Poe pov.;
Hux zabrał nas do windy. Tracy cały czas była praktycznie przyklejona do mojej lewej ręki.
-Poe, boje się. - szepnęła.
- Nie masz czego. - mruknąłem.
- No, to teraz tak. - powiedzial Hux, o dziwo spokojnie - Spróbuj wezwać swoją bandę, i potem spróbujemy zgładzić Rena.
- Wiesz, jestem zaskoczony tym, że nie chcesz mnie zabić za to, że nazwałem cię szmatą... - powiedziałem.
- E tam. Ren wyzywa mnie gorzej. Niech ta mała... przepraszam, Tracy... zakryje uszy, to ci powiem.
Skinąłem do niej głową, by zakryła uszy.
Po kilku minutach obelg, Tracy mogła je odkryć.
- Nieźle. - powiedziałem po chwili.- Tego się nie spodziewałem.
Po chwili drzwi od windy się odsunęły i pobiegłem z Tracy do hangaru by wezwać Rey, Finna i Rose.
Próbowałem połączyć się z bazą, bezskutecznie.
- KU**A!! - wydarłem się na głos, uderzyłem w deskę rozdzielczą i dopiero po ułamku sekundy zrozumiałem, że nie jestem sam.
- Coś ty powiedział?! - wrzasnęła Tracy z drugiego końca sokoła.
- Powiedziałem: Kurna! Nie przekląłem! - próbowałem się jakoś wycofać.
- Aha, Okej! Zero przekleństw! - krzyknęła i przybiegła do kokpitu. - Jakaś łączność?
- Zapomnij. - powiedziałem. - To cmentarzysko śmieci do niczego się nie nadaje!
- Halo?
Po chwili w komlinku odezwała się generał Leia.
- Pani Generał, Poe Dameron z tej strony!- powiedziałem szybko- Potrzebujemy wsparcia! Najlepiej Finna, Rey i Rose!
- Oczywiście! - odparła kobieta i się rozłączyła.
- I co teraz? - spytała Tracy.
- Jak to co? Czekamy.
Po jakimś czasie, nadleciał mały statek Ruchu Oporu.
- No w końcu! - powiedziałem i wybiegłem przyjaciołom na spotkanie, a Tracy tuż za mną.
- Chodźmy zniszczyć te bandę! - krzyknęła Rose i zaczęliśmy biec w kierunku windy.
- O MOCY MOJA!! - wrzasnęła Rey i zatrzymała się - TO HUX!!!
- Spokojnie, mamy sojusz. - powiedziałem innym.
- Racja. Mogę potwierdzić. - Tracy poparła moje zdanie. Jak zawsze, z resztą.
- No dobra... - Finn podszedł niepewnie do Huxa, on tylko podał mu rękę.
- Okej, dobra, mamy sojusz. - upewniła się Rose, lecz pod nosem warczała jak pies.
- Musimy wytypować kogoś, kto pójdzie i zagada Rena. - powiedział Hux - Kogoś, kto zainteresuje go najbardziej.
Wszyscy spojrzeli na Tracy.
- NIE! STAWIAM SPRZECIW!- wrzasnąłem- Nie zgodzę się, by Kylo ją zabił!
- Poe, zrozum! - powiedziała Rey. - Nie mamy innej szansy.
- Ja tez nie chce! - Tracy przytuliła się do mnie.
- A czemu ty nie pójdziesz, Rey? Co? - syknąłem.
- Dobra, spokój! - krzyknęła Rose.
- Rey ma racje. - powiedział Finn. - Tracy byłaby lepsza, by zagadać Rena.
- No dobrze. - westchnąłem ciężko i w oczach zebrały mi się łzy.
- Pocałunek na do widzenia? - szepnęła Tracy z łzami w oczach.
Kiwnąłem głową, że tak. Po chwili, nasze usta się złączyły. Lecz nie trwało to długo, z racji tego, że Hux się niecierpliwił. Tracy weszła do windy i wcisnęła guzik. Drzwi się zamknęły i zaczęliśmy obmyślać plan.
Po jakimś czasie obmyślania, usłyszałem znajomy krzyk.
- NIE! TRACY! - uniosłem się i podbiegłem do windy. Szybko naciskałem guzik i w końcu winda przyjechała. Wszedłem szybko i zamknąłem drzwi. Gdy winda się zatrzymała, wybiegłem z niej i moim oczom ukazała się dokładnie moja wizja. Kylo duszący Tracy. Jej upadek. Strzały szturmowców. I mój krzyk.
- Poe.... Pomóż... - jęknęła Tracy.
Próbowałem podbiec, lecz nieskutecznie.
- Z nią się jeszcze nie rozprawiłem! - krzyknął Kylo i wstał z tronu.
- Zostaw ją w spokoju! Inaczej cię ROZERWĘ!!! - wrzasnąłem w furii.
- Ciekawe jak! - odparł Kylo i zaczął się śmiać.
- Ben! - ułyszałem za sobą głos Rey.
- Rey?! Co ty tu robisz?! - zdziwiłem się, lecz Ren również wyglądał na zaskoczonego.
- Raczej, co my tu robimy! - powiedział Finn i wyszedł zza Rey. Za nim wyszli Rose I Hux.
- A wiec jednak jest jakiś sojusz, generale.... - powiedział Ren.
- Owszem. - zgodził się Hux. - Rozerwać go!
Wszyscy, oprócz mnie rzucili się na Rena. Ja w końcu mogłem podbiec do Tracy.
- Poe.... - jęknęła dziewczyna - Czy.... jestem już w niebie?
- Nie!! - poczułem, że w oczach zbierają mi się łzy. - Zostań tu, ze mną!
- Tak mi zimno.... - mruknęła.
„Matko, ona majaczy.... trzeba ją zabrać do bazy, lub opatrzyć w sokole."
- Ej! - krzyknąłem. - Biegnę z Tracy do sokoła!
- Biegnij! - odkrzyknął Hux. - My się nim zajmiemy!
Wziąłem Tacy na ręce i pobiegłem z nią do windy. W końcu po kilku minutach biegu byłem w sokole. Położyłem ją na pryczy i udało mi się jakoś ją podpiąć pod system monitorujący oznaki życia.
- Albo to coś ledwo działa, albo ona naprawdę umiera..... - mruknąłem do siebie.
Opatrzyłem jej rany. Po jakimś czasie ułyszałem ciche, długie piknięcie.
- Nie.... - po policzkach spłynęły mi łzy. - Nie! Nie! Nieeeee!
Chwyciłem jej dłoń, była zimna.
- Czyli jednak.... ona umarła.... - powiedziałem do siebie.
Zacząłem płakać i wyć co jakiś czas „Nie".
Po jakimś czasie, wszyscy przybiegli zobaczyć co się dzieje. Zaczęli mi zadawać różne pytania. Ja tylko wskazałem na jej kardiogram, który pokazywał ciągłą linię.
- Współczuje, Poe.... - mruknęła Rose i zaczęła płakać.
- Ci. Nie martw się. - Finn ją przytulił i zaczął uciszać.
Wróciliśmy do bazy, ja miałem Tracy na rękach. Była strasznie zimna.
- Co się stało?! - spytała Leia.
- Kylo.... - powiedziałem cicho, a pani generał już wiedziała o co chodzi.
- Rany! Do centrum medycznego! -powiedziała pani Organa.
- To chyba nie będzie konieczne.... - mruknąłem i do oczu napłynęły mi łzy. - Jej akcja serca się zatrzymała...
- Ale może jest nadzieja. - pani general podeszła do mnie bliżej. - Pamiętasz, co mówiłam? Nadzieja jest jak słońce. Kto wierzy, tylko gdy je widać....
- Ten nie doczeka świtu.... - dokończyłem.
- Pani generał może mieć racje... - zaczęła Rey i z jej oczu popłynęły łzy.
- No to dalej! - skwitowała Leia. - Do centrum medycznego.
Siedziałem w poczekalni, zmartwiony jak nie wiem co. Bałem się, ze moje przeczucia są prawdą.
- Panie Dameron.... - po chwili lekarz wyszedł zza drzwi centrum medycznego.
- Słucham? - odparłem, troszkę smutno.
- Mam złe wieści... - zaczął doktor. - Niestety, obawiam się ze ta mała nie żyje.
„Matko, proszę nie."
- Nasze urządzenia do monitorowania akcji serca nic nie wykrywają..... - ciągnął dalej. - Nie czuć pulsu, oddechu.... Nic.
- Jak to? - wstałem z krzesła.
- To co powiedziałem. Albo może jej tętno jest tak słabe, że po prostu nie da się go wykryć....- odparł smutno lekarz. - Z resztą, może pan wejść i zobaczyć...
Wszedłem za doktorem do centrum medycznego. Od razu zauważyłem Tracy leżąca na łóżku szpitalnym i kilku lekarzy, którzy próbują coś zrobić, by dalej żyła.
„Proszę żeby to był żart"
- Proszę pana.... - powiedziała doktor Kalonia. - Nie ma żadnych szans, by żyła.
W oczach zebrały mi się łzy.
- A co się stało, że nie ma szans by żyła? - spytałem, próbując powstrzymać łzy.
- Ma naderwane mnóstwo żył i tętnic, oraz niektóre nerwy zostały przerwane. - odparła pani Kalonia - My po prostu przeszkadzamy jej umrzeć.
- Rozumiem. - powiedziałem, z trudem trzymając w sobie emocje.- A mógłbym, zostać z nią sam, na osobności?
- Oczywiście - odparł lekarz.
Wszystkie pielęgniarki i wszyscy lekarze wyszli z centrum medycznego. Zostałem sam z Tracy. Zdjąłem z szyi mój naszyjnik z obrączką mojej matki.
- Tracy... - zacząłem niepewnie- Nie wiem, czy mnie słyszysz i zapewne mi nie odpowiesz, bo prawdopodobnie nie żyjesz, ale i tak powiem to, co leżało mi na sercu od dłuższego czasu. Gdy.... zobaczyłem cię pierwszy raz, po tym, gdy Kylo mnie przesłuchiwał.... uznałem, że będziesz zapewnie niezbyt ważna w naszym rebelianckim sojuszu.... Lecz gdy nasze usta złączyły się w naszym pierwszym pocałunku...... zmieniłem zdanie. Zakochałem się w tobie na zabój. Wiem, że zrobiłem wiele głupich rzeczy, na przykład wtedy gdy się upiłem, a ty dopiero wyszłaś z centrum medycznego po ważnej operacji.... ale moje serce będzie bić tylko dla ciebie.
Odwiązałem obrączkę z mojego naszyjnika i nałożyłem ją na palec Tracy, a jej dłoń była strasznie zimna.
- Kocham cię- szepnąłem i pocałowałem ją.
Ona lekko się wzdrygnęła i mruknęła:
- Takie miłe ciepło....
- Co jest?! - cofnąłem się ze zdziwienia i zdjąłem szybko obrączkę z jej palca.
Pobiegłem po lekarzy i powiedziałem, że chyba jednak Tracy żyje.
Lekarze gorączkowo zaczęli kręcić się wokół niej. Wyszedłem zrezygnowany, mając nadzieje, że uda się ją uratować.
CZYTASZ
Love with difficulties »Star Wars«
Hayran KurguTracy jest młodą dziewczyną, która podoba się Poemu Dameronowi. Na ich drodze staje wiele przeciwności. Próbują je pokonać, lecz niektóre z nich to ciosy poniżej pasa dla niego lub niej. Dla nich zdrada do ciemności jest rzeczą dość normalną. Poe i...