- Pomóc ci, Ladybaby? - zapytałem z złośliwym uśmiechem. Nie wiem czemu, ale przy tej dziewczynie wspomnienia o mojej matce znikały, a zastępowały je irytacja i zaciekawienie. - A w czym? w czesaniu włosów? A może nie wiesz jakie buty założyć?
Zmroziła mnie spojrzeniem.
- Mistrz Fu nie chce mi pomóc. Doskonale poradziłabym sobie sama, ale skoro i tak musimy się jakoś dogadać...
- Ach, rozumiem jestem tak przystojny, że nie możesz wytrzymać beze mnie jednego dnia.
W odpowiedzi roześmiała się. Po raz pierwszy słyszałem jej czysty, perlisty śmiech.
- To było takie skromne...
- No wiesz w końcu to jedna z moich licznych zalet. Przystojny, skromny...
- Koszmarny? - dopowiedziała podnosząc jedną brew - irytujący? Rozpieszczony?
- Hej, hej, piękna, co się tak najeżyłaś. Nigdy nie widziałem tak wkurzonego dzieciaka.
- Nie wiesz ile mam lat - znowu posłała mi lodowate spojrzenie - I NIE. JESTEM. PIĘKNA. Przeliterować?
- Nie trzeba - odpowiedziałem jej już lekko wkurzony. Podniosłem się tak, że stałem teraz naprzeciwko niej. Była taka niziutka, że ledwo sięgała mi do brody.
- Oj, tak? A ja myślałam, że bez tego nie zrozumiesz. No,no, Chatdioto przerosłeś moje wszelkie oczekiwania - strzepnęła ze swojego ubrania niewidzialny kurz.
- Naprawdę? Bo ja myślałem to samo o tobie Ladybaby. No cóż, jak ty to powiedziałaś? Wiele niespodzianek w tej robocie.
Granatowowłosa cofnęła się parę kroków do tyłu.
- Muszę znaleźć Adriena Agreste - powiedziała odwracając się do mnie plecami i dalej idąc w kierunku końcówki dachu. Wzięła krótki rozbieg i przeskoczyła na następny dach. Patrzyłem jak jej drobna sylwetka się oddala, zastanawiając się do czego jestem jej aż tak bardzo potrzebny.
Zszedłem z dachu i pobiegłem w kierunku miejsca zamieszkania państwa Lahiffe, zastanawiając się dlaczego tej dziewczynie tak bardzo zależy na tym, by mnie znaleźć.
-----------------------------------
Krótki rozbieg. Skok.
Znowu rozbieg. Ponowny skok.
Na moje szczęście francuskie dachy ( a przynajmniej te co jeszcze ocalały ) były ustawione dosyć blisko siebie, dzięki czemu nie musiałam schodzić na ziemię, aby się bezpiecznie przemieszczać po Paryżu.
Biegłam szybciej niż zwykle, nie zaprzątając sobie głowy oszczędzaniem energii, czy tym, że nie mam przy sobie ani kropelki wody. Byłam tak wściekła, że nie zwracałam na to uwagi. Po prostu biegłam starając się wyrzucić z głowy paskudny uśmieszek Chat Noira.
Nie wiem dlaczego blondyn tak mnie denerwował. Nie wiem po co zwróciłam się do niego o pomoc. Fu powiedział mi, że nie będziemy tracić czasu na szukanie Adriena o ile jeszcze żyje. Lecz czegoś mi nie powiedział. Ten staruszek nie umie kłamać.
A skoro z chłopakiem mamy pracować razem, to dlaczego by nie...
Potrząsnęłam głową. Marne wymówki Marinette. Sama nie wiesz, po co do niego poszłaś.
Zeszłam szybko po drabince i cicho wylądowałam na chodniku. Dopiero wtedy rozejrzałam się dookoła. Dobiegłam aż do Le Grand Paris, dawnego hotelu burmistrza. Teraz całe górne piętro było zawalone, ocalał tylko parter i pierwsze piętro. Reszta została zamieniona w kupę kamieni.
Zrobiłam parę kroków do przodu i przyjrzałam się budynkowi. Kiedyś bogata, kunsztowna budowla teraz stała się niczym innym jak pięknym wspomnieniem.
Weszłam do dawnego hotelu. Przed początkiem byłam tam jedynie raz kiedy wujek próbował wygrać konkurs na najlepsze danie świata. Pamiętam to jak dziś.
Starając się nie naruszyć nietrwałej już konstrukcji budynku ostrożnie przemieszczałam się po resztkami eleganckich dywanów i drogich paneli.
Gdy otwierałam drzwi do hotelowej kuchni usłyszałam za sobą cichy szelest i dźwięk odbezpieczanego scyzoryka. Może moje szkolenie u Fu było krótkie, ale intensywne dzięki czemu udało mi się szybko zareagować.
Wyszarpnęłam sztylet zza pasa, zrobiłam dwa kroki do tyłu, w czasie trzeciego wykonałam pół obrót i utrzymując niezachwianą równowagę przyłożyłam ostrze do gardła osoby stojącej za mną. Wszystko to wydarzyło się w ułamku sekundy.
Z niemałym zaskoczeniem stwierdziłam, że jest to dziewczyna. Bardzo ładna dziewczyna, o przenikliwie niebieskich, przeszywających oczach. Jej brudne blond włosy sięgały do karku, widać, że sama je obcięła, najprawdopodobniej scyzorykiem, który ściskała w prawej dłoni. Miała ładną, okrągłą twarz i delikatne rysy.
- Odłóż nóż - powiedziałam łagodnie, przybliżając swoją twarz do jej. Nasze nosy dzieliła odległości kilku centymetrów.
- Jaką mam pewność, że nie poderżniesz mi wtedy gardła? - uniosła jedna brew.
Parsknęłam w odpowiedzi.
- Jestem honorowym człowiekiem, oto się nie martw.
- W tych czasach bardzo mało honorowych ludzi - odparła kpiąco, ale upuściła nóż na ziemię.
- Bardzo ładnie - posłałam jej krótki uśmiech - A teraz czemu próbowałaś mnie zaatakować.
- Bo ty mogłaś spróbować zaatakować mnie.
Pokiwałam głową. Rozsądna odpowiedź. Odjełam sztylet od jej gardła i wsunelam go za pas. Podobnie potraktowałam scyzoryk blondynki, cały czas utrzymując z nią kontakt wzrokowy.
- Jak się nazywasz? Nie pamiętam bym widziała cię w Paryżu kiedykolwiek wcześniej.
Blondynka skrzyżowała ręce pod piersiami i spojrzała na mnie krzywo.
- Każdy Paryżanin mnie zna. Chociaż jak ci powie jak się nazywam to raczej nie uwierzysz ze względu na... - przerwała wskazując swoją brudną twarz, poszarpane włosy i podziurawione ubrania -... No właśnie. Lepiej powiedz mi, dlaczego walczysz pod maską Ladybug.
- Znasz mnie?
Znowu prychnęła w odpowiedzi.
- Każdy cię zna, a ci którzy są tak głupi by wierzyć w Pappilonewsy uważają ciebie i Chat Noira za niebezpiecznych złoczyńców.
- Aha.
- No więc? O co chodzi z tą maseczką? - powtórzyła pytanie.
- Dzięki nie czuje się kimś innym. Daje mi odwagę, sprawność, zwinność, pewność siebie i poczucie, że nikt nie wie kim jestem i jak nawalę, nikt nie będzie miał pretensji. Wystarczy? - przywołałam na twarz zirytowany grymas.
- Faktycznie jesteś honorowa, Ladybug - blondynka rozluźniła się i położyła dłonie na biodrach - i bardzo szczera. Odpowiedziałaś na moje pytanie, ja odpowiem na twoje. Jestem Chloe. Chloe Bourgeis.
YOU ARE READING
Wojna to wojna || miraculous✔
FanficWystarczył jeden dzień, by Marinette ze zwykłej, trochę zbyt nieśmiałej dziewczyny, stała się rebeliantką. Ukrywając twarz za maską, podając się za Ladybug - dziewczynę bez oporów i strachu - i współpracując z tak samo irytującym jak tajemniczym Cha...