rozdział 24

222 15 8
                                    

Garnek omal nie schodzi na zawał 

maraton 4/9

Serena 

Było letnie sobotnie popołudnie, wraz z przyjaciółmi, przedzieraliśmy się przez gęstwiny nie zniszczonego przez ogień. Słońce tego dnia mocno przygrzewało, a nieskazitelny błękit nieba nie przesłoniła ani jedna chmurka. Ziemię przesłonił ogromny cień, spojrzałam w górę. Po niebie przesuwał się ogromny ciemny krztałt który z pewnością nie był chmurą. Wyglądem przypominał smoka, miał długi i płaski pysk, para silnych skrzydeł płynnymi ruchami uderzały w powietrze, na końcówce jego ogona jarzył się malutki płomień. Stworzenie zanurkowało, obserwowałam je z zachwytem. Dopiero gdy ktoś pociągnął mnie za ubranie zdałam sobie sprawę że smok leci prosto na nas. Padłam na ziemię, stworzenie przeleciało kilka centymetrów nad naszymi głowami. Złapałam za mój kapelusz i poczułam jak podmuch powietrza rozwiewa mi włosy. Bestia poleciała przed siebie manewrując między drzewami. Podniosłam się z ziemi, do moich uszu dobiegł znajomy głos:

- Świetnie Charizard! Teraz Steel Wing! 

Pobiegłam w kierunku z którego dochodzi głos, sądząc po odgłosie kroków (i głośnego dyszenia Clemonta oraz krytykującej go Bonnie) za moimi plecami reszta biegła za mną. Wypadłam na małą polankę. Ledwie zdołałam złapać oddech, gdy dwie istoty zwaliły mnie z nóg. Jedną z nich był Pikachu a drugą Lycanrock. Zdołałam jakoś usiąść i zobaczyłam wpatrującego się we mnie, z zaciekawieniem, czerwono-czarnego kota z pomarańczowym dzwonkiem na szyi.

- KICIA!!! - zawołała Bonnie i pobiegła w stronę zwierzaka.

Kot widząc ją zjeżył futro, odwrócił się na pięcie i pomknął przed siebie, aby schować się za nogami pewnego czarnowłosego chłopaka, który przyglądał się całej scenie z rozbawieniem błyszczącym w jego czekoladowych tęczówkach.

- Ash! - zawołałam, zruciłam z siebie dwa stworki i  podbiegłam do chłopaka.

- Cześć - odpowiedział, po czym przekrzywił lekko głowę - Co tu robicie?

- Spotkaliśmy w lesie smoka! Przeleciał nam nad głowami - zapiszczała dziewczynka.

- Smoka? Macie na myśli Charizarda? - spytał 

- On należy do ciebie? Latałeś na nim? Potrafi ziać ogniem? Mogę się na nim przelecieć? Jak szybko potrafi latać? Jakie ma typy? Jakie zna ruchy? - Bonnie zbombardowała Ash'a pytaniami. 

- Hej, hej! Przystopuj trochę, nie nadążam! - chłopak przerwał lawinę pytań.

- Smok w lesie? HA! Jakie to głupie! Każdy przecież każdy wie że smoki nie istnieją! - z pomiędzy drzew wyłonił się Gary z kpiącym uśmieszkiem na twarzy. 

Za jego plecami wylądował Charizard, Ash uniósł rozbawiony brew. 

- W takim razie sam mu to powiedz, akurat tak się składa że stoi za twoimi plecami - powiedział 

- OOO! Ale się boo... - nie dane mu było dokończyć zdanie.

Charizard opuścił łeb, para wyleciała z jego nozdrzy i owiała kark młodego Oak'a. Odwrócił się i stanął oko w oko ze stworem. Gary wydał z siebie nienaturalnie wyskoki dźwięk, odwrócił się i pobiegł prze siebie. Coś przeleciało mi nad głową, przed brązowowłosym  wylądował ogromny biało-szary lew, grzywa otaczająca jego głowę przypominała promienie słoneczne, ogromne ciemno-szare łapy zakończone były ostrymi  żółtymi szponami. Górna część jego pysku wyglądała jak niebo usiane było gwiazdami jego niebieskie oczy wpatrywały się w bladego ze strachu Garego. Pokemon emanował potęgą, jego silne szczęki rozwarły się w donośnym ryku. Chłopak zawył jeszcze raz i popędził ile sił miał w nogach w stronę drzew. Spojrzałam na Ash'a, ledwo stał na nogach, trzymał się za brzuch i śmiał się głośnio.

- Do...dobra... r-robota - wykrztusił 

Po chwili milczenia, polanę wypełnił głośny śmiech.

***********************************************************************************************

*może kiedyś opis się pojawi, ale na razie nie mam pomysłu co tu napisać*

Pokemon Akademy [1] (Do Napisania Od Początku)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz