POSZUKIWANIA
*PERSPEKTYWA SERENY*
Szłam polaną na skraju lasu i szukałam wskazówek które mogły by pomóc odnaleźć Ash'a. - Ash! - nawoływałam przyjaciela. - Serena? - za drzew usłyszałam cichy głos a po chwili wynużył się z nich Ash. Miał na sobie swój codzienny strój. Czyli żółta bluza z kapturem narzucona na to czarna kurtka bez kołnierza, czapka którą nosił w Kalos, czerwono-czarne rękawiczki (również z Kalos) długie ciemne jeansy i czarno-białe trampki na prawej ręce połyskiwał pierścień-Z. - Ash! - zaczełam pędzić w jego stronę. Za moimi plecami rozległ się huk. Chłopak złapał się za brzuch, zgiął się w pół i upadł na ziemię. Dobiegłam do niego i uklękłam na trawie. Z pomiędzy palców Ash'a ciekła krew. Spojrzałam za siebie parę metrów dalej stała zakapturzona postać z pistoletem w ręku. Po chwili zniknęła pomiędzy drzewami. Odwróciłam głowę w stronę przyjaciela. Ash był blady jak ściana, jego oddech był nie równy i urywany. - Nie ruszaj się zaraz ci to o patrzę - mój głos drżał a oczy piekły od łez zdjęłam plecak i zaczęłam szukać bandaża. - J-już za późno... Zostało mi góra kilka sekund - powiedział słabym głosem - Nie! Nie zostawiaj mnie proszę! Ash ja... Ja cię kocham! - wydusiłam z siebie. Spojrzał na mnie tymi swoimi brązowymi oczami. Zamiast determinacji zobaczyłam bul i smutek. - Zaopiekuj się Pikachu - po tych słowach zamknął oczy ręce przyciśnięte do brzucha rozluźniły się i opadły bezwładnie na ziemię. Ash odszedł na zawsze. - Nieeeeeeeeeee!!!!!!!!!! - krzyknęłam z całych sił. Po moich policzkach spływały łzy. Ogarnęłam mnie czarna rozpacz straciłam osobę którą kochałam nad życie, mogłam mu pomóc, czułam się winna za to że on umarł. Jak ja to wyjaśnię Clemont'owi i Bonnie? Płakałam tak długo że w oczach zabrakło mi łez a gardło miałam obolałe i suche od płaczu. Otworzyłam oczy i usiadłam na łóżku cała zalana zimnym potem. To tylko zły sen. To się nie stało naprawdę. Próbowałam uspokoić sama siebie. Mimo że to był tylko zły sen jednak łzy były prawdziwe. Cała poduszka była mokra jak i moje policzki a w gardle miałam sucho. Spojrzałam na zegarek była 5:30. Bonnie jeszcze spała. Poszłam do kuchni czegoś się napić. Uspokoiłam nerwy i spróbowałam się jeszcze trochę przespać. Naszczęście nie miałam koszmarów. Parę godzin później wszyscy byli już gotowi do wyjścia. Wyszliśmy z centrum pokemon Pikachu siedział na moi ramieniu. Ciągle był markotny było mi go żal.
*PERSPEKTYWA ASH'A*
Wysiadłem z autobusu i ruszyłem w stronę domu. Idąc poczułem jak coś łapie mnie za kaptur i przykłada broń do głowy - Kasa lub życie - powiedział głos chciałem krzyczeć i wołać o pomoc ale usta miałem zakryte ręką napastnika a nawet gdybym nie miał to pewnie gdybym zaczął krzyczeć miałbym nową dziurę w głowie.
C. D. N
❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
Wybaczcie za krótki rozdział ale wena jest na wyczerpaniu. To tyle
Papapapapapapapapa
CZYTASZ
Pokemon Akademy [1] (Do Napisania Od Początku)
FanfictionAsh zostaje porwany przez Lysandra. Dzienki jego specjalnym użądzeniom Ash zapada w "śpiączkę" zły szef zespołu flara kontroluje jego sny emocje i wpływa na jego osobowość... Bohater ląduje w akademi jak potoczą się jego losy? Czy Serinie, Clemont...