23

235 23 1
                                    

Patrzyłem się z niedowierzaniem w ciemny kąt pokoju, w którym widziałem Jess. Nie była ona jednak sama. Znajdował się obok niej jakiś gość. Z całą pewnością był to Aiden, o którym wspominał Jeff. Nie robiłbym sobie nic z tej sytuacji gdyby nie fakt, że chłopak opierał ręce na biodrach Jess i patrzył się na nią wielkimi, zakochanymi oczami. Przyciągał ją do siebie. Spojrzałem się na twarz Jess. Widziałem na niej niechęć do chłopaka stojącego przed nią. Dodatkowo, Jess starała się odepchnąć natarczywe ręce Aidena, których chłopak za nic nie chciał od niej oderwać.

Byłem pewien, że ta dwójka nie zauważyła mojej obecności w pokoju, więc szybko podszedłem do nich i uderzyłem Aidena w policzek z całej siły. Chłopak oderwał się od Jess i spojrzał się na mnie zdziwiony.

- Odwal się od mojej dziewczyny, zrozumiano?! - krzyknąłem, patrząc się na blondyna stojącego przede mną.

Kątem oka widziałem Jess, która podbiegła do Jonah i przytuliła się do niego. Mimo tego, że to ja w tej chwili chciałem ją przytulić, nie mogłem sobie na to pozwolić. Musiałem skupić się na czymś innym. Dokładniej, na kimś innym.

- Stary, opanuj się. Nic złego jej nie zrobiłem - odpowiedział Aiden, podnosząc ręce w górę w geście obronnym.

- Daj spokój, wiem, co widziałem. Dotykałeś jej, a ona tego nie chciała! Za kogo ty się uważasz, gościu?! - spytałem, popychając go w tył. Chłopak lekko się zatoczył, ale nic sobie z tego nie robiłem.

- Daniel, może powinieneś...

Słyszałem w oddali głos Jonah, ale nie obchodziło mnie, co miał zamiar powiedzieć. Rzuciłem się z pięściami na Aidena. Minęła chwila, a już poczułem czyjeś dłonie na swoich ramionach. Nie byłem pewien, czy był to Jonah czy była to Jess, ale nie zamierzałem przestać. Okładałem Aidena pięściami. Powaliłem go na podłogę.

- Dosyć tego! - krzyknęła Jess. Oboje spojrzeliśmy się na nią i nagle przestaliśmy się bić.

- Dlaczego miałbym darować tego dupka? - spytałem, patrząc się z niedowierzaniem na dziewczynę.

- Zostaw go, Daniel. Do niego nigdy nic nie dotrze - powiedziała. Spojrzałem się na Aidena, który patrzył się na mnie przerażony. Popchnąłem go w tył, po czym wstałem i podszedłem do Jess. Od razu wpadła mi w ramiona i przytuliła mnie z całych sił.

Słyszałem w tle Jonah, który mówił coś do Aidena. Chyba wyrzucił go z pokoju.

- Nic ci się nie stało? - spytałem, odciągając ją od siebie, aby móc chwycić ją za ramiona i spojrzeć się w jej oczy.

- Wszystko jest dobrze, ale ty chyba nie wyszedłeś z tego cało - zauważyła Jess, dotykając lekko palcem wskazującym mojej brwi. Pokazała mi krew na swoim palcu. Chyba rozciąłem sobie łuk brwiowy. Jak dobrze, że mieliśmy przerwę w koncertowaniu. Miałem duże szanse, że zdąży się to zagoić do powrotu w trasę.

- Co on chciał ci zrobić? - spytał Jonah, który stanął obok nas z rękami skrzyżowanymi na piersi.

- Dobrze, że przyszliście w odpowiednim momencie. Chciałam z nim porozmawiać. Chodziłam z nim do jednej klasy i zawsze dobrze się dogadywaliśmy. Aiden to typ flirciarza, a dzisiaj najwyraźniej za dużo wypił. Na szczęście opanowaliście sytuację. Dziękuję - powiedziała Jess, patrząc się to na mnie, to na Jonah.

Uśmiechnąłem się do niej i przyciągnąłem ją do siebie. Potrzebowałem jej uścisku.

- Już dobrze. Wychodzimy stąd - zarządziłem, chwytając Jess za rękę. Wyszliśmy czym prędzej z domu Jeffa, nawet się z nim nie żegnając. Kto by pomyślał, że w ciągu pół godziny wydarzy się tak wiele?

Turn it off - Daniel SeaveyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz