14

316 34 4
                                    

Następnego dnia znaleźliśmy się w Berlinie. Wiedziałem, że ten dzień będzie pełen emocji. Już za chwilę miałem spotkać się z Jeffem, który był bliskim przyjacielem Jess. Za chwilę też miałem dowiedzieć się prawdy. Musiałem wiedzieć, co łączyło tą dwójkę.

Siedziałem na ławce na Aleksanderplatz. Wiedziałem, kogo oczekiwałem. Nigdy nie widziałem Jeffa na żywo, ale znałem go ze zdjęć. Zdjęć, na których pozował razem z Jess na imprezach.

Trzymałem w rękach kubek kawy i wpatrywałem się w przechodniów. Każdy gdzieś spieszył. Ja za to miałem czas. Dużo czasu.

Na początku pomyślałem, że dobrze by było zabrać Jonah ze sobą. Nie chciałem jednak, aby mój przyjaciel myślał, że zupełnie mi odbiło. Rano wyślizgnąłem się z pokoju hotelowego niepostrzeżenie, kiedy Jonah jeszcze spał. Wolałem, aby nie wiedział o moim spotkaniu z Jeffem.

- Daniel Seavey.

Podniosłem głowę i ujrzałem przed sobą wysokiego blondyna, który uśmiechał się do mnie. Chłopak wyciągał w moją stronę dłoń, którą po chwili namysłu uścisnąłem.

- Możemy porozmawiać tutaj? Wolałbym nie wchodzić do żadnej restauracji lub kawiarni. Nie mam na to ochoty - powiedziałem, a Jeff skinął głową. Po chwili chłopak usiadł obok mnie. Nie dziwiłem się, że urzekł Jess. Był naprawdę dobrze zbudowany, a jego uśmiech mógłby powalić niejedną dziewczynę na kolana.

- Chciałbym cię naprawdę przeprosić, Daniel. To wszystko moja wina. Gdyby nie te głupie wiadomości, byłbyś teraz z Jess. Musisz jednak zrozumieć, że ja nie mam wobec niej takich intencji. Ja mam dziewczynę - oznajmił Jeff, pokazując mi ekran blokady swojego telefonu, na którym znajdował się on obejmujący śliczną brunetkę. Po chwili chłopak kontynuował. - Jess jest moją przyjaciółką od kilku lat. Może pomyślisz, że zamierzam jej bronić, ale po części i tak będę jej bronił do końca życia. Wiem o tym, że się w tobie podkochuje. Ona naprawdę jest tobą urzeczona, Daniel. Musisz dać jej szansę. Nie gniewaj się na nią, bo ona nic złego nie zrobiła. Jess to wspaniała dziewczyna. Kiedyś, dwa lata temu, poprosiłem ją, abyśmy razem chodzili. Odmówiła. Wiesz dlaczego? Powiedziała, że czeka na ciebie. Nie chciała być z nikim innym, tylko z tobą. Wtedy zrozumiałem, że najlepiej będzie się poddać. Jess jednak się nie poddała i walczyła o ciebie. Wiesz, jak trudno było jej przekonać mamę, aby mogła jechać? Musiałem jej w tym pomóc.

- Jakim cudem, przez te wszystkie lata nie widziałem cię pod jej domem? - spytałem, przypominając sobie chwile spędzone w moim rodzinnym mieście. Może nie byłem stalkerem, ale zawsze sprawdzałem, kto przychodził do Jess.

- Nie zapraszała mnie do siebie. Wiedziała, że mieszkasz obok. Nie chciała, abyś się domyślił, że się z kimś spotyka. To wszystko, Daniel. Jess jest warta o wiele więcej niż myślisz - powiedział Jeff. Zacisnąłem zęby.

- Wiem o tym - odparłem, wpatrując się w swoje dłonie trzymające kubek z kawą, która już pewnie wystygła.

- Za trzy godziny mam samolot do Londynu. Muszę zaopiekować się Jess. Chyba sam rozumiesz - oznajmił Jeff. Krew się we mnie gotowała. Byłem na siebie wściekły. Gdyby nie ja, taka sytuacja nie musiałaby mieć miejsca.

- Rozumiem - odpowiedziałem cicho, nie nawiązując z nim kontaktu wzrokowego. Było mi wstyd, że zostawiłem ją tam samą.

- Nie mam ci nic za złe, Daniel. Po prostu chciałem ci wszystko wyjaśnić. Jess łatwo zranić, ale wiem, że jeśli się pogodzicie, będzie najszczęśliwsza na świecie. Od dawna o tobie marzyła. Chyba już na mnie pora - rzekł Jeff, wstając. Również wstałem. Chłopak wyciągnął do mnie rękę. Uścisnąłem ją i lekko skinąłem głową.

Turn it off - Daniel SeaveyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz