Rozdział 26

280 14 9
                                    

Team Flara 

maraton 5/5 

Serena

Skryta w cieniu drzew obserwowałam siedzibę Team Flara. Po szczegółowym śledztwu policji udało się odkryć ich siedzibę. Za moimi plecami policjanci rozpoczynali przygotowania do szturmu i aresztowaniu jak najwięcej członków organizacji. Miałam udać się z małą grupką śledczych i odszukać Ash'a, na początku oficer Jeny nie chciała o tym słyszeć jednak po tym jak padła groźba z mojej strony że sama pójdę go odszukać, oficerka zgodziła abym brała udział w akcji. 

- Sereno, jesteś gotowa? - spytała Jeny.

- Tak - w moim głosie brzmiała determinacja 

Wypuściła swoje pokemony.

- Za chwilę zaatakujemy siedzibę Teamu Flara, musimy dać z siebie wszystko aby uratować Ash'a! - powiedziałam do nich.

Odpowiedzieli mi chóralnym okrzykiem, wiedzieli jak bardzo zależy mi na Ash'u, byłam im wdzięczna za to że są przy mnie gdy ich potrzebuje.

- Zaatakujemy ich z czterech stron, gdy oni zajęci będą odpieraniem naszego ataku, wy przemkniecie się do środka - poistruowała  nas policjantka.

Kiwnęłam tylko głową. Nie może się nie udać. A co jeśli się nie uda? A co jeśli Ash nie żyje a cały ten wysiłek pójdzie na marne. Nie, Ash żyje, musi  żyć. Próbowałam przekonać samą siebie. Poczułam czyjąś dłoń na ramieniu, był to Pan Ciacho. Wzięłam głęboki oddech. Zaczęło się.  Wraz z moimi pokemonami i detektywem wyszliśmy z pomiędzy drzew. W bitewnym zgiełku nikt na nas nie zwrócił uwagi. Wślizgnęliśmy się do środka, trawo tu straszne zamieszanie, wyły alarmy a członkowie biegali i wrzeszczeli jeden do drugiego, zauważyłam dwa korytarze.

- W którą stronę idziemy? - spytałam 

- Najlepiej będzie jak rozdzielmy się, tak szybciej przeszukamy większy obszar - zaproponował detektyw.

Kiwnęłam głową i oddaliłam się korytarzem prowadzącym w prawo. 


*****

Zajrzałam do środka, w pokoju znajdowała się masa komputerów i innych dziwnych urządzeń które na chwilę obecną były wyłączone. Poczułam jak serce pęka mi na milion kawałków. Ash'a tu nie było. Pomału wycofałam się z pomieszczenia. Łzy cisnęły mi się do oczu, to był ostatni nie przeszukany pokój. Spóźniliśmy się.


Ash

Zatrzymałem się się pod jednym z drzew i oparłem się plecami o pień. Krzaki przede mną zaszeleściły, z pomiędzy nich wyszedł. 

- Lysander! - krzyknąłem zdumiony.

- Chyba znowu cię nie doceniłem Ash - powiedział - Pyroar! Walcz!

Rudzielec wyrzucił w powietrze czerwono-białą piłkę z której wyskoczył pokemon.

- Greninja wychodź! - zawołałem.

Coś  w uśmiechu Lysandra (rudej wiewióry, musiałam XDD ~ dop. Autorka) było niepokojące. Postanowiłem jednak zignorować. Przemieniłem Greninje w Ash - Greninje.

- Water shuricken!

- Flameflower(?) 

Gdy re dwa ataki się zderzyły nastąpiła eksplozja, dym opadł a przywudcę Teamu Flara nie było nigdzie widać. Greninja wrócił do swojej poprzedniej formy. Zaatakowały mnie straszne zawroty głowy, zacząłem ciężko dyszeć, osunąłem się po pniu na ziemię, i wtedy zapadła ciemność. 


***********************************************************************************************

I tak oto dobrnęliśmy do końca książki. Bardzo Wam dziękuje za wszystkie gwiazdki i komentarze oraz za 4k wyświetleń. Jesteście niesamowici <3. I nie martwcie się to nie jest koniec historii, będzie druga część pod tytułem "Na skrzydłach mroku", ale nie pojawi się prędko bo ostatnio zaczęłam pisać ff o Zwiadowcach, jak się szybko przekonałam nie wychodzi mi pisanie  dwóch książek na raz. Jutro możecie spodziewać się epilogu. Do zobaczenia w innych książkach!

Pokemon Akademy [1] (Do Napisania Od Początku)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz