rozdział 17

379 16 22
                                    

Ash gdzie jesteś?

*PERSPEKTYWA SERENY*

Znów poniedziałek  przez większość uczniów, łącznie ze mną, znienawidzony dzień tygodnia. Przeciskałam się przez tłum uczniów próbując dotrzeć do klasy. Gdy wreszcie dotarłam pod salę zadzwonił dzwonek zwiastujący koniec przerwy. Nacisnęłam klamkę od drzwi i weszłam do środka. Usiadłam w ławce koło Down. Zaczęłyśmy rozmawiać lecz nasza rozmowa szybko została przerwana z powodu wejścia nauczyciela do klasy. Wychowawca otworzyła dziennik i zaczął sprawdzać obecność.

- Serena. 

- Jestem. 

- Gary. 

 - Obecny.

Chłopak odwrócił się w moją stronę i puścił do mnie oczko. Przewróciłam tylko oczami.

- Kiedy on zrozumie że nic do niego nie czuje? - spytałam szeptem przyjaciółkę. 

- Morze w tedy gdy dasz mu do zrozumienia że twoje serce podbił inny chłopak - odparła moja przyjaciółka. 

Już miałam jej odpowiedzieć gdy naszą konwersacje znów przerwał nauczyciel.

- Down. 

- Jestem. 

- Ash.

Nikt nie odpowiedział.

- Ash! - krzyknął poddenerwowany nauczyciel. 

Znów cisza. Rozejrzałam się po klasie. Nie była duża. Po lewej stronie były drzwi naprzeciw nich stało biurko wychowawcy. Całą prawą ścianę pokrywały okna z widokiem na boisko. Z tyłu znajdowała się półka na różne przybory potrzebne do lekcji. Na przedniej ścianie znajdowała się zielona tablica. Po środku klasy znajdowały się trzy rzędy ławek po cztery ławki w każdym. Moją uwagę przykuło puste miejsce koło Sorella które zazwyczaj zajmował czarnowłosy. 

- Pochorował się? - spytała Down 

- Raczej nie wczoraj aż tryskał energią - odparłam 

Niebiesko oka coś do mnie powiedziała ale ja jej nie słuchałam. W mojej głowie zaczęły pojawiać się pewne obawy.

- Co jeśli banda Garego znowu go pobiła? Czy on jeszcze żyje? Nie Gary nie jest aż taki zły... A jak wrócił ten dziwny mężczyzna? - 

Na ziemie sprowadziło mnie szturchnięcie przyjaciółki. Spojrzałam na nią pytającym wzrokiem.

- Serena! Ile jeszcze mam cię wołać do tablicy?! - krzyknął wychowawca 

- Przepraszam zamyśliłam się - odparłam i wbiłam wzrok w ławkę.

Nauczyciel zgromił mnie spojrzeniem i już otworzył usta by pewnie powiedzieć coś o tym że to nie czas na myślenie o niebieskich migdałach. Na szczęście w tej samej chwili zadzwonił dzwonek ratując mnie. Spakowałam książki i ruszyłam w kierunku drzwi. Wychodząc czułam na plecach surowe spojrzenie wychowawcy. Opuściłam klasę i ruszyłam w stronę przyjaciół.

- Wiecie dlaczego nie ma dziś w szkole Ash'a? - spytałam podchodząc do nich.

Pokręcili przecząco głowami. 

- Chory raczej nie jest bo wczoraj nie umiał ustać w miejscu - powiedział Brock

- A co jeśli coś mu się stało? - spytała May

- Jedyny sposób by to sprawdzić jest pójście do niego - zaproponował Sorell - Tylko wie ktoś gdzie on mieszka? 

- Ja wiem odprowadzałam go kiedyś do jego domu - powiedziałam 

Pokemon Akademy [1] (Do Napisania Od Początku)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz