rozdział 14

334 14 11
                                    

Koniec samotności

*PERSPEKTYWA ASH'A*

Od szkolnej wycieczki minęło kilka dni. Od tamtego czasu wiele się zmieniło. W brew pozorą jestem duszą towarzystwa i po jakimś czasie zaczęła mi doskwierać samotność. Co prawda mam Pikachu i inne pokemony jednak muszę uważać z wypuszczaniem ich. Zebrałem się w sobie i zaprzyjaźniłem się z Cilenem, Clemontem, Sorrelem i Brockiem. Świetnie się z nimi dogadywałem. Niedługo potem do naszej paczki dołączyły: Verity, Down, May, Misty i Irys (choć te dwie ostatnie mocno mnie irytowały). Ciągle nie odzywam się do Sereny a ona do mnie. Atmosfera między nami była napięta. Moje życie wreszcie zaczęło się układać. Jednak ta sielanka miała wkrótce się skończyć. Wracałem do domu gdy nagle poczułem szarpnięcie za plecak. Ktoś obrócił mnie i przyszpilił do ściany. Teraz mogłem ujrzeć twarze napastników. Okazali się nimi być: Cross, Gary, Poul i Alan.

- Ty go przytrzymaj a ja dam mu nauczkę - rozkazał Gary po czym z całej siły kopnął mnie w brzuch. Syknąłem z bólu.

- Za co? - spytałem.

- To nauczka że nie kradnie się czyiś dziewczyn - warknął tamten. Na mojej twarzy musiało być szczere zdumienie. Gdyż tem spojżał na mnie z ukosa.

- To twoja dziewczyna? - spytałem

- Jeszcze nie ale była by gdybyś się nie pojawił! - wrzasnął mi prosto w twarz - A teraz dam ci nauczkę śmieciu -

Po tych słowach zaczął mnie bić po całym cielę. Prubowałem się wyrwać, krzyczałem i wzywałem pomocy lecz nikt mnie nie usłyszał. Do moich uszu coraz słabiej docierał śmiech Garego i jego bandy. Od krzyków zakręciło mi się w głowie.

*PERSPEKTYWA SERENY*

Szłam ulicą gdy usłyszałam czyiś śmiech. Podeszłam do źródła odgłosu. To co tam zobaczyłam zmroziło mi krew w żyłach. Gary i jego banda pastwili się nad ledwie przytomnym Ash'em. Mimo że Ash mnie przerażał to nie mogłam patrzeć jak się nad nim znęcali. Ochronił mnie teraz moja kolej bym ja ochroniła jego. Ta myś dała mi odwagę zaczerpnęłam powietrze w płuca i krzyknęłam

- Zostawcie go! -

Chłopcy odwrócili się w moją stronę rzucili Ash'em i odbiegli.

- Ash! - Podbiegła do chłopaka i zaczełam wołać jego imię lecz moje słowa do niego nie docierały. Leżał nieprzytomny na chodniku i ciężko oddychał. Zaczęłam przeklinać samą siebie za to że nie wzięłam telefonu. Wybiegłam na środek ulicy i zaczęłam wzywać pomocy.

😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈

Ja się powinnam do sprawdzianu uczyć a zamiast tego rozdział wrzucam. Cieszcie się i radujcie z tego! Do następnego! (Nawet nie czuję gdy rymuję xD)

Pokemon Akademy [1] (Do Napisania Od Początku)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz