Siedziałem w ławkach z jakąś dziewczyną. Zacząłem wyciągać książki na angielski i przekopywać całą torbę by oczywiście je znaleźć. Nagle jeden z chłopaków z przedniej ławki (Mark) odwrócił się do nas i zdziwiony patrzył co robię...
[Mark] - Po co wyciągasz książki?! - spytał.
[Ja] - Em... bo mamy lekcje? - to brzmiało tak jakbym uważał go za głupka... bo tak było (XD).
[Mark] - Ale nie mamy angielskiego -,-
[Ja] - Jak to?! - spytałem oburzony. Myślałem, że próbuje mnie wkręcić.
[Mark] - Nie słyszałeś co nauczycielka mówiła?!
[Ja] - A co mówiła?
[Lila] - Ten znowu głową w chmurach! - powiedziała blondynka obok - Wychowawczyni mówiła, że musi nam ogłosić coś strasznego i po tym wszyscy mają się udać do domu!
[Ja] - Sorka, nie słuchałem! - uśmiechnąłem się nerwowo.
[Mark] - Nie trudno zauważyć - zachichotał. Nagle do klasy zamiast nauczyciela angielskiego weszła pani Angela Willson, nasza wychowawczyni. Mark momentalnie odwrócił się do przodu. Nauczycielka nawet nie miała pretensji, że się nie przywitaliśmy. Usiadła do biurka znajdującego się na środku jednego z końców sali. Przyjrzałem się jej bliżej i przyznam, że wyglądała naprawdę niepokojąco.
[Lila] - Pssst...
[Ja] - Co?
[Lila] - Widzisz?!
[Ja] - Nie...
[Lila] - Nie ma Alexa... znowu... - po wypowiedzeniu jej słów zamarłem. A jeżeli chodzi o Alexa? Jeżeli coś mu się stało?!
[Angela] - Witajcie drodzy uczniowie! Jak już wiecie po tej rozmowie wszyscy mają niezwłocznie udać się do domu!
[Ja] - *O co jej znowu chodzi?!* - zamyśliłem się, ale nadal słuchałem nauczycielki.
[Angela] - Pewnie wszyscy są zdziwieni lub też zaniepokojeni tym, że zajęcia są odwołane... niestety mamy złe wieści! Nie wiem czy słyszeliście, ale krążyła niedawno plotka, że w tej okolicy grasują mordercy zwani creepypastami, ale okazało się co innego! Okazało się, że plotka to prawda! Niestety kilka uczniów dzisiaj rano znaleziono nieżywych niedaleko szkoły w lesie! Nie zdziwiłabym się gdyby na ten pomysł wpadł Alex, bo tak pewnie było... - spojrzała w podłogę.
[^^^] - Czy Alex...? - odezwała się dziewczyna z kruczoczarnymi włosami z tylnej ławki. To była Charlotte, dziewczyna Alexa.
[Angela] - Niestety, ale okazało się, że wasz kolega z klasy też był w tej grupce i on... nie żyje... - nagle cała klasa zamarła. Niektórzy chwycili się za głowy, inni trzymali twarz w rękach jakby chcieli się zamknąć w sobie. Po tych słowach nauczycielki Charlotte wstała. Widać było jak jej usta drgają, a oczy ledwie powstrzymują się od płaczu. W końcu nie wytrzymała i rozpłakała się na środku sali, po czym wybiegła z niej.
[Lila] - Charlotte! Zaczekaj! - wstała z miejsca i pobiegła za swoją przyjaciółką. Nauczycielka nawet jej nie zwróciła uwagi. Wszyscy wiedzieli, że Charlotte chodzi z Alexem, nawet nauczyciele. Po chwili spojrzałem na ławkę obok, w której siedział Morgan... wyglądał na naprawdę załamanego. Nie zdziwiło mnie to ponieważ to byli najlepsi przyjaciele. Raz patrzył na ławkę jak zahipnotyzowany, to raz na puste miejsce obok niego, na którym siedział Alex. Podszedłem do chłopaka i dałem mu rękę na ramię, a on nawet na mnie nie spojrzał. Zrozumiałem, że musi ochłonąć i zostać sam więc wróciłem z powrotem do swojej ławki i znowu spojrzałem na nauczycielkę, która również siedząc na fotelu od biurka wyglądając na załamaną...
Gdy wróciłem do domu nikogo nie było w domu... jak zwykle! Powiesiłem swoją niebieską bluzę na wieszak, wziąłem jabłko z kuchni i poszedłem na samą górę do mojego pokoju. Wszedłem do pomieszczenia i trzasnąłem z całej siły drzwiami po czym bezradnie padłem na łóżko jedząc owoc. W końcu usiadłem i chwyciłem laptopa. Zacząłem szukać czy nie ma nic napisanego o tym zdarzeniu. Znalazłem jedynie kilka informacji... 5 dzieci zabitych w lesie, poharatanych z... spojrzałem na zdjęcie i przetarłem oczy. Wszyscy, którzy nie żyli mieli rozcięte policzki... pisało, że zginęli zadźgani nożem...
[Ja] - Jeff the Killer! - powiedziałem do siebie. Znałem go. Często czytałem wiele creepypast, a jego znałem na pamięć. Kruczoczarne włosy, biała zakrwawiona bluza, spalone powieki i wycięty uśmiech na policzkach. Do tego biała skóra powstała z powodu wylania na niego alkoholu i wybielacza przez co ogień, który go obtoczył mógł z łatwością się rozprzestrzeniać. Nadal wpatrując się w zdjęcia zauważyłem coś dziwnego. Za wyraźnie nie było widać co to jest... na drzewie wisiała kartka z rysunkiem i napisem "ALWAYS WATCHES" a jeszcze niżej "NO EYES". Zorientowałem się co to jest... to była jedna z kartek Slendermana... wiele o nim nie wiadomo, ale wiadomo, że jest bardzo niebezpieczny.
Nagle nabrała mnie chęć by zobaczyć miejsce zdarzenia. Ubrałem coś cieplejszego po czym wybiegłem z domu i zacząłem biec w stronę lasu. Gdy byłem już niedaleko zacząłem się skradać i rozglądać nie ze względu na mordercę, ale policję jaka tam krążyła. Mój ojciec miał przyjaciela policjanta więc nie chciałem na niego trafić, by później musieć się tłumaczyć rodzicom. Kiedy zdałem sobie sprawę, że nie ma nikogo poszedłem na miejsce zabójstwa. Zobaczyłem jeszcze wyraźne ślady krwi na ziemi i spojrzałem w miejsce, w którym powinna wisieć karteczka... nadal tam była... widać, że policjanci jeszcze się nie zorientowali, że tu jest. Podszedłem bliżej drzewa, na którym się znajdywała. Miałem rację... to faktycznie była kartka Slendermana...
Zacząłem jej dotykać i miałem zamiar ją ściągnąć, ale przeszedł mnie dreszcz niepokoju. Podobno osoby, które wzięły jedną kartkę musiały zebrać pozostałe 7 stron, by nie zostać zamordowanym przez jakąś creepypastę lub co gorsza przez niego. Zostawiłem stronę tak jak była i odszedłem kawałek. Gdy się odwróciłem stanąłem zdrętwiały. Tej karteczki już tam nie było... ale to nie mogła być iluzja, bo przecież ją dotykałem. Podszedłem kolejny raz do drzewa i obmacałem miejsce gdzie była, ale nic. Gdyby spadła znalazł bym ją na ziemi, ale nigdzie nie leżała. Cofnąłem się o krok i nerwowo zacząłem obracać by sprawdzić czy ktokolwiek mnie nie obserwuje. Na szczęście nie czyli nikt nie wygada i będę jeszcze żył. Na dzisiejszy dzień postanowiłem, że więcej się tu nie będę kręcił. Postanowiłem wrócić drogą, którą tu przyszedłem i więcej nie patrzeć w miejsce, gdzie wcześniej była kartka...
.........................................................
O nie! Oni umarli! Jakie to smutne!
Ten sarkazm... 😂
Pamiętajcie! Nigdy nie wagarujcie, bo skończy się na tym, że pójdziecie z przyjaciółmi w nocy do lasu, a Jeff was zaciuka tym swoim tępym nożem XD
~Goldis
YOU ARE READING
Będę biegł dopóki cię nie znajdę (kontynuacja Slenderman love story)
RomanceDaniel Vichio jest 17 - letnim chłopakiem mieszkającym w bogatej rodzinie. Mimo iż wygląda na łobuza nauczyciele chwalą go za dobre stopnie i dużo powagi, nie to co reszta jego klasy. Koledzy z klasy tylko się mu podlizują by jedynie zyskać coś z bo...