Rozdział 6

455 19 6
                                    

DOWODY

*

PERSPEKTYWA SERENY*


Po powrocie z komisariatu ja i Bonnie prubowałyśmy pocieszyć Pikachu który ciągle płakał. Prawdę mówiąc sama powstrzymywałam łzy. - Pikachu nie płacz na pewno nic mu nie jest - próbowałam pocieszyć stworka. - Właśnie Ash to Ash pewnie siedzi w jakimś bezpiecznym miejscu i opatruje rany a gdy nabierze sił wróci do nas - powiedziała Bonnie. Sama średnio w to wierzyłam. Żałowałam że nie ma tu greninjy Asha. Może zdołali by się połączyć i może greninja wyczuł by Ash'a tak jak on potrafi wyczuć swojego pokemona.

*PERSPEKTYWA ASH'A*

Gdy tylko ostatnia lekcja się skończyła skierowałem się do wyjścia ze szkoły. Jak zwykle, kiedy szedłem korytarzem dziewczyny obracały się w moją stronę, zaczynały szeptać i chichotać. Chłopcy za to patrzyli na mnie z nie małą zazdrością. Wszystko to mnie strasznie peszyło. Przez to że byłem popularny w szkole jako największe ciacho stałem się ofiarą szkolnej mafii. Zaczepiał mnie na każdej przerwie i lekcjach, prócz tego dziewczyny co chwile się do mnie kleiły i proponowały wspólne wypady. ( tak podrywały go ale Ash już chyba zawsze zostanie miłosnym ciołkiem- dop autorki) Jak za każdym razem odmawiałem i mówiłem że mam mnóstwo spraw na głowie ale ich koleżanką najwyraźniej to nie przeszkadzało i tylko czekały na moment by same mogły mnie gdzieś zaprosić. Gdy miałem przekroczyć bramę szkoły ktoś krzyknął moje imię. Zignorowałem to i ruszyłem przed siebie. Dziewczyna ciągle nawoływała zatrzymałem się i powiedziałem - Nie mam czasu muszę iść z psem do weterynarza - dziewczyną która za mną biegła okazała się Serena zatrzymała się - N-nie nie o to mi chodziło - próbowała się wytłumaczyć - Chciałam zapytać jakie było zadanie domowe z matematyki - powiedziała cała się czerwieniąc - Zadanie 8 strona 34 - burknąłem - Dzięki może pójdziemy razem na przystanek co? - spytała rumieniąc się - No... Dobra - odparłem i poszliśmy w kierunku przystanku.

*PERSPEKTYWA SERENY*
(TEJ Z ŚWITA W KTÓRYM JEST ASH)

Pod koniec lekcji szukałam Ash'a. Nie wiem dlaczego... Może dlatego że go polubiłam... Miło się z nim rozmawiało i w ogóle. Wyszłam ze szkoły i zobaczyłam go przy bramie zawołałam go ale mnie zignorował. Zaczęłam go wołać. W końcu się zatrzymał - Nie mam czasu muszę iść z psem do weterynarza - powiedział. Wiedziałam że to nie prawda to była tylko jedna z jego wymówek by wywinąć się od spotkań z dziewczynami które chcą mieć go tylko dla siebie. - N-nie o to mi chodziło - próbowałam się wytłumaczyć - Chciałam tylko zapytać jakie jest zadanie z matmy - powiedziałam i poczułam że się czerwienie - Zadanie 8 strona 34 - burknął - Dzięki a może pójdziemy razem na przystanek co? - Spytałam rumieniąc się - No... Dobra - odparł i poszliśmy w kierunku przystanku. Na przystanek zaczęli przychodzić inni uczniowie. Dziewczyny patrzyły na mnie z nienawiścią i dawały nieme ostrzeżenia bym trzymałam się od niego z daleka. Postanowiłam to zignorować. Gdy przyjechał autobus wsiedliśmy do niego. Ash siadł przy oknie i wyglądał jak by się czymś martwił. - Coś się stało? - spytałam - Nie nic - odparł ale ja wiedziałam że coś jest nie tak ale postanowiłam nie naciskać jak będzie chciał to mi powie a jak nie to nie. Nie mogłam przestać myśleć o jego branzolecie którą nosił na prawej ręce. Była cała czarna z srebrnymi ozdobami i żółtym kryształem. Autobus zatrzymał się a my wysiedliśmy z niego. Pożegnałam się z Ash'em i każdy ruszył w swojom stronę.

❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤

I jak? Podoba wam się pamiętajcie by komentować do zobaczenia
Papapapapapapapapapapapa

Pokemon Akademy [1] (Do Napisania Od Początku)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz