Część X - W końcu przyjaciele?!

390 24 6
                                    

Razem z Slendermanem  chodziliśmy po piętrze... pokazywał mi do kogo należy dany pokój. Pokazał również mój, który jeszcze nie był zrobiony. Oprócz tego, że co chwilę mówił czyj to pokój nie wymieniliśmy ani jednego słowa. Skończyliśmy przy drzwiach jego gabinetu. Mężczyzna otworzył drzwi i pokazał ręką bym wszedł do środka... usiadłem przed jego biurkiem, a on stanął naprzeciwko mnie opierając się o mebel.

[Slender] - Zaraz przejdziemy na dół... jesteś gotowy? Niektóre creepypasty mogą już być obudzone!

[Ja] - Chyba tak! - oznajmiłem pewny siebie.

[Slender] - Dobrze. Gdy ci już wszystko pokaże zostawię cię z nimi na chwilę byście w spokoju porozmawiali.

[Ja] - Jasne!

[Slender] - To idziemy?

[Ja] - Chwilkę! Może to trochę dziwne pytanie... ale to fortepian? - wskazałem palcem na wielki instrument.

[Slender] - Tak...

[Ja] - Czy mógłbym zagrać?!

[Slender] - Oczywiście. Zostawić cie samego czy...

[Ja] - Możesz tu zostać... obecność innych mi nie przeszkadza byle żebyś nie hałasował!

[Slender] - Rozpraszające, nieprawdaż?

[Ja] - Czyli ty też grasz!

[Slender] - Tak samo jak twoja kuzynka. Czasami gdy mamy ciężki dzień do siadamy do fortepianu i oboje gramy! To jest bardzo miłe i uspokajające!

[Ja] - Oboje...? - powtórzyłem podkreślając to co powiedział.

[Slender] - Oboje... bardzo lubimy grać razem... przy okazji Kamila pośpiewuje różne pieśni...

[Ja] - Kiedyś śpiewała, ale była później już zbyt zestresowana i uważała, że ma nieładny głos więc przestała.

[Slender] - Bardzo się myliła! Kiedy pierwszy raz z nią zagrałem, a ona zaczęła śpiewać... - powiedział to takim rozmarzonym głosem jakby miał zaraz odpłynąć.

[Ja] - Chyba ją bardzo lubisz!

[Slender] - Jak na ponad 4000 - letniego mężczyznę i 24 - letnią kobietę to dość dobrze się dogadujemy.

[Ja] - ... - już nic nie odpowiedziałem tylko zamknąłem oczy i zacząłem grać. Wyczuwałem, że Slenderman przeteleportował się i siedzi obok mnie. Jednak jego tak bliska obecność mi nie przeszkadzała. Kiedy skończyłem otworzyłem oczy, ale nadal wpatrywałem się w klawisze.

[Slender] - Inaczej niż na pianinie?

[Ja] - Tak.

[Slender] - Swoją drogą świetnie grasz... widzę, że to rodzinne...

[Ja] - Nie do końca... gdy byłem mały zbytnio się tym nie interesowałem. Dopiero kiedy mój wuj... - przerwałem i westchnąłem ciężko. 

[Slender] - Rozumiem - oznajmił po czym też westchnął. 

[Ja] - ... zawsze gdy byłem mały to wsłuchiwałem się w Kamilę lub w mojego wuja... po śmierci rodziny Kamili zacząłem grać. Niestety aż tak często nie mogłem, bo moi rodzice skarżyli się na hałas.

[Slender] - Mówiła mi o nich...

[Ja] - Dupki! - z wściekłości trochę za bardzo walnąłem w klawisze. Na szczęście nic się nie stało - Em... przepraszam... nie panowałem nad sobą...

[Slender] - To nic takiego. Może już pójdziemy na dół?

[Ja] - Dobrze... już idę...


Będę biegł dopóki cię nie znajdę (kontynuacja Slenderman love story)Where stories live. Discover now