15

286 30 14
                                    

Koncert tego wieczoru w Berlinie był naprawdę niesamowity. Wszyscy bawiliśmy się doskonale, a fani śpiewali z całych sił. Uwielbiałem takie chwile. Wtedy czułem, że byłem komuś faktycznie potrzebny w życiu. Rzadko tego doświadczałem. Kochałem patrzeć na uśmiechy ludzi, których spotykaliśmy na drodze. Świadomość tego, że to ja wywołałem ten uśmiech, była fenomenalna.

Okazało się, że samolot do Barcelony mieliśmy dopiero następnego dnia rano. Zach i Corbyn od razu się tym pocieszyli.

- Dzisiaj szykuje się niezła noc, chłopaki - powiedział Zach, zacierając ręce. Uśmiech pojawił się na twarzach wszystkich. Oprócz na mojej. Ja nie miałem zamiaru nigdzie wychodzić. Najchętniej zadzwoniłbym do Jess.

- Idziesz z nami, Seavey? - spytał Corbyn, podchodząc do mnie i poklepując mnie po plecach.

- Dzisiaj odpadam - odparłem, podnosząc ręce w górę. - Chyba te wyjścia mi nie służą.

- Nie idziesz z nami? Co ty w takim razie będziesz robił? Użalał się nad sobą w pokoju hotelowym? - spytał Jonah, patrząc się na mnie z niedowierzaniem.

- Chyba tak zrobię - odpowiedziałem.

Chłopcy już nic nie powiedzieli.

Po jakimś czasie spędzonym na backstage'u poszedłem do Tylera. Zostaliśmy tutaj sami. Corbyn, Jack, Zach i Jonah zdążyli już wyjść kilkanaście minut temu. Po części żałowałem, że nie spędzałem tego czasu z nimi, ale naprawdę nie miałem ochoty na żadne przypadkowe romanse i dużo alkoholu. Już dość tego doświadczyłem.

- Co słychać, bracie? - spytałem, opadając na kanapę znajdującą się w pomieszczeniu, w którym obecnie znajdował się Tyler.

- Widziałeś co portale piszą o tobie i tej dziewczynie, prawda? - spytał, podnosząc na mnie wzrok. Westchnąłem.

- Widziałem. Nic mnie to nie obchodzi. Wszystko przycichnie. Na razie się z nią nie spotykam, więc nie widzę problemu - odparłem. Tyler spojrzał się na mnie podejrzliwie.

- Co to znaczy, że na razie się z nią nie spotykasz? Masz zamiar do niej wrócić? - spytał, na co ja pokiwałem przecząco głową.

- Pytanie, czy ona zamierza wrócić do mnie, a nie na odwrót. To wszystko moja wina. Na razie musimy od siebie odpocząć, ale nie wykluczam, że może kiedyś nam się uda - odpowiedziałem, wzruszając ramionami.

- Twoja sprawa z Jess to jedno. Jeśli natomiast chodzi o Zacha, mamy gorszy problem - oznajmił Tyler.

- Co masz na myśli? - spytałem, pochylając się do przodu. Oparłem łokcie na kolanach i patrzyłem się na mojego brata.

- W internecie są zdjęcia Zacha w Amsterdamie, jak całuje się na ulicy z jakąś panienką. Fani już się oburzyli. Zaraz rozpęta się drama - powiedział Tyler, wzdychając głęboko.

- Ciesz się, że nie zrobili zdjęć czegoś gorszego - odparłem, opadając w tył na oparcie.

- O co ci chodzi, Daniel? - spytał Tyler, nie spuszczając ze mnie wzroku. Nie mogłem mu powiedzieć, co Zach zrobił kilka dni temu.

- Nic, Tyler. Nic szczególnego - odpowiedziałem, odpuszczając temat.

Przesiedziałem u mojego brata jeszcze kilka chwil. Tyler przez cały czas zajęty był papierkową robotą i dzwonieniem do ludzi z branży. Załatwiał nam wywiady w radiostacjach i dodatkowe spotkania z fanami, które miały się odbyć po powrocie do Stanów. Nie miałem mu tego za złe, bo dawał z siebie wszystko, abyśmy stali się jak najbardziej znani i abyśmy zarobili na tym jak najwięcej kasy. Mój brat nawet nie zauważył, kiedy wyszedłem z pokoju.

Turn it off - Daniel SeaveyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz