Wychodzę z gabinetu ginekologa szczęśliwy, że moje dziecko prawidłowo się rozwija. Wsiadam do samochodu i kieruję się do domu mojego bratu, w którym mieszkam od kilku miesięcy.
- Hobi hyung! - krzyczę wchodząc do domu, żeby pomógł mi przenieść siatki z zakupami do kuchni.
- Już jesteś. - uśmiecha się do mnie schodząc po schodach. - Jak tam nasz maluch?
- Wszystko z nim w porządku. - głaszczę swój, już dosyć spory brzuch i ściągam buty. - Pomożesz mi z zakupami?
- Dźwigałeś je sam?! - krzyczy na mnie i odbiera ode mnie mój płaszcz.
- Tylko z wózka do bagażnika. - wywracam oczami, wiedząc jaki jest przewrażliwiony, jeśli chodzi o moją ciążę.
- Wiesz, że ci nie wolno. - karci mnie, wychodząc za zewnątrz.
- Nie będę prosił jakichś obcych ludzi, żeby nieśli mi zakupy.
- Przecież wiesz, że sam mogłem po nie pojechać. - zabiera torby z bagażnika i zamyka go z głośnym trzaśnięciem. Zamykam za nim drzwi i powoli idę w stronę kuchni.
- Masz wolne. Nie chciałem zabierać ci twojego czasu z Jisoo i dziećmi, a przecież byłem na mieście. - wzruszam ramionami.
- Jesteś za miły. - wzdycha, odkładając reklamówki na blat w kuchni.
- Wujek! - 4-letnia dziewczynka podbiega do mnie i przytula się do mojej nogi uśmiechając wesoło.
- Cześć Hayoon. - głaszczę jej mięciutkie, brązowe włosy. - Nie było mnie tylko kilka godzin. - śmieję się, widząc jak kurczowo mnie trzyma i wcale nie ma zamiaru puścić.
- To za długo! - wrzeszczy. - Chodźmy się bawić! - ciągnie mnie za rękę w stronę swojego pokoju.
- Daj spokój Jungkookowi i idź pobawić się sama. Wujek potrzebuje trochę spokoju. - Jisoo wchodzi do kuchni, ratując mnie tym samym z opresji.
- Ale mamooo... - jęczy dziewczynka.
- Pobawię się z tobą później. - zapewniam i uśmiecham się do niej.
- Obiecujesz?
- Obiecuję. - wyciągam do niej małego palca, by odpowiednio przypieczętować tą obietnicę. Mała cicho chichocze i chwyta mojego palca swoim, po czym zadowolona wybiega z kuchni.
- Tylko proszę bądź cicho, bo Siwoo właśnie zasnął. - strofuje ją Jisoo. - Jak było u ginekologa? - pyta pomagając wypakować zakupy Hoseokowi.
- Wszystko jest w porządku. - siadam na barowym krzesełku i biorę do ręki leżące na blacie jabłko.
- To dobrze. - oddycha z ulgą. - Nastraszyłeś nas dzisiaj z tym bólem brzucha.
- To nic groźnego. Lekarz powiedział, że to pewnie przez stres.
- Jungkookie. - kobieta podchodzi do mnie i siada obok. - Poradzisz sobie ze wszystkim, w końcu nie jesteś z tym sam. - chwyta moją wolną rękę i ściska ją delikatnie. Uśmiecham się smutno i mrugam szybciej oczami, żeby tylko się nie rozkleić.
- Dowiedziałem się dzisiaj, czy to będzie chłopczyk, czy dziewczynka. - mówię cicho. - Wiem, że Yugyeom nie chciał znać płci, ale to było silniejsze ode mnie. Mam nadzieje, że nasz syn będzie do niego podobny. - szepczę i spoglądam na brata.
- Kookie... - podchodzi do mnie i przytula. Z moich oczy ulatują pierwsze łzy. - Już dobrze, nie płacz. Wszystko jakoś się ułoży.
- Strasznie mi go brakuje. - pociągam nosem.
- Wiem braciszku, ale musisz być silny dla waszego synka. - kiwam głową i odsuwam się od Hoseoka. Ścieram z policzków mokre ślady i uśmiecham się lekko.
- Będę.
Tamtaradam!
Pierwszy rozdział za nami. Mam nadzieję, że nie ma w nim za dużo błędów i będzie się dobrze czytał.
Kocham, Yokkaina.
CZYTASZ
I'm fine ||Yoonkook|| - Do Poprawy
FanfictionGdzie Jungkook zaczyna nowe życie, a Yoongi pomaga mu jako dobry sąsiad. UWAGI!!! mpreg, +18, boyxboy