Część XXXV - Odziany w płaszcz opiekun.

254 17 6
                                    

/Kamila\

[Slender] - Czy aby na pewno w porządku? - spytał już 50 raz schodząc ze mną po schodach.

[Ja] - Tak Slendy, w porządku...

[Slender] - Na pewno? Dziecko nie kopie cię za mocno?

[Ja] - Na razie nie...

[Slender] - Na pewno dasz radę zejść po schodach? Jak chcesz to cię poniosę! - spytał ze strachem, jakby moja odpowiedź przeciwna do jego zamiarów miała spowodować u mnie poronienie.

[Ja] - Nie trzeba... dam radę... - mówiłam spokojnym głosem starając się tym samym opanować Slendermana, ale on nadal co sekundę pytał dla 100%. Jesteśmy dopiero w połowie schodów, a ja mam już dość jego paranoi. A to ja myślałam, że będę tak bardzo panikować.

Kiedy (w końcu) zeszliśmy ze schodów i weszliśmy do kuchni, ja usiadłam przy stole, przy którym siedziała Sally, E.J i Jane, a Slenderman poszedł robić śniadanie. Chciałam pomóc, więc postanowiłam spytać się Slendyego co mam zrobić, ale on oczywiście jak zwykle powiedział, że nie mogę się przemęczać... a ja jak zwykle go nie posłuchałam (XD). Rozłożyłam im talerze i sztućce. Herbaty nie zdążyłam im zrobić, bo pan "zawał" widząc moje nieposłuszeństwo sam ją zrobił. W trakcie jedzenia Sally cały czas przyglądała się to mi do mojemu brzuchowi. Po chwili poczułam jak mały się wierci... zawsze kiedy to się działo przez chwilę przeszywał mnie dreszcz. 

[Sally] - Wszystko w porządku? - spytała zdziwiona moim zachowaniem.

[Ja] - To nic takiego... mały zaczął się ruszać... - spojrzałam na nią szeroko się uśmiechając. Dziewczynka odwzajemniła uśmiech i przybliżyła do mnie krzesło by móc po chwili dać głowę na mój brzuch.

[Sally] - Dzień dobry mały śpiochu? Jak spałeś? - powiedziała do brzuszka i lekko zachichotała. W pewnej chwili zauważyłam, że Slenderman nam się przygląda. Ręka na stole podpierała jego podbródek. Nagle z naszych transów wybudził nas okrzyk Tobiego.

[Toby] - Operatorze! - spojrzeliśmy na niego. 

[Masky] - Nie drzyj się debilu! - krzyknął z korytarza.

[Toby] - Wal się sernikożerco! Operatorze, już czas! Jesteśmy zwarci i gotowi!

[Slender] - Już idę... - powiedział po czym wstał i odniósł mój jak i swój talerz. Wstałam z krzesła i jako pierwsza wyszłam z kuchni. Zobaczyłam wszystkie proxy oraz Jeffa i L.J. gotowych do misji. Dzisiejsza akcja była na tyle trudna, że Slenderman oznajmił, że będzie im towarzyszył w trakcie jej wykonywania. Było tylko jedno ale... musieliśmy go przekonać by z nimi poszedł. Owszem miał taki zamiar, ale ze względu na mój stan miał pewne obawy. Jednak z tego powodu jeden z jego braci musiał przyjechać do rezydencji by się mną opiekować (chyba ktoś tu potrzebuje dużej dawki tabletek uspokajających)... a tym opiekunem miał być...

[^^^] - Witam moje loszki! - drzwi z hukiem otworzyły się na oścież, a krzyk przeszedł przez całą rezydencję.

[Slender] - Offenderman! Przypominam ci, że to nie twój dom i to nie burdel! - zbliżył się do niego.

[Offendy] - Dobrze, dobrze...

[Slender] - Czy wszystko jest jasne? Pamiętasz wszystko o co cię prosiłem gdy tu przyjedziesz i będziesz się opiekować Kamilą?

[Offendy] - Spokojnie. Dam radę - poprawił swój kapelusz, a Slendy tylko prychnął.

[Slender] - Spróbuj jej coś zrobić, a gorzko tego pożałujesz! - naprężył się gwałtownie.

[Offendy] - Nie martw się. Jestem zboczeńcem, ale znam granice... - uśmiechnął się do niego.

[Slender] - Mam nadzieję - tknął go palcem.

[Kate] - Operatorze?

[Slender] - Tak, już idę... - "spojrzał" nieprzyjemnie na brata. Po chwili odwrócił się do mnie. Podszedł i uklęknął przede mną. Pocałował mnie w usta, po czym wstał i wyszedł za resztą creepypast, które czekały na niego na polu. Zauważyła, że gdy Slenderman wyszedł Offendy się trochę rozluźnił.

[Offendy] - Kto by pomyślał, że Slenderman potrafi być taki przewrażliwiony.

[Ja] - W tym przyznam ci rację - uśmiechnęłam się do niego.

[Offendy] - Tia... Splendor i Trender nigdy mi w to nie uwierzą, gdy wrócę do domu! - zachichotał - Tak w ogóle jak z tobą?

[Ja] - Raz lepiej, raz gorzej...

[Offendy] - Czyli słabo - trochę się zasmucił.

[Ja] - Bardzo często śpię. Cały czas muszę odpoczywać.

[Offendy] - W takim razie dlaczego tu jeszcze stoisz? Wracaj do łóżka! - znowu się zaśmiał.

[Ja] - No dobrze. Ale będziesz musiał trochę poczekać, bo wchodzenie bardziej męczy.

[Offendy] - To już wolę cię wziąć na ręce! - oznajmił po czym bez ostrzeżenia podniósł  mnie na rękach i zaniósł na górę.


Po spędzeniu całego dnia z Offendermanem dowiedziałam się o nim bardzo wiele rzeczy. Okazało się, że jest dobry np. w karty. Można by go było nazwać mistrzem hazardu. Lubi też bardzo rośliny. Cały czas gdy byliśmy w pokoju opowiadał o wszystkich kwiatach w swoim ogrodzie, a w szczególności o różach. Okazało się, że Offenderman ma ukryty talent... przyznał mi się, że pisze wiele poezji. Oprócz jego braci byłam jedyną osobą, która o tym wiedziała. Po za tym zwierzył mi się nawet, że poznał dziewczynę, która spodobała mu się na szczęście nie od tej strony seksualnej i sam pytał mnie o kilka rad. Ten Offenderman był nie do poznania. Oczywiście jego poczucie humoru jak zwykle było zboczone, ale się stopował. Był dla mnie naprawdę miły i opiekuńczy. Czas z nim minął mi tak bardzo przyjemnie i szybko, że nawet nie pamiętałam kiedy zasnęłam.

Następnego dnia obudziłam się na jego kolanach. Musiałam długo spać, ponieważ poczułam zapach herbaty i kiedy całkowicie otworzyłam oczy zauważyłam Slendermana.

[Offendy] - Śpiąca królewna się obudziła...

[Slender] - Jak po wczoraj? Czy OFFENDY zrobił ci coś złego? - podkreślił "patrząc" się na niego z byka.

[Ja] - Jak widzisz nic mi nie jest... po za tym, już dawno tak straciłam  dziewictwo i to wcale nie przez niego...

[Slender] - Tak, tak... - spojrzał na mnie cały czerwony.

[Ja] - Offenderman?

[Offendy] - Hm? - spojrzał na mnie.

[Ja] - Chcesz zostać jeszcze na jedną noc? - spyta łam żartobliwie, a on tylko się uśmiechnął pokazując swoje kły.

[Slender] - Co? Po co?!

[Ja] - Niech twój młodszy braciszek dowie się jakie to wybryki w łóżku potrafisz zrobić.

[Slender] - ...

[Offendy] - Kamila? To ile razy to robiliście?

[Ja] - Tak dużo, ze nie zliczę... - zaśmiałam się, a Slenderman tylko spojrzał na mnie z zdziwieniem.

[Slender] - K-Kamilo?! 

............................................................

~Goldis

Będę biegł dopóki cię nie znajdę (kontynuacja Slenderman love story)Where stories live. Discover now