Tracy pov.;
- Poe?! To ty?! - spytałam nicości przed sobą.
- A jak myślisz? - usłyszałam syknięcie.
Aż w końcu zobaczyłam Poego. Nic się nie zmienił, tylko małe kiełki wystawały mu z ust.
- Tracy... Przyszłaś... - syknął.
- Poe? Coś nie tak?- spytałam niepewnie i stawiałam małe kroczki w tył.
- Wiesz, zawsze się zastanawiałem jak smakuje twoja krew.... - syknął.
- Umm... Dlaczego? - powiedziałam i poczułam, że moje plecy dotknęły ściany.
- Bo zastanawiałam się czy jest równie słodka co ty. - Poe znów zasyczał i niebezpiecznie się do mnie zbliżył.
- Zostaw mnie!- krzyknęłam przerażona. W końcu wgryzł się w moją szyję i zaczął pić z niej moją krew. Ja jęknęłam z bólu i strachu.
W końcu go odepchnęłam. Zaczęło mi się kręcić w głowie.
- Tracy, ja chce więcej! - Syknął gniewnie. - Twoja krew... jest taka słodka... Chce jej więcej!
- Nie! Daj mi spokój! - powiedziałam i oparłam się o ścianę.
Poe znów się do mnie zbliżył. Chciałam go uderzyć w twarz, ale on złapał mnie za nadgarstek. Przydusił mnie mocnej do ściany i lekko uniósł mój podbródek. Zobaczyłam jego intensywne i głębokie spojrzenie. Zaczęłam się bać.
- Masz jakikolwiek pomysł, co chce z tobą zrobić? - zasyczał. Po chwili, ponownie wbił swoje kły w moją szyję i pił z niej krew. Po jakimś czasie przestał, a ja upadłam na podłogę z hukiem.
- Poe... - mój głos drżał. - Obiecywałeś mi....
- Niby co? - spytał niedbale.
- Że... nigdy... mnie... nie.... skrzywdzisz....
Było mi coraz słabiej. Moje oczy były we łzach. Z mojej szyi leciały kropelki krwi. Poczułam, jak moje serce bije wolniej. Nie mogłam zmusić do ruchu żadnej części ciała.
- Tracy? - Poe potrząsnął głową i jęknął. - Co się dzieje?
„Umieram, idioto" Pomyślałam.
- Tracy? - głos mu zaczął drżeć.
- Słabo.... mi... - powiedziałam słabym głosem.
- Czemu na twojej szyi są dwie kropeczki, z których lecą krople krwi? - spytał mnie i dotknął tego miejsca. Jęknęłam z bólu.
- Kto ci to zrobił?- powiedział i zabrał rękę.
- Ty... - wyjąkałam.
- Co?! To nie możliwe!- wykrzyknął i przytulił mnie.
Poczułam, że słabnę. W końcu zamknęły mi się oczy. Poczułam ciepły dotyk przy moim sercu i usłyszałam głos Poego, który płakał. Po jakimś czasie obudziłam się w sali medycznej.
Poe leżał na łóżku obok, z wyciągniętą ręką która była podłączona do jakiegoś urządzenia. Moja ręka też była podłączona, ale do innego urządzenia.
- Dzielnego masz chłopaka, młoda! - powiedział lekarz. - Wiele z siebie dał.
- E tam. To nic takiego... - powiedział Poe i się zarumienił.
- Co się stało? - spytałam zdezorientowana.
- Twoja krew w jakiś nie wyjaśniony sposób znikła z twoich żył. Więc potrzebna była transfuzja. - wyjaśnił lekarz.
- A co jeśli chodzi o kwestie zdrowia Poego? - spytałam.
- Nic mu nie będzie. Macie taką samą grupę krwi, nie będzie niezgodności tkanek. Więc nie musisz się martwić.- powiedział doktor.
Odetchnęłam z ulgą. Nie chciałam, żeby Poe cierpiał więcej. Napewno był bardzo smutny, kiedy zasłabłam w jego rękach. Nie wierzę, że Poe oddał mi swoją krew bym mogła dalej żyć. Poczułam, że się moje policzki zaczęły się czerwienić.
- Tracy, wszystko dobrze? - spytał Poe.
- Tak... - powiedziałam i uśmiechnęłam się pod nosem.
- Już, panie Dameron. - powiedziała pielęgniarka i odpięła rękę Poego.
- A ja? - spytałam.
- Jeszcze chwilkę. - odparła pielęgniarka.
Poe podszedł do mnie i usiadł na łóżku.
- Dziękuje. - powiedziałam cicho. Poe w odpowiedzi uśmiechnął się.
- Dobrze, możemy już tobie odpiąć rękę. - powiedział lekarz, odpinając mi rękę- Staraj się dziś nie biegać i nie ćwiczyć tak intensywnie. Jutro wszystko powinno być w normie.
- Dziękuje, panie doktorze. - powiedziałam i uśmiechnęłam się. Powoli stanęłam na ziemi. Stawiając małe kroki, zaczęłam iść. Poe szedł obok mnie.
- Więc tak to jest mieć krew bohatera... - powiedziałam cicho, po jakimś czasie.
- E tam. Od razu bohatera bo ci pomogłem? - spytał mnie Poe.
- Nie. Jesteś najlepszym pilotem Ruchu Oporu i najprawdopodobniej w całej galaktyce, a ty od tak oddajesz mi swoją krew...
- To takie małe dziękuje za to, że pilnowałaś mnie wtedy tamtej nocy.
- Małe? - powiedziałam i dałam mu kuksańca.
- No dobra. Może nie małe.... - przyznał mi rajcę.
- No właśnie!- odparłam. - Mogło coś ci się stać!
Szliśmy powoli po opustoszałym korytarzu.
Nagle Poe przydusił mnie do ściany.
- Ja.... Ty... - zaczęłam się jąkać i zapiekły mnie policzki, zapowiadając rumieniec.
- Tracy, bądź cicho. - wyszeptał. - Bądź cicho.... i mnie pocałuj.
- Poe... ja... - zaczęłam i Poe zbliżył swe usta do moich. Po chwili się odsunął.
- Kocham cię... - wyszeptał.
- Tak, wiem... - odparłam szeptem.
W końcu mogliśmy iść dalej. Po jakimś czasie stanęłam przed drzwiami do mojego pokoju i pożegnałam Poego. Weszłam do siebie do pokoju i położyłam się na łóżku, by troszkę odsapnąć.
CZYTASZ
Love with difficulties »Star Wars«
FanfictionTracy jest młodą dziewczyną, która podoba się Poemu Dameronowi. Na ich drodze staje wiele przeciwności. Próbują je pokonać, lecz niektóre z nich to ciosy poniżej pasa dla niego lub niej. Dla nich zdrada do ciemności jest rzeczą dość normalną. Poe i...