Rozdział 10

712 15 4
                                    

SERENA NIE CHCE MNIE ZNAĆ

*PERSPEKTYWA ASH'A*

Wilki zatrzymały się parę metrów od nas. - Pikachu wychodzi - szturchnąłem lekko mój plecak i z niego wyszedł mały żółty stworek. - Pi-ka! - piknął wesoło. Oczy Sereny rozszerzyły się ze zdumienia. Minę miała taką jakby pierwszy raz widziała pokemona. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę że oprócz moich pokemonów nie widziałem innych. Czyżby pokemony nie istniały w tym świecie? Zastanawiałem się. Rozmyślania na ten temat musiałem zostawić na potem. Wilki zbliżały się było ich dużo zbyt dużo by Pikachu mógł sam walczyć. Moja ręka odruchowo powędrowała do paska przy którym były przypięte pokebolle chwiciłem jeden i rzuciłem nim - Greninja wychoć! - krzyknąłem z niebieskiego dymu wyłonił się Greninja. Zamknąłem oczy i skupiłem się na więzi jaka łączy mnie i Greninje. Usłyszałem szum wody charakterystyczny dla przemiany Greninjy.
Po chwili woda opadła i moim oczą ukazał się Ash-Greninja. Nie wiem kto był bardziej ździwiony: wilki czy Serena. Wilki otrząsnęły się z szoku i zaatakowały - Greninja wodny shurilen! - krzyknąłem. Pokemon wykonał moje polecenie rozpoczęła się walka. Jeden z wilków skoczył i ugryzł Greninje w nogę - Auł! - krzyknąłem walcząc o równowagę. - Poczułeś to? - Spytała zdziwiona Serena - No....  Tak. Nie mam teraz czasu na wyjaśnienia uciekaj stąd dam sobie radę - spojżałem na nią jej mina w pełni się zgadzała z moim pomysłem zostawienia mnie samego sobie na pastwę losu.

*PESPEKTYWA SERENY*

Nie wiedziałam co robić część mnie zgadzała się z Ashem i kazała mi uciekać. Jednak druga część mnie nie pozwalała mi zostawić go samego. Jednak strach wziął górę i pobiegłam do lasu. Za sobą słyszałam cichnące odgłosy walki. Biegłam dopóki nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Runęłam jak długa na ziemię. Nie próbowałam wstawać tylko leżałam na trawie i próbowałam poukładać myśli które nie chciały się trzymać kupy. Usłyszałam szelest krzaków za sobą. Zerwałam się na nogi jak oparzona gotowa do ucieczki. Z pomiędzy krzaków wyłonił się Ash z tym żółtym czymś na ramieniu jak mu tam było... chyba Pikachu. Ash wyglądał na potwornie wymęczonego. - Dobra mój drogi teraz mi wyjaśnisz co zrobiłeś w lesie i dlaczego poczułeś ugryzienie tego wilka mimo że cię nie ugryzł - powiedziałam stanowczo. Chłopak posłał mi słaby uśmiech i wszystko mi wyjaśnił. Gdy skończył stałam oszołomiona. Magle poczułam gniew nie wręcz furię ogarniają mnie. - Zejdź mi z oczu i to natychmiast! - wrzasnęłam wściekła. Ten spojżałem na mnie zaskoczony i nic nie powiedział. - Nie nawidzę cię! Nie wiem kim ty jesteś lub czym jesteś ale na pewno nie jesteś człowiekiem! - pozwoliłam całemu mojemu gniewowi uść że mnie jak powietrze z balonu. Ash nie wydawał się jakoś przejęty tym że nie chce go znać. To mnie trochę zabolało. Czyżby nasza przyjaźń nic dla niego nie znaczyła? To pytanie nie dawało mi spokoju. Odwróciłam się na pięcie i pobiegłam w las. Po krótkim biegu wyszłam z lasu na jego skraju czekała cała klasa. - Serena! Co za szęście nic ci nie jest! A gdzie jest Ash? - Spytała Down.

❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤

No i mamy kolejny rozdział sorki za tak długą nie obecność mam nadzieję że rozdział fajny (tak wiem straszy że mnie Polsat)

Pokemon Akademy [1] (Do Napisania Od Początku)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz