Tej nocy spaliśmy razem w jednym łóżku. Nie mogłem sobie wyobrazić, aby było inaczej. Chciałem czuć Jess przy sobie. Dzień spędzony w więzieniu dał mi wiele do myślenia. Wiedziałem, że muszę zacząć szanować ludzi i rzeczy, na których mi zależało. Dopiero, kiedy człowiek traci pewne rzeczy widzi, że nie potrafi bez nich żyć.
Nie spałem przez pół nocy. Po prostu tuliłem do siebie Jess i wsłuchiwałem się w jej oddech. Czułem bicie jej serca i od czasu do czasu głaskałem ją po włosach. Nie wierzyłem w to, że dla mnie postanowiła zostać w Europie. Nie wróciła do domu tylko czekała, aż skończymy trasę. Zrobiłem jej taką krzywdę, a ona zwyczajnie mi wybaczyła. Ta dziewczyna była prawdziwym skarbem.
Kiedy nie spałem, zastanawiałem się nad mailami, które pisałem od tak długiego czasu do Jess. Dziwiłem się, że nie czuła do mnie urazy po tym, jak dowiedziała się, że to byłem ja. Byłem absolutnie pewien, że nie będzie chciała mnie znać i nigdy już na mnie nie spojrzy, a ona wyznała mi miłość. Tego było dla mnie za wiele. Nie zasługiwałem na nią. Nie byłem dla niej wystarczająco dobry, ale ona i tak mnie chciała.
Obudziłem się, czując jak Jess się przy mnie rusza. Podniosłem powieki i ujrzałem dziewczynę, która spojrzała mi się w oczy.
- Przepraszam, że cię obudziłam. Nie chciałam... - wyszeptała Jess. Widziałem w jej oczach smutek, ale pocałowałem ją w czoło, a na jej twarzy momentalnie pojawił się uśmiech.
- Jeśli będziesz mnie codziennie budzić i zapewniać mi takie widoki, wcale nie będę się na ciebie gniewał - zauważyłem, na co Jess się zaśmiała.
- Nawzajem, panie Seavey - odparła, opierając głowę na mojej klatce piersiowej.
Objąłem Jess ramieniem. Byłem wciąż wykończony po wczorajszym dniu, ale teraz nareszcie byłem szczęśliwy. Cieszyłem się też na ostatni koncert w Europie, który miał się odbyć jutro w Norwegii. Naprawdę chciałem już wrócić do domu. Potrzebowałem tego. Ta trasa mnie wykończyła. Wydarzyło się tak wiele złych rzeczy, ale przynajmniej jedno wydarzenie było dobre. Moje spotkanie z Jess dzisiaj w nocy. Byłem pewien, że ona nie wiedziała, jak wiele dla mnie znaczyła. Gdyby nie ona, nie walczyłbym. Poddałbym się już dawno.
- Chcesz dzisiaj coś robić? - spytała Jess, wyrywając mnie z moich myśli. Westchnąłem głęboko.
- Nie mam pojęcia. Jestem zmęczony po tym areszcie. Nawet nie wiesz, jak się tam czułem - powiedziałem, przypominając sobie te chwile. Ja naprawdę myślałem, że tam zostanę na dobre. W życiu bym nie przypuszczał, że Ashley ruszy sumienie i stawi się na komisariacie.
- Tak m przykro, Daniel - powiedziała Jess, podnosząc się do pozycji siedzącej i patrząc na mnie ze współczuciem. - Popatrz tylko. Podczas tej trasy aż dwie dziewczyny trafiły przez ciebie do więzienia - dodała.
- Faktycznie - odparłem, uzmysławiając to sobie.
- Wiem, że jest ci przykro, ale nie martw się o nie. Jesteś czasami za dobry dla ludzi i na pewno nie chcesz, aby zgniły w więzieniu, ale dobrze się stało. Byłbyś w niebezpieczeństwie, gdyby były dalej na wolności - powiedziała Jess, wpatrując się we mnie.
Jess doskonale wiedziała, jak bardzo nie lubiłem sprawiać ludziom zawodu. Zawsze chciałem widzieć na ich twarzach uśmiechy. Nie chciałem, aby ktoś przeze mnie cierpiał, ale nie mogło stać się inaczej. Ashley i Karla musiały ponieść konsekwencje tego, co zrobiły.
- Masz rację. Naprawdę nie jesteś na mnie zła z tą sprawą z mailami? - spytałem. Na twarzy dziewczyny pojawił się uśmiech. Przeniosła wzrok na moje dłonie, po czym chwyciła mnie za rękę.
CZYTASZ
Turn it off - Daniel Seavey
Fiksi PenggemarPisałem do niej codziennie. Dogadywaliśmy się ze sobą jak nikt inny. Spędzaliśmy razem na czacie po kilka godzin dziennie i wiedzieliśmy o sobie prawie wszystko. Prawie wszystko. Ona nie wiedziała, że mieszkałem tuż za ścianą.