Notka
Będę tu dawać różne narrację. Marinette i Adriena nie będę rozdzielać, ale narratora będę specjalnie zaznaczać.Narrator
Rozległ się huk. Kula trafiła w nogę chłopaka ze złotymi odznakami. Ten, który trzymał Marinette zdezorientowany odwrócił się do tyłu poszukując napastnika.To okazało się być błędem. Marinette korzystając z chwili nieuwagi wyswobodziła się i podcięła mu nogi. Gdy upadł na ziemię, wzięła kajdanki z jego paska i zatrzasnęła je na jego nadgarstkach. Następnie złapała jeszcze dwie pary i odwróciła się do drugiego żołnierza.
Z rany w nodze wypływała krew, ale jakoś zdołał stanąć z powrotem na nogach. Złapał dziewczynę za łokieć i przyciągnął do siebie. Chciała się wyrywać, ale gdy tylko dostrzegła jego twarz zastała w bezruchu.
- A... Adrien!? - krzyknęła zaskoczona.
Prawdziwy Adrien stał na dachu za nią i przysłuchiwał się tej wymianie zdań. Stał za daleko, by słyszeć wszystko, ale też wystarczająco blisko, by usłyszeć większość.
W tym momencie wpatrywał się przenikliwym wzrokiem w zakryty kapturem tył głowy Płaszczaka, zastanawiając się kto to może być i skąd ten ktoś go zna.
Może to Nino? Nie, Nino miał grubszy głos.
Ivan? Nie, postać była za drobna.
Nathaniel? Maks?W tym momencie blond postać w dole zaśmiała się szyderczo.
- Adrien? Kolejny wielbiciel, co? - uśmiechnął się drwiąco, a policzki Marinette spłonęły rumieńcem - Jestem Felix. I jakby co, jestem z dwa lata młodszy od niego.
Na widok tak znajomych zielonych, a jednak tak obcych chłodnych oczu dziewczyna momentalnie się ocknęła. Nadepnęła mu mocno na stopę, na co Felix puścił jej rękę. Wymierzyła mu mocno prawym sierpowy w twarz. Chłopak się zatoczył.
- Nigdy nie drwij z Ladybug, kochasiu - tym razem to Marinette posłała mu kpiący uśmieszek. Uderzyła go w brzuch, następnie kajdankami przykuła jego prawą rękę do latarni ulicznej.
Zszokowany nastolatek patrzył na swoją rękę przykutą do słupka. Próbował dosięgnąć ciemnowłosej lewą ręką, ale ona odeszła poza jego zasięg.
- Ile ty masz w ogóle lat? - zapytała się Marinette Felixa.
- Nie powinno cię to obchodzić - odburknął nastolatek wsuwając wolną rękę za pasek spodni.
- Tego szukasz? - zapytała Ladybug i pomachała mu przed nosem nowoczesnym pistoletem z logo Pappilona.
- Oddawaj to - blondyn wyciągnął rękę po swoją należność.
- Żebyś mnie zastrzelił? W życiu - położyła broń na ziemi, daleko od Felixa - wyglądasz coś na czternaście lat. I skoro jesteś od Adriena dwa lata młodszy to musisz mieć coś koło tego.
- Cóż za inteligencja - jego głos wprost ociekał ironią - co teraz ze mną zrobisz? Zastrzelisz mnie, wbijesz nóż w nogę, twój zamaskowany pomocnik dokończy dzieła i mnie wystrzela? - zapytał się z nonszalancją na jaką Adriena nigdy nie byłoby stać w takiej sytuacji.
Chat Noir dopiero po chwili zrozumiał co Felix chciał przekazać Płaszczakowi i padł na ziemię przyciskając twarz do zimnych dachówek.
Zdążył w ostatniej chwili. Po paru sekundach usłyszał głos Płaszczaka. Z tego co powiedział wcześniej wywnioskował już jego imię: Ladybug.
"Takie pedalskie trochę"
- Nie wiem kto strzelał, ale należało ci się - powiedziała. - A teraz gnij tu dalej i zastanów się co takiego fajnego jest w Pappilonie.
Adrien podniósł głowę. Ostatnie co zdążył zauważyć to drobna sylwetka, znikająca za murem.
- Jeszcze cię dopadnę Ladybug!!! Przysięgam!!! - krzyknął za nim rozwścieczony Felix.
Chat Ostrożnie przyjrzał się jej dziełu. Jeden strażnik, mocno poobijany leżał skuty na ziemi. Drugi, przykuty do słupka, z kulą w nodze próbował dosięgnąć swojej broni leżącej parę metrów dalej.
Z uznaniem pokiwał głową. To niemożliwe by ten chłopak był w agencji tylko tydzień. Odwrócił się i pomału zszedł z dachu.
-------------------
W tym samym czasie Marinette biegła zniszczonymi uliczkami Paryża w stronę parku, przeklinając się w duchu.
To była jej pierwsza misja, a ona już wkopała się w aferę z chłopakiem, który wyglądał identycznie jak Adrien.
Gdyby nie osoba stojąca na dachu, na pewno byłaby teraz w drodze na przesłuchanie Pappilona. Nie wiedziała kim jest ta osoba, ani czemu jej pomogła. Pamiętała tylko czarną maskę i blond włosy, w których odbijał się blask porannego słońca...
Z zamyślenia wyrwał dziewczynę cichy odgłos kroków. Odwróciła się za siebie: nic. Przyspieszył lekko kroku.
Znowu ten dźwięk. Lecz gdy ponownie spojrzała do tyłu nie zauważyła nikogo.
Tym razem puściła się biegiem. Przeskakiwała przez kawałki budynków, prześlizgnęła się pod paroma płotami...
Szybko wbiegł do jednej z bocznych zapomnianych alejek i wyjęła zza paska sztylet. Przycisnęła się plecami do zimnego muru i czekała. Irytujące kroki znowu przeszyły ciszę, niegdyś pięknego, teraz doszczętnie zniszczonego miasta.
Gdy tylko kroki się przybliżyły, wyjrzała ostrożnie zza ściany.
Tajemnicza postać stała do niej tyłem. Podarta brązowa bluza i przybrudzone zielone spodnie były co najmniej o trzy rozmiary za duże, a chłopak ogólnie sprawiał wrażenie mało rozgarniętego. Ciemno brązowe włosy miał przycięte tak krótko, że ledwo dało się określić kolor, a na nosie błyszczały jaskrawo pomarańczowe okulary. Ogólnie bomba kolorystyczna.
- Cholera, zgubiłem ją - mruknął sam do siebie.
- Szkoda - odezwał się dziewczęcy głos i w końcu kolejna osoba znalazła się w polu widzenia Marinette. Była to dziewczyna w brudnej niebieskiej sukience - widziałeś jak załatwiła tamtych dwóch? Przydałaby się nam taka Ladybug. Z pewnością byśmy wtedy pokonali Pappilona... - westchnęła rozmarzona.
- A widziałaś tego kolesia na dachu? Całkiem jak kot! A jakie celne oko.
Serce zabiło ciemnowłosej cztery razy szybciej. Mówili o niej, to jej szukali. Pierwsza akcja, a ona już zrobiła wokół siebie takie zamieszanie...
Świetnie, po prostu świetnie.- Trochę liczyłam, że ja złapiemy u że nam pomoże - powiedziała z zawodem w głosie dziewczyna - a ona zwiała.
- Na pewno jeszcze się pojawi - pocieszyć ja chłopak - tak samo jak ten blondasek. Wtedy zmusiły ich do wstąpienia do naszej organizacji i do pomocy nam w obalenia Pappilona!
Zadowolona dziewczyna pikowana głową i razem odeszli w kierunku z którego przyszli.
Marinette odczekała jeszcze równe pięć minut, ściskając sztylet tak mocno, że wzór wyryty na rękojeści odbił jej się na dłoni.
Dopiero po upływie tego czasu odważyła się wyjść zza rogu. Przemknęła szybko bocznymi uliczkami, aż w końcu dotarła do tej odpowiedniej. Przyłożyła palec do skanera umieszczonego w ścianie i weszła do agencji.Musiała być teraz ostrożna.
Ostrożna dwa razy bardziej niż dzisiaj.
O mało co dała się złapać. Dwukrotnie.
Od dzisiaj rozpocznie intensywniejszy trening. I wejdzie w końcu na arenę.
A przede wszystkim dowie się, kto uratował jej dzisiaj życie.
YOU ARE READING
Wojna to wojna || miraculous✔
FanfictionWystarczył jeden dzień, by Marinette ze zwykłej, trochę zbyt nieśmiałej dziewczyny, stała się rebeliantką. Ukrywając twarz za maską, podając się za Ladybug - dziewczynę bez oporów i strachu - i współpracując z tak samo irytującym jak tajemniczym Cha...