Wszystko to wydawało się zbyt idealne. Człowiek, który pokochał hybrydę z wzajemnością i przygarnął ją do siebie, dając ciepły dom, o którym tak zawsze marzyłem. Co z tego, że jest zabójcą, ja też nie jestem 'normalny'. Muszę przyznać, że Yoongi okazał się być bardzo troskliwy i czuły, czego się nie spodziewałem. Pomińmy TAMTEN incydent.
Myślenie o nim zajmowało mi ostatnio większość dnia, a także nocy, choć ostatniej nie bardzo miałem na to czas. Mmm...to dopiero było przeżycie. On we mnie, robiący wszystko z taką delikatnością, jakbym naprawdę miał się pokruszyć. I jeszcze te czułe słówka, które szeptał, gdy przygryzał mi ucho.
- Kocham cię, Jiminnie - wysapał wprost w moje kocie uszko.
- Dokładnie to teraz robisz.
- Nie, mówiłem o uczuciach. Kocham cię, tak psychicznie, nie tylko fizycznie.
- Ja ciebie też kocham, Yooni - odpowiedziałem na urywanym oddechu.
Nie mogę zaprzeczyć, że było mi dobrze albo nie - było cudooownie.
Dlaczego on mnie budzi? Jeszcze bym pospał chętnie. O, śniadanko? Podniosłem się szybko, a przynajmniej taki miałem zamiar, dopóki nie poczułem ostrego bólu w okolicach pośladków. No tak....
Na szczęście starszy pomógł mi się dobrze ułożyć i podał jedzenie tuż przed mój nos. Przyznam, że tego się nie spodziewałem, więc patrzyłem na niego zdziwiony, ale w końcu wziąłem się za posiłek. I nie żałowałem, to było taaak dobre, albo ja po prostu byłem głodny, że nie powstrzymałem się przed oblizaniem talerza.
Tak, dzisiaj był jeden z tych dni, w których nie chce ci się robić nic poza leżeniem w łóżku i spaniem. Hyung zajął się zleceniami, więc zostałem w domu sam, co nie do końca mnie cieszyło, ale co może się stać?
Przysnąłem już chwilę po tym jak wyszedł, zmieniając się wcześniej w człowieka, bo ogon nie układał mi się zbyt wygodnie.
Usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi, na co lekko się przebudziłem, ale nie wstałem, bo pewnie hyung tylko czegoś zapomniał.
Ktoś wszedł do sypialni, a raczej ktosie, bo to nie był jeden człowiek. Trochę zaniepokojony otworzyłem oczy i rozejrzałem się dokoła, widząc ludzi z wycelowaną na mnie bronią.
Jeden z nich do mnie podszedł, wyglądał dość młodo.- Porucznik, Jeon Jungkook. Jesteś aresztowany i podejrzany o pomoc w zabójstwach - spojrzałem na niego dziwnie i cicho się zaśmiałem.
- To chyba pomyłka.
- Na pewno nie - wyciągnął z mundura kajdanki i nie zbyt delikatnie skuł mi nimi ręce, na co syknąłem.
- Mógłbym przynajmniej się przebrać? - spytałem, bo miałem na sobie tylko bokserki.
- Nie próbuj uciekać, ani szukać broni, jest nas więcej - rozkuł mnie, po czym wszyscy wyszli z pokoju. Przebrałem się w jeansy i bluzę i wyszedłem do nich, bo i tak nie miałem żadnej drogi ucieczki.
Wystawiłem ręce przed siebie, ale Jeon zabrał je do tyłu i dopiero zakuł. Wyszliśmy z mieszkania i zeszliśmy na dół, gdzie wrzucono mnie do furgonetki, a za mną wsiadł sam porucznik wraz z jakimś jednym policjantem.
- Jedziemy na komisariat?
- Nie do końca albo przynajmniej jeszcze nie teraz - odpowiedział Jungkook i już więcej się nie odezwał.
Trochę zastanawiały mnie jego słowa, ale o nic nie pytałem, żeby przypadkiem nie oberwać.
Zatrzymaliśmy się po kilkunastu minutach drogi i wyciągnęli mnie brutalnie. Jeon złapał mnie za kajdanki z tyłu i zaczął prowadzić przed siebie. W oddali widziałem jakiegoś człowieka, który się czaił.
Po chwili jednak odwrocił się w naszą stronę, jakby uciekał i szedł prosto do nas. Gdy był już niedaleko rozpoznałem w nim Yoongiego.
- Hyungie? - szepnąłem i poczułem mocniejsze pociągnięcie, gdy mimowolnie starałem się przyspieszyć.
- To twój hyung? Ojej, czy to ten sam, który jest mordercą na zlecenie? Ktoś idzie wprost w nasze sidła - poczułem, jak szklą mi się oczy, a nogi uginają. Byłem na niego przynętą?
Starszy chłopak podniósł wzrok a kiedy dostrzegł zastęp policji cofnął się kilka kroków, po czym znów spojrzał i chyba mnie dostrzegł, bo znów zaczął podchodzić w naszą stronę pewniejszym i bardziej zdeterminowanym krokiem.
Nie proszę, hyung. Nie podchodź! To jest pułapka! Chciałem krzyczeć, ale głos uwiązł mi w gardle.
Co teraz się z nim stanie? Patrzyłem na widocznie zadowolonego Jungkooka, który cały czas umacniał uścisk, jakby bojąc się, że ucieknę. Głupi, przecież nie zostawiłbym Yoongiego na ich pastwę.
W końcu Yoongi zatrzymał się kilka metrów przed nami, a zaraz wszystkie pistolety były w niego wycelowane. Spojrzał odważnie w oczy Jeona.
- Używasz chłopaka, jako przynęty? Żałosne - poczułem pociągniecie za włosy i zimną stal przy moim gardle.
- Ważne, żeby zadziałało.
- Obiecuję, że jak coś mu zrobisz to zabiję was wszystkich jak tu stoicie i powrzucam wasze ciała do rzeki.
- Uuu, groźny. Wiesz, czego chcę w zamian za puszczenie go.
Starszy westchnął ciężko i podszedł jeszcze kilka kroków.
- Zgoda, ale daj mi z nim porozmawiać.
- Masz minutę - powiedział oschle i puścił mnie, a ja upadłem na kolana.
~~~~~~~~~~~~~~~~
Do następnego!Trzymajcie się cieplutko w nowym roku 🐝✨
CZYTASZ
Excellent lovers//yoonmin
FanficO kociej hybrydzie, szukającej ciepła i prawdziwego domu lub O zabójcy na zlecenie, który nikogo nie potrzebuje. Enjoy ^^ start 290918 koniec 120119 #2 w yoonmin 070119 #1 w yoonmin 110119 #1 w murder 060219 #3 w kawaii 060419 #4 w kimseokjin 290319...