Rozdział osiemnasty

533 65 3
                                    

To jest zaledwie chwila, jak z boku wyłania się samochód, który uderza w nas z ogromną siłą. Pojawia się znikąd jak widmo. Potworny hałas rozbrzmiewa w mojej głowie, sprawiając, że zaczyna dzwonić mi w uszach. Następnie pojawia się oszołomienie. 

Początkowo nie mogę się ruszyć. Wpółprzytomnym wzrokiem rozglądam się po samochodzie, a pierwszą osobą, o którą się martwię jest Taehyung. Spoglądam na niego, dostrzegając, że jest nieprzytomny. 

Krzywiąc się pod wpływem bólu, odpinam pas i szturcham chłopaka z nadzieją, że odzyska przytomność. On jednak nie reaguje.

- Taehyung? - pytam słabym głosem, mając ochotę się rozpłakać. I nie wiem, czy to z powodu szoku, czy bardziej ze strachu. 

Żadnej odpowiedzi.

Dłonią dotykam jego twarzy, czując krew. Ogarnia mnie przerażenie. Palcami wyszukuję jego pulsu i oddycham z ulgą, gdy go wyczuwam. 

Żyje.

Przez dłuższą chwilę walczę z drzwiami, chcąc wyjść na zewnątrz. Gdy mi się to udaję, pijanym krokiem zmierzam do przodu. Ojciec Taehyunga jest nieprzytomny. Z czoła leci mu krew. Na całe szczęście żyje, choć nie mogę powiedzieć tego samego o kierowcy. Joon Pyo nie ma pulsu. 

W kieszeni mężczyzny odnajduję komórkę i natychmiast wzywam karetkę. Nie wiem dokładnie, w jakim miejscu się znajdujemy, ból głowy staję się coraz bardziej nasilający, ale w końcu udaję mi się opisać kobiecie miejsce wypadku i znaleźć nazwę ulicy na jednym z budynków. 

Przykładając dłoń do czoła, dopiero teraz zdaję sobie sprawę, że w okolicy nie ma innego samochodu. Co więc stało się z autem, które w nas wjechało? Czy ten człowiek uciekł z miejsca wypadku?

Oglądam się przez ramię, gdy słyszę dźwięk otwieranych drzwi. Taehyung, który odzyskał przytomność, wychodzi na zewnątrz. 

- Co się, kurwa, stało? - Chłopak opiera się ręką o samochód. - Wszystko w porządku, Solar? Co z moim tatą?

- Żyje, choć jest nieprzytomny. Wezwałam już karetkę - odpowiadam, podchodząc do niego. - Będzie dobrze.

Chłopak bierze mnie w objęcia, choć sam nie ma siły stać na nogach. 

- Mam złe przeczucie, Solar - mówi szeptem.

- Nie musisz mi tego mówić.

Będąc w takim stanie, nie mamy siły nawet uciekać, gdy niczym demony pojawiają się czarne samochody, które ustawiają się dookoła nas. Jest noc, na ulicy nie ma żywej duszy, a karetki wciąż nie słychać. 

- Taehyung, nie puszczaj mnie, błagam - mówię płaczliwym głosem, wtulając twarz w jego pierś. - Tak bardzo się boję.

- Będzie dobrze, mała, zobaczysz. Nie pozwolę cię skrzywdzić.

- Cóż za chwytające za serce przedstawienie. - Głos Sung Hoona sprawia, że całe moje ciało pokrywa się gęsią skórką. - Dramatyczni kochankowie, którzy oszukali mnie i uciekli jak tchórze. 

Oboje milczymy. Nie jesteśmy w stanie nic powiedzieć. Czuję, jak serce Taehyunga mocno bije. On także boi się tego mężczyzny. 

Sung Hoon staje przed samochodem, w którym znajduje się Joon Pyo i człowiek, którego dotychczas uznawał za martwego. 

- Troje ludzi, którym ufałem bezgranicznie, wbili mi nóż w plecy. - Cmoka z niezadowoleniem, krzyżując ramiona na piersi. Ja mocniej przytulam się do Taehyunga, nie zamierzając odejść od niego na krok. - Jaki ojciec taki syn. Smutne.

Z kajdankami mi do twarzy ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz