Szedłem szybkim krokiem przed siebie. Jess mnie nie goniła. Nie wołała mnie. Nie chciała mnie. Nie tak, jak ja chciałem, aby mnie pragnęła.
Skręciłem w prawo. Nie wiedziałem, gdzie zmierzam. Wiedziałem tylko, że hotel, w którym się zatrzymaliśmy, znajdował się po drugiej stronie miasta, więc byłem pewien, że tak czy inaczej idąc w tą stronę tam nie trafię, ale było mi wszystko jedno.
Kiedy wiedziałem, że byłem sam i nikt nie miał prawa mnie znaleźć, usiadłem na krawężniku w jakimś zaułku i rozpłakałem się. Byłem taki słaby, ale nie wstydziłem się tego. Oddałem tej dziewczynie swoje serce kilka lat temu. Teraz, kiedy nadarzyła się okazja, aby nasze uczucia nadawały na tej samej fali, dowiedziałem się, że zwyczajnie mnie oszukiwała. Nie chciała mnie, a jedynie moich pieniędzy. Bolało mnie to.
Płakałem jak idiota. Nie potrafiłem się pozbierać. Nie chciałem jej widzieć na oczy. Chciałem tylko o niej zapomnieć. Mój brat miał rację. Powinniśmy byli uważać na dziewczyny, które prawdopodobnie nie chciały nas jako ludzi, ale jako produkty zapewniających im pieniądze. W życiu nie posądzałbym o coś takiego mojej szkolnej miłości, ale jak się okazało, nie mogłem tak łatwo ufać ludziom. Niektórzy na to wcale nie zasługiwali. Za to ja zasługiwałem na kogoś lepszego.
Po jakimś czasie wstałem i otarłem łzy. Nie mogłem tracić życia na udręczanie się nad swoim losem. Trzeba było iść dalej.
Kiedy szedłem w stronę hotelu, natrafiłem na sklep czynny całą dobę. Nie myśląc wiele, wszedłem do środka, a wyszedłem z kilkoma butelkami alkoholu. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie robiłem, ale potrzebowałem się upić. Czułem się winny temu wszystkiemu.
Nie czekając, aż wrócę do hotelu, otworzyłem jedno piwo i wypiłem całą jego zawartość za jednym razem. Nie byłem przyzwyczajony do spożywania alkoholu, więc byłem pewien, że nie będzie trzeba mi wiele, aby się upić.
Zanim zdążyłem wrócić do hotelu, wypiłem już trzy piwa i jedno whisky. Kręciło mi się w głowie. Kiedy wszedłem do recepcji, podszedłem chwiejnym krokiem do kanapy i się na nią rzuciłem. Ktoś do mnie podszedł i pytał, czy potrzebuję pomocy, ale ja tylko machnąłem ręką. Nie byłem pewien, kto to był, ale ktokolwiek to był, nie potrzebowałem go.
- Cholera, Daniel.
Ten głos znałem jednak doskonale.
- Zostaw mnie, Jonah. Nie chce mi się żyć - powiedziałem, choć wcale nie miałem tego na myśli.
- Chyba pierwszy raz w życiu się upiłeś - zauważył mój przyjaciel, siadając obok mnie. Zaśmiałem się.
- Zasłużyłem sobie na to. Jestem beznadziejny. Nigdy nie będę miał dziewczyny - wyżaliłem się, wybuchając płaczem.
- Chodź, zabiorę cię stąd - powiedział chłopak, podnosząc mnie. Zachwiałem się, ale Jonah mnie potrzymał. Po jakimś czasie, który wydawał się trwać całą wieczność, w końcu trafiliśmy do pokoju mojego przyjaciela. Jonah od razu położył mnie na łóżku, a sam usiadł obok.
- Powiedz mi o wszystkim - nakazał Jonah, a ja zrobiłem to.
- Mam dość tej dziewczyny. Przeczytałem jej wiadomości z tym całym Jeffem. Ona chciała mnie wykorzystać. Chciała ze mną być dla pieniędzy, rozumiesz? Dziewczyna, w której kochałem się przez całe liceum chciała mnie wystawić. To przykre, Jonah - powiedziałem, wzdychając. Poczułem się jeszcze gorzej niż przed chwilą.
- Mówiłem ci, że coś mi w niej nie pasowało. Myślisz, że wróciła do hotelu? - spytał Jonah, a ja wzruszyłem ramionami.
- Jest mi to zupełnie obojętne - odparłem tak pijanym głosem, że aż sam nie dowierzałem w to, że się upiłem.
CZYTASZ
Turn it off - Daniel Seavey
FanfictionPisałem do niej codziennie. Dogadywaliśmy się ze sobą jak nikt inny. Spędzaliśmy razem na czacie po kilka godzin dziennie i wiedzieliśmy o sobie prawie wszystko. Prawie wszystko. Ona nie wiedziała, że mieszkałem tuż za ścianą.