Serce Ze Złota I Dusza Ze Szmaragdów

1K 48 8
                                    

— Oj, Felixie, co ja mam teraz zrobić? Gabriel traktuje mnie jak jeden z manekinów, a jego poczucie humoru gwałtownie spadło z poziomu dna studni do jądra ziemi. — Siedząca w miękkim fotelu kobieta upiła pokaźny łyk wina i odłożyła kieliszek na stół. 

— Nie martw się, Aurore. Sądzę, że zaraz mu minie. 

Uśmiechnęła się w odpowiedzi. Nie miała bladego pojęcia dlaczego tak dobrze rozmawiało jej się z bratem bliźniakiem swojego męża. Z wyglądu byli jak dwie krople wody, jednak uczuciowość Felixa w najmniejszym stopniu nie przypominała głazu. 

— Od kilku miesięcy jest coraz gorzej. 

Miała zaledwie dwadzieścia cztery lata - była młoda, a przed nią kolorowymi barwami malowało się jeszcze całe życie. W maju mijała piąta rocznica jej ślubu z Gabrielem i sama nie wiedziała czy się cieszyć, czy z tej okazji rzucić w niego jedną ze swoich szpilek. Oczywiście kochała tego gburowatego fanatyka czerwonych rurek nad życie, nie zmieniało to jednak faktu, że z każdym dniem okazywał jej on coraz mniej czułości, wymigując się pracą i obowiązkami.

— Wiesz, jak to jest. Jego firma się rozwija i musi poświęcić jej teraz trochę czasu. — uśmiechnął się nieszczerze. Znał swojego brata i wiedział, że ten chwilowy przypływ miłości dla zielonookiej nie był przypadkowy. Może i w sercu starszego(tylko o czternaście minut!) Agreste'a coś się poruszyło, jednak, znając go, zaraz to stłumił. Gabriel szedł przez życie nie patrząc na innych, a oczy zwracając tylko w kierunku materialnych wartości. Nie było jednak sensu uświadamiać o tym Aurore i dodatkowo jej ranić.

— Pewnie masz rację. — Ponownie wyszczerzyła zęby do przyjaciela i dopiła wino — Dziękuję, Felixie.

Gdy za kobietą zamknęły się drzwi jego malutkiego mieszkanka, westchnął ciężko i oparł się o ścianę. Przychodziła do niego za każdym razem, gdy pokłóciła się z projektantem. Oczywiście wpadała też przy innych okazjach, ale to był chyba najczęstszy powód jej wizyt. Gdyby tylko wiedziała, jak bardzo go rani. Darzył ją uczuciem od drugiej klasy podstawówki, podczas gdy bliźniak dostrzegł ją dopiero w fazie dojrzewania, gdy zaczynała nabierać kształtów, a jej rodzice dorobili się fortuny na badaniach naukowych.

Felix był całkiem przeciętny. Chodził w dżinsach, miał niemodnie ścięte włosy, a jego prace nie wyróżniały się niczym niezwykłym. Za to Gabriel stroił się w swoje rurki, miał nietypową (co z tego, że bardzo nieprzyjemną) osobowość i pod pachą zawsze nosił ogromny szkicownik wypełniony projektami najróżniejszych sukni, garniturów, czy fikuśnych kapeluszy. I gdyby jeszcze te projekty były takie sobie, to pół biedy, jednak, kiedy mężczyzna sunął ołówkiem po papierze spod jego ręki wyłaniały się najprawdziwsze cuda. To właśnie ta nietuzinkowość i burkliwa oryginalność zachwyciła dziewczynę, która sama nie była przecież szarym, nudnym człowiekiem. Z tego, co pamiętał za czasów liceum jej ulubionymi butami były glany, do których dobierała zwiewne sukienki w pastelowych kolorach.

To właśnie Gabriela wybrała, a mu jedyne co pozostawało, to radość z ich kłótni.

Mimo, że czuł się wtedy naprawdę paskudnie.

***

— Aurore, to przecież...

— Milcz, kiedy do mnie mówisz! Jestem twoją żoną, a nie paprotką, stojącą w holu! Tymczasem widzę Cię jedynie na kolacji i to jak Pan Szlachetny PożalSięBożeProjektant raczy się łaskawie zjawić!

W oczach Aurore zbierały się łzy, bezsilność wręcz pożerała ją od środka. W ogóle przestała widywać męża, wypychając tęsknotę po nim jego bratem bliźniakiem. Żałowała, że powiedziała to cholerne "tak", a jednak nie potrafiła się zmusić do złożenia papierów rozwodowych. Gdzieś w jej sercu dalej wyryta była miłość do Gabriela i za cholerę nie potrafiła się jej pozbyć.

Wojna to wojna || miraculous✔Where stories live. Discover now