Rozdział dziewiąty

1K 129 31
                                    

Nigdy nie zapomnę dnia, gdy z samego rana pojawili się rodzice wraz z moimi rzeczami. Schodziłam wtedy na parter, szeroko otwartymi oczyma przyglądając się, jak wrzucają moje rzeczy do holu. Zabrakło mi języka w buzi i po prostu obserwowałam ich, nie wierząc, że to dzieje się naprawdę.

Jedyne zdanie, którego wtedy przewijało mi się przez głowę to: „czy to naprawdę są ci sami ludzie, którzy wychowywali mnie przez dziewiętnaście lat?".

- Mamo... tato – wyszeptałam w końcu, gdy mnie ujrzeli. Ich twarze pozbawione były jakichkolwiek emocji.

- Nie jesteś naszą córką. Nigdy nią nie byłaś. – Usłyszałam, a wszystkie szczęśliwe wspomnienia stanęły mi przed oczami.

Z łzami w oczach patrzyłam, jak odchodzą, trzaskając drzwiami na pożegnanie. Wybiegłam za nimi, ale oni nawet nie odwrócili się, by spojrzeć na mnie po raz ostatni.

Tamtego dnia dowiedziałam się, że wszystko było kłamstwem, a oni, mimo że wychowywali mnie przez całe życie, byli dla mnie zupełnie obcymi ludźmi, którzy chronili mnie tylko ze względu na pieniądze.

W ich sercu nie było nawet cząstki miłości względem mnie.

Wszystko było grą. Od początku do samego końca.

- Moje życie też ssie. Nie jesteś jedyną cierpiącą osobą w tym świecie. – Przenoszę wzrok z talerza na Taehyunga, gdy siada obok mnie w jadalni. – Można powiedzieć, że jesteśmy już prawie rodziną, siedzimy w tym samym gównie.

Jedzenie staje mi w gardle.

- Na każdym kroku czuję się okłamywana... przez wszystkich – mówię szeptem, dziobiąc warzywa sztućcami. – Dlaczego wmawialiście mi, że zostałam sprzedana przez rodziców, podczas gdy oni nie są ze mną spokrewnieni i zajmowali się mną za pieniądze?

- Mój ojciec nie był menelem, który sprzedał mnie za butelkę wódki. – Unoszę brwi, zaskoczona, że człowiek, który ma rozdwojenie jaźni, właśnie się przede mną otwiera. – Choć i tak zostałem zmuszony do służenia twojemu przyszłemu mężowi.

Żołądek podchodzi mi do gardła za każdym razem, gdy słyszę, że niebawem mam zostać żoną bandyty.

- Odechciało mi się jeść – mruczę, rzucając widelcem o talerz.

- Mój ojciec całe życie służył Sung Hoonowi, aż do śmierci był mu oddany. Był jego prawą ręką. – Przez jego twarz przebiega cień grymasu. – To samo próbuje zrobić ze mną. Chce, abym zajął jego miejsce.

- Więc jak to się dzieje, że nagle stajesz się okrutnym człowiekiem i wykonujesz dla niego czarną robotę? To zagranie z twojej strony?

Taehyung przymyka powieki. Wydaję mi się, że jego oddech staje się cięższy.

- Nie mam nad tym kontroli. To on ma kontrolę nade mną i to samo stanie się z tobą po ślubie, jeśli nie będziesz mu posłuszna.

W życiu na to nie pozwolę. Może cmoknąć mnie w tyłek.

- Nie wiem, co jest gorsze... – Moja twarz staje się smutna, gdy znów przypominam sobie o rodzinie. – To, że po dziewiętnastu latach dowiedziałam się, że za pieniądze wychowywana byłam przez obcych ludzi czy to, że niebawem mam zostać żoną ponad dwadzieścia lat starszego mafiosa.

- Nie sądziłem, że Sung Hoon tak szybko wyjawi ci prawdę...

- Przyznał się, że nie zostałam sprzedana za długi ojca. To było kłamstwo. – Wykrzywiam kąciki ust, siląc się na uśmiech. – Dziwnie czuję się z myślą, że byłam wychowywana przez obcych ludzi, których uważałam za rodziców. Jak wiele tajemnic kryje się za moim pochodzeniem? Dlaczego to właśnie ja mam zostać żoną tego okrutnego człowieka?

Z kajdankami mi do twarzy ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz