Po kilku intensywnych miesiącach koncertowania w Stanach, wróciłem do domu. Oczywiście, wcale nie miałem zamiaru rezygnować z zespołu. W życiu bym na to nie wpadł. To było moim marzeniem odkąd byłem dzieckiem, więc nie chciałem z powodu zakochania się wszystkiego rzucać. Absolutnie. Nigdy bym tego nie zrobił.
W mieście zostałem przywitany niczym bohater. Nagle wszyscy nastolatkowie zaczęli mówić mi cześć. Byłem tym zdziwiony, ale przecież stałem się sławny. Nie mogli pozostać temu obojętni. Kto nie chciałby kolegować się z kimś znanym? Sam, gdybym miał taką możliwość, zaprzyjaźniłbym się z Seleną Gomez. To zupełnie normalne.
Wszyscy byli zachwyceni moją karierą i dopytywali się, jak wyglądało życie w trasie, ale ja zazwyczaj ograniczałem się do kilku rzeczy. Nie chciałem rozmawiać z ludźmi, którzy nie zwracali na mnie uwagi, kiedy byłem uczniem, tak jak oni. Wtedy nawet niektórzy się ze mnie wyśmiewali, a teraz chcieli być moimi najlepszymi przyjaciółmi. Wolne żarty. Nigdy bym sobie na to nie pozwolił.
Odkąd wróciłem do miasta, nie widziałem Jess. Coraz rzadziej z nią pisałem, ale nie zapomnieliśmy po sobie. Przynajmniej to sobie wmawiałem.
Za kilka dni miałem znów wyjechać w trasę. Tym razem do Europy. Obawiałem się bycia tak daleko od domu, ale przecież kiedyś musiałem się na to zdobyć. Nie mogłem wiecznie być w Stanach.
Z każdym dniem traciłem nadzieję na to, że spotkam Jess. Chciałem iść do niej do domu, zapukać do drzwi, ale przecież nie znała mnie. Choć teraz, po sukcesie mojego zespołu, z pewnością o mnie pamiętała. Może nawet kojarzyła, że mieszkałem za ścianą, choć tak naprawdę nigdy nie czułem na sobie jej wzroku. Nie wiedziałem nawet, czy wiedziała, że Daniel Seavey mieszkał tuż obok niej przez kilkanaście lat.
Nadszedł ostatni dzień mojego pobytu w rodzinnym miasteczku. Wszyscy nagle chcieli gdzieś ze mną wyjść albo zrobić sobie zdjęcie. Nie pojmowałem tego. Zdjęcia z fanami były dla mnie czymś normalnym, ale dlaczego nagle ludzie, którzy przez tyle lat nie chcieli ze mną nawet porozmawiać, pragnęli zrobić sobie ze mną zdjęcie?
Tego dnia postanowiłem przejść się po mieście. Chciałem trochę odetchnąć przed nadchodzącym szaleństwem życia w trasie. Wiedziałem, że Jonah, Jack, Corbyn i Zach mieli dużo planów do spełnienia w Europie. Wiadomo było, że tam wszyscy oprócz Zacha mogliśmy już legalnie pić alkohol, co tylko potęgowało radość moich kolegów z zespołu. Poza tym, Europa od dawna wydawała mi się bardzo ciekawa i chciałem zobaczyć te wszystkie znane miasta i miejsca.
Poszedłem do parku i usiadłem na ławce. Oczywiście, w drodze tutaj spotkało mnie kilka osób z liceum, do którego chodziłem i zaczęli ze mną rozmawiać. Byli zachwyceni moją sławą. Było to trochę niezręczne. Nie umiałem do tego jakoś przywyknąć.
Kiedy w końcu zostałem sam, wyciągnąłem z kieszeni telefon i sprawdziłem, czy przypadkiem nie dostałem nowego maila. Westchnąłem, kiedy zobaczyłem, że Jess nic nie wysłała. Nie chciałem tracić z nią kontaktu, ale z dnia na dzień byłem coraz bardziej zajęty. Nagrywanie piosenek, koncerty, spotkania z fanami, podróżowanie. Wiele razy zdarzało się, że odechciewało mi się w to bawić. Mogłem przecież postawić sprawę jasno i napisać jej, kim naprawdę jestem. Mogłem, ale tego nie zrobiłem. Podobała mi się ta magia otaczająca nasze maile.
Kiedy tak siedziałem, nagle dostałem wiadomość. Podekscytowany sprawdziłem, co to było. Niestety, to nie była wiadomość od niej. Napisał do mnie Jonah.
Jonah 15:56 Zabierasz jakieś gry ze sobą w trasę?
Uśmiechnąłem się na widok tej wiadomości.
Ja 15:59 Na razie o tym nie myślałem. Jeszcze się nie pakowałem.
Jonah 16:00 Poważnie? Przecież rano lecimy do Francji. Seavey, weź się w garść, bo tym razem nie będę pożyczał Ci ciuchów.
CZYTASZ
Turn it off - Daniel Seavey
FanfictionPisałem do niej codziennie. Dogadywaliśmy się ze sobą jak nikt inny. Spędzaliśmy razem na czacie po kilka godzin dziennie i wiedzieliśmy o sobie prawie wszystko. Prawie wszystko. Ona nie wiedziała, że mieszkałem tuż za ścianą.