Thorin Dębowa Tarcza
Otworzyłem oczy. Blask słońca bił mi po oczach. Obróciłem się i w tedy zobaczyłem śpiącą Pearl. Głowa niemiłosiernie mnie bolała. Przykryłem jeszcze bardziej Pearl. Tak słodko spała.
- Dzień dobry kotku. Mam nadzieje że ciebie nie obudziłem.- Powiedziałem kiedy zauważyłem że na mnie patrzy.
- Nie. Kiedy wyruszamy?-Zapytała z uśmiechem na ustach.
- Za godzinę, masz zjeść duże, syte śniadanie. A ja tego dopilnuje. - Powiedziałem wstawiając. Zacząłem wszystkich budzić.
Bombur zaczął robić śniadanie. Właśnie kroił marchewki.
- Bombur zabierz mi część, a daj Pearl. Ostatnio zmizerniała, nie chcę by zemdlała podczas drogi.-Powiedziałem do przyjaciela i poklepałem go po lewym ramieniu.
- Jak chcesz przyjacielu.-Odpowiedział uśmiechając się pod nosem krojąc, dalej, marchewki.
Muszę zapewnić jej bezpieczeństwo i stabilną przyszłość. Muszę sprawić by była szczęśliwa... Te myśli ciągle chodziły mi po głowie.
Spojrzałem na pierścień na moim małym palcu u prawej ręki.
Wiem że muszę to zrobić... ale strasznie się boję jej reakcji. A co jeśli odmówi? Lub powie że to nie była miłość? Nie Thorin... Uspokój się!!!
- Wujku.-Usłyszałem głos Filiego który przerwał moje rozmyślania. Obróciłem się i zobaczyłem braci.
- Tak - rzuciłem krótko zbliżając się do nich.-O co chodzi?
- Chcemy zapytać czy Pearl idzie z nami w dalszą drogę do domu, no bo w sumie by mogła zostać u Thranduila lub w mieście na wodzie?-Powiedział spokojnie Kili.
- Co to w ogóle za pytanie oczywiście że idzie z nami. Muszę być pewien że jest bezpieczna. W końcu ma zostać przyszłą królową Ereboru. Mam do was chłopcy prośbę. Jeśli coś mi się stanie macie się nią zająć.
- Oczywiście wujku.-Odpowiedział natychmiast Fili, a zaraz potem Kili.
- Ale teraz jeśli któryś z was ją ruszy, to nie daruję. W szczególności ty Fili. Ona jest moim największym skarbem i nie dam jej skrzywdzić, nikomu.-Powiedziałem wściekły zaciskając pięści. Odszedłem na chwilę od obozu i zobaczyłem przed sobą szczyt. Samotną górę. Erebor. Mój dom.
- Samotna góra... - Szepnąłem do siebie cicho.
- Twój dom... - Usłyszałem za plecami głos Pearl. A po chwili poczułem jej dłonie na moich plecach.
- Nasz dom... - poprawiłem moją ukochaną.- Długo i często nad tym rozmyślałem i doszedłem do wniosku że to musiało się w końcu stać... - zdjąłem z palca pierścień.- Kocham Cię Pearl i chcę żebyś była szczęśliwa, i bezpieczna...- uklęknąłem przed nią na jedno kolano.- Czy pozwolisz bym Cię uszczęśliwił do końca życia i sprawił byś była bezpieczna? Czy wyjdziesz za mnie?
Patrzyłem na nią wyczekującym wzrokiem. Minęło 5 minut, a ona ciągle stała w tym samym miejscu. Chciałem już wstać kiedy nagle Pearl rzuciła mi się na szyję całując z zapałem moje usta.
Oddałem nie pewnie pocałunek kładąc swoje dłonie na jej biodrach. Ona natomiast zarzuciła swoje ręce na mój kark, wplątując swoje palce w moje włosy. Oderwałem się od jej miękkich ust. Wtedy usłyszeliśmy śmiechy, gwiazdy i zaczepki od naszych towarzyszy.
Pearl odwróciła głowę do naszych kompanów.
- Czy wy zawsze musicie wszystko niszczyć?
- Przepraszamy ciociu - parskną rozbawiony Kili. Ja cicho się zaśmiałem pod nosem.
Złapałem jej pod brudek i odwróciłem jej twarz w moją stronę. Złapałem za rękę i założyłem jej na palec pierścień. Na jej twarzy malowało się tysiące uczuć, a w nich szczęście, zdziwienie, miłość.Pearl Tuk
Kiedy przede mną uklęknął, czułam jak łzy szczęścia cisnęły mi się do oczu. Chciałam coś powiedzieć, zrobić lecz nic się nie działo. I wtedy chciał wstać lecz ja mu się rzuciłam na szyję. Miałam ochotę wycałować każdy skrawek jego twarzy. Słyszałam tylko nasze szaleńcze bicie serc. To był najszczęśliwszy moment w moim życiu.
Mimo tego że znam tego krasnoluda dopiero kilkanaście tygodni, czuję jak bym go znała od wielu lat. I mimo tego że tak mało o nim wiem, to znam go lepiej niż ktokolwiek inny. Bo w końcu tak samo jak ja stracił wszystko w młodym wieku. Tylko między mną, a nim jest ta mała różnica on nie miał od nikogo pomocy, wsparcia, ja miałam to szczęście.
Całe życie użalałam się nad swoją przeszłością i dopiero teraz widzę że są osoby które miały gorzej, które mają gorzej. Może nas przeznaczenie połączyło? Bo w końcu ci którzy stracili wszystkich, co się dla nich liczyli, złączyli się. Teraz ani on ani ja nie będziemy sami. Bo mamy siebie. Bo jesteśmy razem tu i teraz. I choć by przed nami stała cała armia orków pokonamy ją wspólnymi siłami.
Lecz cały czar prysł gdy za sobą usłyszałam śmiechy naszej kompanii. Obróciłam głowę w tamtą stronę i kogo zobaczyłam na przodzie? Kili śmiał się wniebogłosy.
-Czy wy zawsze musicie wszystko niszczyć?
- Przepraszamy ciociu. - Parskną rozbawiony Kili, a Thorin na to cicho się zaśmiał. Po czym obrócił mnie w jego stronę i założył mi piękny pierścionek.Pierścionek w kształcie korony. Z białymi kamieniami i połyskującym srebrnym metalem. Wyjątkowo lekki i piękny. (media)
-Z tym pierścieniem wiąże się pewna historia... - zaczął mówić Thorin delikatnie głaszczą moją rękę z założonym pierścieniem. - Jest stworzony przez Throra, mojego dziadka, dla mojej babci zanim jeszcze posiadł Arcyklejnot. Tak ją kochał że gdy zmarła zaczęły się początki smoczej choroby. Bo nikt nie umiał się nim zająć. Potem miał go mój ojciec, Thrain. Ponoć gdy był młodym księciem powtarzał w kółko że nigdy nikogo nie pokocha bo miłość łączy się z cierpieniem. Lecz inaczej się stało gdy poznał moją mamę, Dianę. Po miesiącu się jej oświadczył, a ona je przyjęła. Gdy była pożerana przez smoka, pierścień spadł jej z palca. W czasie gdy smok już ją zjadał krzyczała do mnie bym go dobrze pilnował i dał tej która skradnie mi serce. I teraz to się spełnia, bo daję go tobie. - Gdy skończył opowiadać spojrzał mi w oczy. W jego tęczówkach zobaczyłam smutek i łzy.
To mi dało odwagę i siłę by pocałować go. Zbliżyłam usta do jego i delikatnie je musnęłam. Po sekundzie oddał moją propozycję wkładając w nią wszystkie uczucia do mnie. Tak samo uczyniłam ja. Nie liczył się nikt inny i mimo tego że za moimi plecami stała cała zgraja krasnoludów, hobbit i czarodziej, liczyliśmy się tylko on i ja, tylko my.
Po godzinie w której jedliśmy śniadanie (czyli przypalone marchewki z kiełbaskami Dwalina) i dziękowaliśmy orłom zeszliśmy z góry. Szliśmy przez las. Szłam na samym przodzie z Thorinem. Obok nas szedł mój wujaszek Bilbo i Fili. Rozmawiali o mnie i moim ukochanym. Nie przysłuchiwałam się bo byłam pochłonięta moimi myślami.
Jak to będzie? Może zamieszkam z nim w Ereborze, ale kto zajmie się moim bratem? Mama jest już ciężko chora i długo, niestety, nie pożyje. Może poproszę wujaszka by się nim zajął? I przywiezie go przy najbliższej okazji? Wtedy jeśli by chciał Frodo mógł by, chyba, zamieszkać w Ereborze razem ze mną i Thorinem.
Na ziemię przywołał mnie Thorin, który mnie znienacka przytulił. Dopiero teraz zauważyłam że obok mnie pojawił się ogromny niedźwiedź. Biegliśmy ile tchu za Gandalfem. Po kilkunastu minutach dobiegliśmy do... domku. Do drewnianego domku. Jak się potem okazało panem tego uroczego miejsca jest nie kto inny jak ten niedźwiedź. Potem jeszcze się dowiedziałam że oprócz niedźwiedzia goniła nas banda goblinów. No bo jeśli coś się wali to wszystko na raz!?
__________________________________________________________________________
Ufff. Udało mi się napisać ten dział!!! Po piętnastu próbach! Wyszło to tak jak chciałam. Przepraszam że tak długo musieliście czekać. Zachęcam do komentowania i głosowania. Pa pa wasza Nata. 😘❤❤❤
CZYTASZ
Thorin Dębowa Tarcza - nowa historia [w trakcie poprawy]
Fantasy„Wśród szczytów gór, w głębokich grotach, w otchłaniach hen, gdzie skalne wrota, gdzie mrok i mgła, u kresu dnia, zapomnianego łaknieniem złota." J.R.R. Tolkien, Hobbit. To nie jest zwykła książka. Tutaj wszystko jest dziwne i inne. Serdecznie zapra...