°°17°°

4.5K 222 58
                                    

Nie zacząłem go szukać od razu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nie zacząłem go szukać od razu. Zajęło mi chwilę zanim wszystko przemyślałem, tak naprawdę to pewnie trwałoby to dłużej, gdybym nie przypomniał sobie o tej ranie. Przecież to małe urocze...co- hybryda mi się wykrwawi!

Ubrałem pierwsze lepsze spodnie i otrzeźwiały całą sytuacją wybiegłem z domu. Nie wiedziałem, gdzoe mógł uciec, ale musiało to być jakieś opuszczone miejsce, bo inaczej zbyt szybko bym go znalazł.

W pamięci odnalazłem kilka takich kryjówek i zdeterminowany wsiadłem do samochodu, pomimo promili we krwi. Jesteś geniuszem, Yoongi. Znajdziesz Jimina i zginiecie w wypadku samochodowym bo byłeś pijany. Super pomysł! Miałem już nie rozmawiać ze sobą, ale co racja to racja.

Wysiadłem z auta i szybkim krokiem udałem się do pierwszego miejsca - "nawiedzonego" domu dość niedaleko.

Wbiegłem i przeszukałem wszystkie pomieszczenia po kolei, jednak niczego ani nikogo tu nie było, oprócz syfu. W sumie mogło to wyglądać, tak jakbym się tu włamał, więc założenie kaptura i maseczki na pewno nie wzbudz większych podejrzeń, prawda? Prawda.

Sprawdzałem tak kolejne miejsca, ale nigdzie nie było mojego białego kocura. Traciłem nadzieję na odnalezienie go żywego, bo znajdę go na pewno, tylko oby nie było za późno.

Został ostatni budynek, w którym mógłby się skryć tzw. "dzika psiarnia" , miejsce gdzie nikt o zdrowych zmysłach by się nie wybrał, ale czy ktoś powiedział, że jestem normalny?  Nie.

Bez większego zapału wszedłem do rozoadającego się budynku, o mało nie dostając zawału, gdy tuż przede mną opadł spory kawałek tynku z sufitu.

Poszedłem w głąb i zostałem przywitany przez chmarę jakiś pchelców, które zaczęły szczekać i... miauczeć? Czyli są tu koty!

Przepchnąłem się między nimi dalej, bo nigdzie nie dostrzgałem białego sierściucha. Kolejny pokój, znów gromada zwierząt, jednak one rozbiegły się z jakiegoś kółka.

Poczułem ugryzienie w kostkę, więc bez zbędnych ceregieli kopnąłem sprawcę mojego bólu, na co reszta również się odsunęła.

Podszedłem bliżej miejsca wcześniejszego skupiska i zobaczyłem...widok przez który miałem ochotę krzyczeć. j kochany, malutki Jiminnie, leżący w małej kałuży krwi, wypływającej z łapy. Do tego ledwo kontaktujący, jakby na grsnicy dwóch światów, ale ja nie zamierzałem go tak łatwo oddać.

- Jimin?! - kleknąłem przy nim i sięgałem po niego, żeby wziąć go na ręce, jednak biały kocur nagle zniknął w mgiełce, a na jego miejscu pojawił się najpiękniejszy chłopiec na tym świecie, którego tak podle skrzywdziłeś.

- Jiminie pabo, przepraszam cię tak bardzo! - tuliłem jego ciało, jednak on nie reagował. Z moich oczu już od kilku minut leciały łzy, które teraz skapywały na złocistą czuprynę. - Przepraszam, naprawdę przepraszam - szeptałem to jak mantrę, wprost do ucha chłopca, a reakcji wciąż nie było.

Jego ciało było jakby pozbawione mięśni; wątłe. Czy on....nie, nie to jie może być prawda. Po prostu się zdrzemnął, na pewno. Yoongi, karetka, już!

Wyciągnąłem komórkę i wystukałem odpowiednie cyfry, zgłaszając służbom co się stało. Wiem, że mogłem się narazić, bo przecież twarz Pana Mina jest dość znana, ale to nie było teraz ważne. Najważniejszy był mój złoty chłopiec.

Ratownicy przyjechali już po kilku minutach, przepchali się przez zwierzęta i dopadli Jimina, którego zdążyłem przykryć moją bluzą. Nagiego nie dam go oglądać nikomu poza mną!

Na szczęście okazało się, że to jedynie omdlenie z wyczerpania, ale muszą zabrać go do szpitala, ze względu na rękę, która po dzisiejszym dniu już zdążyła zacząć się partaczyć i ropieć.

Cudem ubłagałem ich o zabranie mnie z nimi w karetce i chyab również cudem nie wyczuli ode mnie alkoholu.

Przez całą drogę patrzyłem na jego spokojną twarz i miarowo unoszącą się klatkę. Pomimo, że był poturbowany i ubrudzony nadal wyglądał jak dzieło sztuki, które mógłbym podziwiać przez całe życie i nigdy by mi się nie znudziło.

Jeżeli mi wybaczy, to obiecuję, że już nigdy nie zrobię nic wbrew jego woli i ustrzegę go od każdego zła. Ja, Min Yoongi (najlepszy, najprzystojniejszy i najcudowniejszy morderca) obiecuję to przed sobą i swoim sumieniem. I agree with it.

Dojechaliśmy do miejsca, którego nie odwiedziłem od co najmniej kilku lat, a teraz przyjeżdżam tu z własnej woli. Kroczyłem tuż obok "łóżka" na którym wieźli hybrydę i modliłem się do wszystkich bóstw i bogów tego świata, żeby się zlitowali, a on wyszedł z tego cało.

Nie wpuścili mnie na badania, więc pozostało mi czekanie na korytarzu.
10, 20, 30 minut...nadal nic.

Kolejne 15 minut...urhh..dłużej nie wytrzym-. Otworzyły się drzwi a zza nich wyjrzał doktor, do którego podbiegłem i wypytałem o wszystko dotyczące blondyna.

- Kim pan dla niego jest? - spokój, Yoongi.

- Chłopakiem - on jeszcze o tym nie wie, ale to już ustalone.

Podyktował mi wszystkie wyniki i pomimi, że nie rozumiałem większości z tego co powiedział to ktoś się nade mną zlitował i doktor zakończył to wszystko jasnym podsumowaniem.

- Podsumowując, miał omdlenie z powodu wyczerpania, więc podaliśmy mu kroplówkę, opatrzyliśmy dłoń i już jutro będzie mógł iść po wypis.

- A..on już...em - od kiedy ja się jąkam???

- Obudził się i tak, może pan iść się z nim zobaczyć. Do widzenia - odszedł szybkim, jak na doktora przystało, krokiem, a ja cały w skowronkach podreptałem do sali chłopaka.

Podszedłem do jego łóżka i usiadłem na jego krańcu, za co otrzymałem nienawistne spojrzenie, widocznie niezadowolonego blondyna.

Chyba moje przeprosiny będą musiały być bardzieh wymyślne, niż złożone z samych słów.

~~~~~~~~~~~~~~~~
Ubierajcie się ciepło i pijcie dużo ✨🐝

Tym razem chyba nie jest za krótki,  hmm? AleksSsandria 💛

Excellent lovers//yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz