Rozdział 4

560 19 9
                                    

AKADEMIA POKEMON!?
*PERSPEKTYWA ASH'A*

-Ash wstawaj! Chyba nie chcesz spóźnić się do nowej szkoły! -

Z kuchni dobiegł mnie głos mojej mamy- Taaa... Zaraz wstanę- odparłem jej zaspanym głosem. Wtuliłem głowę w poduszkę i naciągnąłem wyżej kołdrę starając się zrozumieć słowa mamy które uderzyły w mój umysł niczym grom z jasnego nieba. Zaraz jaka szkoła? Spytałem sam siebie. Nagle wspomnienia zaczęły wracać. Rozejżałem się po pokoju byłem w domu w regionie Kanto. Przy oknie stało biurko z komputerem i opartym o nie plecakiem. Na przeciwko mnie była nie duża szafa. Na krześle koło biurka były niedbale rzucone moje ubrania w których zazwyczaj chodzę. Czyli *żółta bluza z kapturem i krótkim rękawem, narzucona na to czarna kurtka bez kołnierza z długim rękawem, długie ciemne jeansy, czarno-białe trampki i czapka którą nosiłem w Kalos nie zapomniałem też o pierścieniu-Z*.

 Czyli *żółta bluza z kapturem i krótkim rękawem, narzucona na to czarna kurtka bez kołnierza z długim rękawem, długie ciemne jeansy, czarno-białe trampki i czapka którą nosiłem w Kalos nie zapomniałem też o pierścieniu-Z*

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ubrałem się i miałem iść na śniadanie gdy za moimi plecami usłyszałem ciche -Pika? - Obróciłem się i zobaczyłem siedzącego na moim łużku Pikachu. Mimo wolnie uśmiechnąłem się widząc przyjaciela. Spojżałem na biurko leżało na nim 5 Pokebolli przypiąłem je sobie do paska i ruszyłem w kierunku drzwi. - Pika! -zapikał mój przyjaciel. - O co chodzi nie idziesz na śniadanie? - Spytałem się go. Pikachu zaczął wymachiwać łapkami i nerwowo pikać. Zrozumiałem o co mu chodzi: nikt oprócz mnie w tym świecie nie wie o istnieniu pokemonów. - Przynieść ci coś ze śniadania? - Spytałem się. Stworek energicznie pokiwał głową na tak przez co spadł z łóżka stłumiłem śmiech. Po śniadaniu pobiegłem na przystanek autobusowy. Z którego miałem pojechać do nowej szkoły. Jadąc autobusem myślałem o przyjaciołach których zostawiłem. - Co jeśli czas tu płynie inaczej? A jak minęło parenaście lat i wszyscy stracili nadzieję że mnie znajdą i myślą że nie żyje? Jak się czuję moja mama i reszta widząc że nigdy nie wrócę? A jak nigdy nie spotkam się z nimi i nie powiem że nic mi nie jest? Co się stało z Pikachu?! Te i wiele innych myśli kłębiło się w mojej głowie. Autobus zatrzymał się przed budynkiem szkoły. Wysiadłem z niego i ruszyłem do klasy w której miały się odbyć lekcję. - Drodzy uczniowie to jest Ash - przedstawiła mnie nauczycielka. Dla niezrozumiałego dla mnie powodu dziewczyny patrzyły na mnie jak bym był usmym cudem świata co mnie dość mocno peszyło. - Kto z was pokaże Ash'owi szkołę na przerwie? - Spytała nauczycielka zgłosiła się jakaś blondynka o niebieskich oczach. Po lekcji dziewczyna do mnie podeszła - To jak chcesz zobaczyć szkołę? -spytała kiwnąłem głową - Mam na imię Serena - przedstawiła się. Wydawała się miła lubiłem w niej to że nie patrzyła na mnie jak na drogocenny kamień który chce zabrać tylko dla siebie. - Najpierw pokaże ci gdzie twoja szafka żebyś mógł schować rzeczy- stwierdziła niebieskooka. - O to i ona - wskazała na niebieską stawkę z numerem 24.
Podała mi klucz gdy wyciągałem rękę by go wziąść spojżała na mój pierścień - Twoja rodzina jet bogata? - spytała to pytanie troszeczkę mnie zmieszłało Serena widząc mój wyraz twarzy szybko powiedziała - Zapomnij nie było pytania -

*PERSPEKTYWA CILENA*
S

iedziałem w pociągu próbują przetrwać słowa Clemonta: Ash został porwany i prosił bym pomógł im szukać. Zadzwoniłem do Iris i poprosiłem ją o pomoc a ona do reszty jego przyjaciół.

Nie rozumiałem kto i dlaczego go porwał z resztą nikt tego nie wiedział.

❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤

Obiecałam długi rozdział ale nie wyszło. Za niedługo mam zamiar wstawić teorię ale nie powiem wam jaką hehehehe to do zobaczenia pewnie i tak nikt tego nie czyta

Pokemon Akademy [1] (Do Napisania Od Początku)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz