24

279 22 1
                                    

Nie myśląc racjonalnie, nie pukałem nawet w drzwi. Wiedziałem, że rodzice Jess zostawiali dom zawsze otwarty. Nie rozumiałem, w jakim celu, gdyż nie było to w żadnym stopniu bezpieczne, ale teraz naprawdę mi się to przydało.

Wbiegłem po schodach na górę, aż dotarłem do pokoju Jess. Nie pukałem. Usłyszałem za drzwiami jej płacz, więc cicho wszedłem do środka.

Ujrzałem dziewczynę skuloną na łóżku, która przyciągała kolana do klatki piersiowej i płakała. Nie rozumiałem, co się stało. Przecież wczoraj wieczorem jeszcze wszystko było dobrze. Czy Aiden mógł do niej przyjść? Czy chciał jej zrobić krzywdę? Mogłem spodziewać się wiele, ale nie posądzałbym Aidena o to, aby chciał kogoś skrzywdzić. W szczególności Jess, która z tego, co mówił, mu się podobała.

- Jess?

Dziewczyna podniosła się do pozycji siedzącej i przetarła dłońmi załzawione oczy. Nie czekałem na żadną reakcję z jej strony. Po prostu podszedłem do łóżka i usiadłem na jego brzegu. Jess wgramoliła się na moje kolana i przytuliła się do mnie.

- Coś ci się stało? - spytałem cicho, głaszcząc ją po włosach, które zawsze były takie miękkie.

Jess drżała w moich ramionach. Wydawało się, że nigdy nie przestanie płakać. Byłem na siebie wściekły, że wyłączyłem wczoraj dźwięk w telefonie. Teraz nie wiedziałem, co jej się stało. Mogłem temu zapobiec. Gdybym tylko nie wyłączył tego cholernego dźwięku w telefonie.

- Miałam koszmar, Daniel. Naprawdę okropny koszmar... - wyszeptała Jess, jeszcze mocniej się we mnie wtulając.

- Chcesz mi o nim opowiedzieć? - spytałem.

- Może nie powinnam tak reagować, ale śniło mi się, że mnie rzuciłeś. To było takie dziwne i nierealne. Nie wierzyłam w to, ale ten sen wydawał się taki prawdziwy.

Z ust Jess wydobył się kolejny szloch. Chciałem, aby mówiła dalej. Chciałem się dowiedzieć, skąd wzięły się jej obawy, że ją zostawię. Nasze sny nie były przypadkowe. Mówiły o tym, czego się boimy. Często przedstawiały to, za czym tęskniliśmy lub pokazywały ludzi, których kochaliśmy najmocniej.

- Spokojnie, jestem przy tobie. Możesz mówić dalej - powiedziałem cicho, starając się nie wystraszyć jej jeszcze bardziej.

- Byłam już na studiach. Ty wyjechałeś w trasę i chodziłeś na różne imprezy. Codziennie widziałam twoje zdjęcia w internecie z różnymi, pięknymi dziewczynami. Byłeś tam inny. Chciałeś mieć jak największe powodzenie. Dzwoniłam do ciebie, ale ty nigdy nie odbierałeś. Byłeś zbyt zajęty swoim życiem. Było mi przykro. Rozum podpowiadał mi, abym z tobą zerwała, ale nie miałam serca tego zrobić. Kocham cię, Daniel. Wtedy, pewnego dnia do mnie zadzwoniłeś i powiedziałeś, że to koniec. Wyznałeś, że nigdy mnie nie kochałeś i chciałeś to zakończyć. Wtedy się załamałam. Myślałam, że nie dojdę do siebie. Jakoś mi się układało, ale pewnego dnia ty wróciłeś do miasta i przyjechała z tobą pewna dziewczyna. Minęliśmy się na ulicy, ale ty nawet na mnie nie spojrzałeś. Wiem, że to głupie, ale zabolało mnie to. To był tylko sen, ale ja naprawdę czułam, jakby to się działo.

Patrzyłem się na Jess, która przez cały czas, kiedy opowiadała mi swój sen, nie odrywała spojrzenia od moich oczu. W dalszym ciągu płakała, a ja delikatnie ścierałem ręką jej łzy. Przykro mi było patrzeć na nią w takim stanie. Nie wiedziałem jednak, dlaczego śniło jej się coś takiego. Przecież nigdy nie zrobiłbym tego Jess. Może miała koszmar dlatego, że wczoraj Aiden o mało nie zaciągnął jej do łóżka? Tylko dlaczego to ja byłem tym złym?

- To był tylko sen, skarbie. Wiesz, że nigdy bym ci tego nie zrobił. Kocham cię, Jess.

Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie po czym objęła mnie rękami za szyję i podciągnęła się, aby móc mnie pocałować. Od razu poczułem się lepiej.

Turn it off - Daniel SeaveyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz