Część XXXVI.I - Ludzka pułapka

238 19 2
                                    

/Kamila\

Obudził mnie jakiś trzask. Gwałtownie usiadłam na łóżku i zaczęłam obracać się na wszystkie strony. Na szafce nocnej od strony Slendermana jeszcze świeciła się mała lampka, której używał jedynie do czytania książek w nocy. Tylko gdzie jest Slenderman? Jego książka leżała rozłożona na jego miejscu, jakby miała mnie pilnować. Sięgnęłam po mój telefon leżący na mojej szafeczce by sprawdzić, która jest godzina... po 2. Wiedziałam, że Slenderman chodzi późno spać, ale nie aż tak późno. Wstałam z łóżka i dopiero wtedy zauważyłam coś dziwnego. Jego filiżanka z herbatą leżała na biurku. Kiedy dotknęłam jej by się trochę napić wyczułam, że jest jeszcze ciepła. Zazwyczaj Slendy herbatę na ostatnią chwilę przed pójściem się umyć i spać. Niczego nie podejrzewałam. Wyszłam z pokoju. Korytarz był oświetlony co o tej porze było niecodzienne. Niezbyt mnie to obchodziło, więc po prostu myślałam, że Slenderman poszedł po coś na dół. 

Kiedy szłam oświetlonym korytarzem w stronę schodów usłyszałam jakiś strzał. Serce mi stanęło, a ja stanęłam nieruchomo w miejscu. Nagle usłyszałam jakiś męski krzyk, a za nim inne głosy. Głos wydawał mi się znajomy, ale to na pewno nie był żaden z mieszkańców rezydencji. Zaczęłam się powoli denerwować i robić głębokie wdechy i wydechy.

[Ja] - Uspokój się, pewnie ci się tylko zdaje... - mówiłam do siebie. Wiedziałam, że stres źle robi na zdrowie moje jak i dziecka. Gdy w miarę się uspokoiłam znowu zaczęłam iść w stronę schodów tylko o wiele wolniej i ciszej z pewną obawą. Będąc przy końcu korytarza mogłam już zobaczyć wyraźnie schody. Zaczęłam powoli iść w stronę balustrady. Lekko się uginając starałam się by mnie nie zauważono. Kiedy doszłam do balustrady schodów spojrzałam przez jej szczeble. Zamarłam. Mój oddech w pewnej chwili zaczął przyśpieszać, a moje źrenice prawdopodobnie zmniejszać. Cofnęłam się o krok. To niemożliwe. To nie mogła być prawda. Zrobiłam kolejne kilka kroków w tył i zetknęłam się z czymś. Myślałam, że to ściana, ale po chwili poczułam na karku czyiś oddech. 

[^^^] - A ty gdzie się wybierasz? - spytała osoba. Chciałam się odwrócić, ale wtedy poczułam okropne uderzenie w głowę. Moja twarz po krótkich sekundach znalazła się na ziemi. Słyszałam śmiech i znajomy krzyk.

[^^^] - Kamila!!! - po tych słowach zrobiło mi się ciemno przed oczami... zemdlałam. 


/Daniel\

[Slender] - Kamila!!! - krzyknął przerażony Slenderman próbując wydostać się z klatki. Jeden z żołnierzy uderzył niczego nieświadomą Kamilę. Nic nie mogliśmy zrobić. Ja, Slenderma i  inne proxy byliśmy w klatce. Resztę creepypast przenieśli do innego pokoju. Ten sam żołnierz nie przejmując się jej stanem wziął ją na ręce i zniknął z nią w głębi górnego korytarza. Wokół naszej klatki było pełno uzbrojonych ludzi. Slenderman chcąc cokolwiek zrobić by pomóc mojej kuzynce podszedł do krat, wyciągnął macki i starał się nimi wyrwać pręty klatki. Zamiast jednak tego zaczął krzyczeć z bólu i gwałtownie odsunął się od krat padając na ziemię. Wszyscy podbiegliśmy do niego przerażeni tym co się stało. 

[^^^] - Te kraty są pod napięciem! Sadziłeś, że się nie zorientujemy, że jesteś odporny na małe ładunki? 

[Masky] - Ty szujo! 

[^^^] - Nie denerwuj się, bo ci żyłka strzeli! - zaśmiał się.

[Masky] - Ty jebany...! - podszedł do krat, ale Kate w ostatniej chwili go złapała.

[Kate] - Masky! Nie dotykaj ich!

[^^^] - Na twoim miejscu słuchałbym koleżanki. Te kraty są pod tak wysokim napięciem, że potrafią zranić Slendermana, co za tym idzie... mogłyby zabić człowieka...

[Slender] - On ma rację! Timie, zrobisz sobie krzywdę! - krzyknął na niego ostrzegawczo, a ten zdając sobie sprawę z tego odsunął się. Ja z Hoodiem nadal trzymaliśmy Slendermana i wpatrywaliśmy się w niego monitorując jego stan. 

[Ja] - Czego ty od nas chcesz... Gabriel?! - spytałem wściekły.

[Gabriel] - Ja? Czego chcę? Zemsty! Kiedy mnie znaleziono po naszej walce ledwie żyłem. Przez długi czas leżałem w szpitalu i się rehabilitowałem. Gdyby nie ta suka... uratowałem Kamilę w szpitalu, kiedy jej siostra chciała ją zabić. Ona podziękowała mi tym samym prawie mnie zabijając. Gdybym mógł cofnąć czas pozwoliłbym jej umrzeć!

[Slender] - Nie waż się o niej tak mówić! - krzyknął próbując wstać. Z resztą proxy postawiliśmy go na równe nogi. Z pogardą patrzył jak komendant uśmiecha się do niego szyderczo.


/Kamila\ 

[^^^] - Hej! Halo? Kamila! - zaczęłam słyszeć jakieś głosy. Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam wiszącą nade mną Ann, Smileya i w oddali przejętego Jasona.

[Ja] - Co jest? 

[Smiley] - Wszystko w porządku?

[Ja] - Nie wiem... ałł... - chwyciłam się za głowę. Poczułam bandaż.

[Smiley] - Zostałaś uderzona w głowę i zemdlałaś - oznajmił.

[Ja] - Tak, już pamiętam... Slenderman... mój kuzyn... i proxy... byli w klatce... pełno żołnierzy... - w pewnej chwili wstrzymałam oddech przed kolejnym słowem - ... G-Gabriel! Komisarz Gabriel!

[Jeff] - Tak, wiem... - odezwał się ten jak zwykle dla mnie drażniący głos za lekarzami. W pewnej chwili poczułam okropny ból brzucha.

[Ja] - AAaaaa! - jedną ręką starała się podeprzeć, a drugą zaczęłam głaskać mój brzuch.

[Ann/Smiley] - Kamila! 

[Ja] - O-Okropnie b-boliiii... - zacisnęłam zęby.

[Ann] - O nie! Doktorze Smiley! Ona chyba rodzi!

[Smiley] - Nie w tym momencie! Tylko nie teraz!

[Ann] - Kamila, czekaj...! - usiadła za mną. Podniosła mnie do wysokości klatki piersiowej i robiła za moją podpórkę.

[Ja] - A-Ann... - westchnęłam ciężko.

[Ann] - Spokojnie! Rób głębokie wdechy i wydechy! 

[Sally] - Kamila? Co się dzieje? - niespodziewanie dziewczynka podbiegła do mnie i zaczęła tulić moją rękę.

[Ann] - Sally, odsuń się! - dziewczynka jak na rozkaz odsunęła się na kilka kroków.

[Smiley] - Weźcie dziewczynkę, bo na zawał zejdzie! - krzyknął w stronę reszty creepypast. Ben i L.J. delikatnie zaczęli odsuwać ode mnie Sally, a ta jedynie zrozpaczona patrzyła na mnie. Doktor  w pewnej chwili pojawił się przy moich nogach. Zdjął mi dolną części ubrania.

[Ja] - Ahhh! Boli!

[Smiley] - Kamila, posłuchaj! Teraz nabierz dużo powietrza i zacznij przeć!

[Ja] - Ale to boli!

[Ann] - Dasz radę! Spróbuj! - nabrałam dużo powietrza i zaczęłam robić to co mi lekarz kazał. Poczułam okropny ból. Wydałam z siebie przeraźliwy krzyk. W pewnej chwili spojrzałam w stronę Sally. Wszystkie creepypasty starały się ją uspokoić, a ona jedynie wpatrzona we mnie szlochała. Nagle poczułam kolejny ból... tym razem trochę inny, ale równie bolesny...

[Smiley] - Mamy problem...

..........................................................

~Goldis

Będę biegł dopóki cię nie znajdę (kontynuacja Slenderman love story)Where stories live. Discover now