2

245 16 0
                                    

Został miesiąc do mojego planowanego porodu. Stresuję się coraz bardziej tym, że będę złym rodzicem, że nie dam sobie rady i załamie się. Do tego wszystkiego, nie mogę znaleźć odpowiedniego mieszkania, a nie chcę siedzieć Hoseok'owi na głowie po porodzie. Powinien się zająć swoją rodziną, a nie mną. Wzdycham i dopijam swoją gorącą czekoladę. Wstaję od stolika i dziękując za napój wychodzę z mojej ulubionej kawiarni. Kieruję się do małego sklepiku po gazetę, a następnie do parku gdzie siadam na ławce i przeglądam ogłoszenia z mieszkaniami do wynajęcia. Przelatuję szybko wzrokiem po rubryczkach i odrzucam od razu prawie wszystkie oferty. Bo za małe, Bo za drogie, bo w nieciekawej okolicy... aż w końcu natrafiam na moje wymarzone mieszkanie. Od razu wyciągam telefon i dzwonie do właściciela. Umawiam się z nim na wieczór, by pokazał mi mieszkanie. Kiedy wracam już do domu, nie mogę powstrzymać wkradającego się na moje usta uśmiechu.
- Jesteś w dobrym humorze. - zauważa jisoo, gdy wchodzę do kuchni.
- Znalazłem mieszkanie. - mówię myjąc ręce.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł, żebyś się od nas wyprowadzał. - podaje mi nóż, który szybko od niej obieram i zaczynam kroić warzywa na obiad.
- Nie chcę wiecznie siedzieć wam na głowie. Już i tak za długo tu mieszkam.
- Dopiero pół roku. - wzdycha mieszając coś w garnku.
- To zdecydowanie za długo. Już wszystko ze mną w porządku. Pogodziłem się ze śmiercią Yugyeom'a. Dam sobie radę sam. Zresztą mieszkanie nie jest daleko, kiedy nie będę wiedział jak się nazywam ze zmęczenia, będę dzwonił po pomoc. - uśmiecham sie.
- Nie będziesz musiał. Będę Cię często odwiedzała. - śmieje się.
- Teraz muszę jeszcze tylko przekonać Hoseok'a.
- Życzę ci powodzenia.
- Na pewno mi się przyda. - wzdycham wiedząc jaki mój braciszek czasami potrafi być uparty.

***

- Nie ma nawet takiej opcji.
- Ale hyuuung... - wieszam się na jego ramieniu. - Chcę zamieszkać sam. Moje zdanie już w ogóle się tutaj nie liczy? - robię smutna minę, dobrze wiedząc, że wtedy zawsze mi ulega.
- Nie ma mowy Kookie. - wyswobadza się z mojego uścisku i podchodzi do okna. Widzę jak bierze kilka głębszych oddechów, żeby się uspokoić.
- Proszę. - mówię cicho i siadam na kanapie. - To dla mnie naprawdę ważne. Chcę zacząć od nowa, a zamieszkanie samemu to pierwszy krok żebym zaczął żyć normalnie. Proszę hyung.
- Ciężko jest mi się zgodzić, - odwraca się do mnie i podchodzi bliżej. - Kiedy cały czas się o ciebie martwię. - siada obok mnie i wzdycha. - Ale skoro aż tak ci na tym zależy, to co by, był ze mnie za brat gdybym cię nie wspierał? - patrzy mi w oczy i lekko się uśmiecha.
- Tak! - wrzeszczę i mocno się do niego przytulam. - Dziękuję! Tak bardzo Ci dziękuję.
- No już. - klepię mnie lekko po plecach na znak, żebym go już puścił.
- Więc pojedziesz dzisiaj ze mną obejrzeć mieszkanie?
- A mam inne wyjście. - uśmiecha sie i czochra moje włosy.

Emm...
Zaczynam powoli wątpić w to, czy ktoś zacznie to czytać, ale mam niezłą frajdę pisząc rozdziały, dlatego się nie poddam. Przepraszam za błędy i miłego czytania.
Kocham, Yokkaina.

I'm fine ||Yoonkook|| - Do PoprawyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz