Rozdział siedemnasty

615 74 2
                                    

Nigdy nie przypuszczałabym, że moje życie stanie się tak skomplikowane. Kto by pomyślał, że okażę się biologiczną córką mafiosa, który w akcie zazdrości zabił swoją żonę? Rodzina Park od pokoleń należy do ciemnego półświatka, mój ojciec aktualnie przebywa w Hongkongu, chroniąc się przed wymierzeniem kary. Mając tam odpowiednie plecy, nic mu nie grozi za morderstwa ludzi, które ma na koncie. Dotychczas ukrywał się daleko od Korei, by któregoś dnia powrócić i ostatecznie rozpętać wojnę z Sung Hoonem, gdy będę już bezpieczna.

Jestem pełna podziwu dla ojca Taehyunga, który był w stanie poświęcić się dla rodziny Park. Tłumaczył, że w ten sposób okazał swoją wdzięczność, gdy jako dziecko został przygarnięty z ulicy przez mojego dziadka i wychowany na jego człowieka. Ojciec Taehyunga od czterdziestu należy do mafii, więc został odpowiednio przeszkolony. To dlatego nie bał się narazić własnego życia, chcąc pomóc mojemu ojcu. Do tej pory są najlepszymi przyjaciółmi, braćmi, którzy są w stanie poświęcić siebie, by pomścić przeszłość.

Mafijne relacje są dla mnie zbyt skomplikowane, bym mogła to zrozumieć.

Nie wiem, który właśnie mija dzień, gdy muszę siedzieć zamknięta w tej jaskini. Panicznie boję się spotkania z człowiekiem, który zabił moją matkę, a wiem, że jest już w drodze swoim prywatnym helikopterem, by zabrać mnie daleko stąd, zanim rozpęta wojnę z Sung Hoonem.

- Nawet nie myśl, że tu zostaniesz - mówi Taehyung, gdy blady jak trup siada obok mnie. Widzę, że znów źle się czuje. - Podejrzewam, że nawet nie będziesz miała zbyt wiele do powiedzenia, gdy wkroczy tutaj twój ojciec.

- Wymiotowałeś? - pytam, obserwując go troskliwym wzrokiem. - Z każdą chwilą twój stan coraz bardziej się pogarsza.

- Nie przesadzaj. Od razu nie umrę - odpowiada chłodno.

Odwracam twarz i przymykam powieki, panicznie martwiąc się o niego. Wiem, że nie mówi mi wszystkiego, ale jego wygląd zdradza, że jest coraz gorzej.

- Nie mam pojęcia, jakie narkotyki podawał ci Sung Hoon, ale to była prawdziwa trucizna. Musisz jak najszybciej trafić do szpitala.

- Do szpitala? Sung Hoon od razu się tam pojawi. On nie jest głupi. Wiem, że podał się za mojego opiekuna, gdyby coś mi się stało. Nie mogę tak ryzykować.

- Oczywiście, że nie możesz, dlatego twoim ratunkiem będzie szpital w Hongkongu. Ty i Solar nie macie już nic więcej do powiedzenia w tej sprawie. Dzisiejszej nocy odejdziecie stąd i znikniecie z Korei - odzywa się ojciec chłopaka, gdy nieoczekiwanie pojawia się w pomieszczeniu. - W Hongkongu będziecie mieli zapewnioną odpowiednią ochronę.

Do tej pory upierałam się, że zostanę tutaj i będę częścią tej wojny, ale patrząc na stan Taehyunga i to, że z każdą godziną coraz bardziej mu się pogarsza, co chwilę zmieniam zdanie odnośnie do tego, co powinnam zrobić.

Z jednej strony chcę zostać i poznać prawdziwe intencje Sung Hoona, dowiedzieć się, czy faktycznie w jego działaniach kryje się chęć zemsty, skoro dotychczas nie wyrządził mi krzywdy, czy po prostu czeka na odpowiedni moment, żeby to zrobić. Z drugiej strony chcę o tym wszystkim zapomnieć, zniknąć z tego miejsca i zabrać ze sobą Taehyunga, by zapewnić nam bezpieczeństwo i jak najszybciej zabrać go do lekarza.

Patrząc na niego... zdecydowanie chcę mu pomóc.

- Solar poleci. Ja zostaję, by pomóc wam się rozprawić z Sung Hoonem - oznajmia Taehyung.

- Niewiele nam pomożesz, będąc w takim stanie. Widzę przecież, że ledwo zipiesz. - Jego ojciec nie przebiera w słowach. - Najpierw musisz nabrać sił, żeby móc się zmierzyć z ludźmi Sung Hoona. W tym momencie byłbyś najsłabszym ogniwem. Lecisz z Solar do Hongkongu i koniec.

Z kajdankami mi do twarzy ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz