Część 15: Przeznaczenia się nie zmieni

56 6 0
                                    

Poe pov.;
Martwiłem się coraz bardziej o Tracy. Zaczyna się robić sprytniejsza, i to mnie niepokoi.
- Gdybym mógł... zobaczyć przyszłość.... czy ta wizja u mnie, w tej łepetynie była prawdziwa.... - powiedziałem sam do siebie i popukałem się w głowę.
- Wiesz, myślę, że to możliwe.... - usłyszałem głos Rey za sobą, odwróciłem się. -  Ale jest haczyk....
- Jaki?
- Można zobaczyć przyszłość, ale tylko raz....
- Tylko raz?!
- Niestety....
Zastanowiłem się. Nie mam zamiaru ryzykować i dalej czekać na byle co, tylko po to, by przekonać się, że ta wizja była prawdziwa.
- A Tracy.... może pójść z nami? - spytałem niepewnie.
- Jak chcesz. Ale musi poczekać, jak skończysz.
-Co skończę?
- To ciężko powiedzieć... lepiej pokazać.
- Do sokoła?
- Za pięć minut!
Pobiegłem szybko do Tracy. Otworzyłem drzwi od jej pokoju. Cicho. Spojrzałem na łóżko. Tracy spała.
Szybko wyszedłem. Pobiegłem do hangaru. Rey już czekała.
- Gdzie Tracy?- spytała.
- Tracy śpi. Nie będę jej budzić. - odrzuciłem, sapiąc.
- No dobra. Wsiadaj. - powiedziała Rey.
Wszedłem do sokoła i Rey zamknęła właz.
-Chewie, odpalaj silniki! - krzyknęła Rey i pobiegła w stronę kokpitu.
Poszedłem za nią. - A tak w ogóle, to gdzie lecimy?
- Zobaczysz... - powiedziała Rey.
Sokół nie chciał odpalić silników.
- Stary wrak! - warknęła i uderzyła w deskę rozdzielczą.
- Czekaj.... - podszedłem do kokpitu bliżej i odsunąłem Rey.
-Ej, uważaj trochę! - powiedziała, lekko zła.
-Hmm... - mruknąłem. - Nawaliła pompa paliwa. Nic nie zrobimy.
Chewie warknął i zawył.
- Kurczę.... - Rey lekko posmutniała.
- Trzeba mieć nadzieję. - powiedziałem. - W magazynie widziałem zapasową pompę. Mogę pomóc!
- No, to biegnij po tą pompę, ale w podskokach!- zaśmiała się Rey.
Wybiegłem z sokoła, jak najszybciej mogłem. Wbiegłem do magazynu tak szybko, że nie zdążyłem się zatrzymać i wpadłem na ścianę. Lekko się odsunąłem.
- Ałć.... - mruknąłem. Znalazłem pompę i zacząłem iść. Pompa była dość ciężka, wiec co jakiś czas wywracałem się. Kiedy wszedłem do hangaru, ledwo zrobiłem jeden krok i się wywróciłem. Rey zaczęła się śmiać.
- No co? - fuknąłem zły i wstałem. - Sama sobie spróbuj to nieść. To coś waży chyba ze sto kilo.
Rey do mnie podeszła i pomogła mi zanieść pompę do Chewbacci, który już siedział i wymontowywał starą pompę. Ja i Rey postawiliśmy pompę przy z skrzynce z narzędziami. Zdjąłem swoją kurtkę, zrobiło mi się gorąco od tego biegania i niesienia tej pompy.
- Pomóc wam? - zaoferowałem się.
- Podawaj Chewiemu narzędzia, ja pójdę sprawdzać czy sokół działa. Zrozumiesz go?
- Jakoś dam radę. - powiedziałem i wzruszyłem ramionami.
Rey poszła. Zostałem sam z „Futerkowym". Tak go nazywałem w swojej głowie.
Chewie warknął i powiedział coś w języku Wookiee. „Klucz francuski" powiedział.
- Już czekaj.... - powiedziałem do futrzaka. - Trzymaj. - i podałem mu klucz. Po chwili zwrócił go i znów powiedział coś w jego ojczystym języku. „ Zabierz starą pompę"
- Już! - podszedłem i ją wziąłem. Odłożyłem ją i podałem mu nową.
- I jak? - spytała Rey. - Dogadujecie się?
- No, jakoś... - powiedziałem.
- A gdzie Chewie?
- Montuje nową pompę. Zaraz możemy lecieć.
- Super! - uśmiechnęła się Rey i do mnie podeszła. Zacząłem się niepokoić. Pocałowała mnie w policzek.
- To za pomoc. - powiedziała.
- P... Poe? - usłyszałem znajomy głos. Tracy właśnie przyszła do hangaru.
- O w mordę.... - szepnąłem.
- Ojć.... - powiedziała Rey.
- J... jak mogłeś?? - Tracy powiedziała i zobaczyłem, jak w jej oczach pojawiają się łzy.
- Tracy!! To... nie to co myślisz!!! - krzyknąłem i do niej podbiegłem.
Tracy zalała się łzami. Przytuliłem ją i spojrzałem na Rey spojrzeniem typu: „Zabije cię". W odpowiedzi Rey spojrzała w dół.
- To Rey! Przysięgam!!! - zacząłem jej tłumaczyć. - Jestem niewinny!
- Poe ma rację! - powiedziała Rey.- To byłam ja!
- S-serio? - powiedziała Tracy ze łzami w oczach.
- Tak! - powiedziałem i pocałowałem ją w czoło.
- No dobrze... - powiedziała Tracy i otarła łzy.
Najgorsze było to, że Tracy wypłakała w moją koszule, do tego ulubioną. Nie przejmowałem się tym. Tracy ma prawo sobie czasem popłakać, a jak przy niej jestem, to próbuje ją pocieszyć. Żeby się rozchmurzyła, to najczęściej ją łaskocze, a potem całuje i mówię, że jest najlepsza w całej galaktyce. Od razu na jej twarzy pojawia się uśmiech.
W końcu Chewie zawył i mogliśmy lecieć.
- Tracy, lecisz z nami? - spytała ją Rey.
- A gdzie lecicie? - spytała Tracy.
- Zobaczyć przyszłość.... - powiedziałem.
- Nie mam ochoty. Dalej mi się chce spać. Pójdę się jeszcze przespać. - powiedziała Tracy i ziewnęła.
- No dobrze. To idź. - powiedziała Rey i poszła do sokoła.
Przytuliłem Tracy, wziąłem swoją kurtkę i pobiegłem szybko do sokoła.
- I co? Działa? - spytałem Rey, po tym jak wszedłem.
- Jak nowe! - powiedziała szczęśliwa.- Lecimy!
Po jakimś czasie, wylądowaliśmy na skalnej wyspie, wokół której biły do brzegu fale.
- Ej, czy tu właśnie przypadkiem ukrył się Luke Skywalker?! - spytałem Rey z entuzjazmem.
- No tak. Ale już go nie ma z nami....
- Wiem, Leia mi powiedziała. No, to prowadź gdzie zobaczę przyszłość.
Rey zaczęła powoli wspinać się po kamiennych schodkach. Ruszyłem w krok za nią. Po jakimś czasie wędrówki dotarliśmy do ciemnego miejsca. Czułem się tu dziwnie. Jakby, ciemność wokół mnie próbowała walczyć z moim dobrym sercem.
- To tutaj. - powiedziała Rey, wykazując na dziurę w ziemi.
Przyklęknąłem tuż przed krawędzią, Rey obok mnie. Nagle, zawiał silny wiatr i wepchnął mnie oraz Rey do tej dziury. Wylądowaliśmy w wodzie. Powoli się wynurzyłem i dopłynąłem do brzegu tego podziemnego jeziora. Jak wyszedłem z wody, pomogłem Rey. Było mi strasznie zimno.
- Jasna cholera!- zakląłem i zacząłem trząść się z zimna.
- Siedź cicho! - upomniała mnie Rey i też trzęsła się z zimna.
- To, jak mam zobaczyć przyszłość?
- Widzisz tamtą ścianę? - Rey wskazała ścianę za mną. - Tam podejdź, przyłóż rękę i powiedz, co chcesz zobaczyć.
- Czy to bezpieczne?
- Ja raz tu byłam. Nic się nie stało, dalej żyje.
- No dobra.
Podszedłem do tej ściany i lekko przyłożyłem do niej rękę. Zacząłem głęboko oddychać, żeby się nie denerwować.
- Chciałbym.... zobaczyć przyszłość..... proszę....- powiedziałem cicho.
Ściana przede mną lekko się zamgliła, a tam gdzie patrzyłem widziałem bazę Najwyższego Porządku. Komnata naczelnego wodza, Kylo Rena, który dusi Tracy. Ja próbuje podbiec, nie mogę, Kylo mnie sparaliżował. Po jakimś czasie Tracy upada, i szturmowcy zaczynają w nią strzelać. Zacząłem krzyczeć. Usłyszałem jak Tracy wymawia moje imię, słabym głosem. W końcu mogę podbiec. Uklękłem przy niej i wziąłem ją na ręce. Wymawia ostanie słowa : Kocham cię....
I koniec. Poczułem jak w moich oczach pojawiają się łzy. Znów zacząłem krzyczeć.
Nagle poczułem jakby ktoś mnie spoliczkował. Potrząsnąłem głową. Znów jestem w tej jaskini. Rey trzyma mnie za ręce, a ja siedzę tuż pod ścianą.
- Rey, co... co się stało? - spytałem zbity z tropu.
- Zacząłeś płakać i krzyczeć, jakbyś był w jakimś transie, więc pomyślałam, że jak ci dam z liścia, to znów będziesz sobą. - Rey szybko wytłumaczyła. - Nieźle mnie wystraszyłeś. Nie odpowiadałeś, jak cię wolałam.
- Co? To ja naprawdę płakałem?!
- No, tak.
- A krzyk?!
- Też.
Na moc!! To... jakbym był zahipnotyzowany. Zacząłem się bać.
- Możemy już wracać? - spytałem.
- Jak widziałeś już wszystko, to tak.
- Widziałem.
- No to wracamy!
Jak doszliśmy do sokoła, było już ciemno. Ja usiadłem na tylnym siedzeniu pilota, za Rey.
Kiedy wróciliśmy do bazy, wszystkie światła były wyłączone.
- O kurka... - powiedziała Rey.
- O kurka co? - spytałem.
- Jest już 2:00 w nocy. Musimy się jakoś przemknąć obok pokoi innych.
- Damy radę.
Poszliśmy na palcach. Chewie poszedł sam do swojego pokoju. Ja i Rey dalej się skradaliśmy. Stanąłem, odwróciłem się, a Rey nadepnęła mi na nogę. Myślałem, że zacznę krzyczeć, jednak się powstrzymałem.
- No, dobranoc. - szepnęła Rey i weszła do swojego pokoju.
Chciałem się jeszcze upewnić, czy Tracy śpi spokojnie. Lekko otworzyłem drzwi od jej pokoju. Spała. Odetchnąłem z ulgą. Zamknąłem drzwi i poszedłem do siebie. Ledwo się położyłem na łóżku i zasnąłem.

Love with difficulties    »Star Wars«Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz