Rozdział trzynasty

726 90 16
                                    

- Więc twierdzisz, że przez dziewiętnaście lat wychowywana byłaś przez obcych ludzi, by ostatecznie trafić w ręce żądnego zemsty mafiosa? – Hoseok patrzy na mnie zszokowanym wzrokiem, kompletnie nie zwracając uwagi na siedzącego obok Taehyunga. Chłopak popija alkohol, wyglądając na znudzonego. – Jesteś uwięziona przez niebezpiecznego człowieka i nie wiesz, co czeka cię następnego dnia!

- Ja też nie wiem, co czeka mnie następnego dnia, skoro postanowiłem jej pomóc – wtrąca się Taehyung, w końcu zwracając na siebie uwagę Hoseoka. – Miałem jej pilnować, a za plecami szefa wyprowadziłem ją z domu, by mogła się z tobą spotkać. Powinieneś za to całować mnie po stopach.

Unosi kieliszek w góry, pozdrawiając go.

- Więc nie ma żadnego sposobu, by Solar mogła uwolnić się z rąk mafiosa?

Taehyung znów popija alkohol i przez dłuższą chwilę myśli. Odstawia kieliszek na blat, wzdychając głośno.

- Obiecywałem jej, że za wszelką cenę pomogę jej uciec, ale nie myśl sobie, że po tym będzie żyła spokojnie. Już nigdy nie będzie bezpieczna i licz się z tym, że zniknie z twojego życia – odpowiada mu szorstko. – Być może widzisz ją ostatni raz, więc ciesz się tą chwilą, dopóki możesz.

- Taehyung! – karcę chłopaka, przeszywając go wzrokiem. Odnoszę wrażenie, że jest on zazdrosny o mojego najlepszego przyjaciela.

- No co? Mówię wprost. Po co robić mu nadzieję? Już nigdy nie będziesz wiodła beztroskiego życia u jego boku. Chyba że chcesz zarówno zabić siebie, jak i jego.

- Bo on jest moją nadzieją? – odpowiadam mu pytaniem.

- To ja jestem twoją jedyną nadzieją – twierdzi Taehyung, mrużąc oczy i przykładając palec do piersi.

No cóż. Ma rację. Jeśli on mi nie pomoże, to moje życie pokryte będzie wyłącznie cierpieniem. Już nigdy nie zaznam szczęścia, będąc żoną mafiosa.

Spoglądam na Taehyunga, dostrzegając, że jego twarz staje się niespokojna, gdy patrzy na ekran telefonu. Unosi wzrok i wyraźnie daje mi do zrozumienia, że mamy kłopoty.

- Co się dzieje? – pytam zmartwionym głosem.

- Twój przyjaciel to cipa, bo nas wydał. Ze strachu sprzedaje wszystko Sung Hoonowi.

Przenoszę wzrok na Hoseoka, którego twarz błaga mnie o wybaczenie.

- Przepraszam, ale nie potrafię być twoim przyjacielem, gdy grozi mi niebezpieczeństwo ze strony mafii. 

Zrywam się z krzesła, które przewraca się na podłogę. Pełnym niedowierzania wzrokiem przyglądam się facetowi, który dotychczas był mi najbliższą osobą. To człowiek, któremu ufałam, któremu powierzyłabym swoje życie.

- Hoseok.. – szepczę łamliwym głosem.

- Teraz przynajmniej nic nie będzie trzymało cię w tym miejscu. Przekonałaś się, że twój przyjaciel to fałszywy pajac, dlatego możemy uciekać.

Otwieram szeroko oczy, gdy Taehyung chwyta mnie za rękę.

- Co?

- Domyślałem się, że dłużej nie będzie ci wierny, odkąd został schwytany na ślubie. Nie chciałem mówić ci tego wcześniej, abyś nie panikowała, ale właśnie to jest ten moment, gdy bierzemy nogi za pas i uciekamy. Nie mamy czasu. Sung Hoon już tu jedzie.

Ciągnięta za rękę przez przystojniaka z wyspy, oglądam się przez ramię i po raz ostatni zerkam na Hoseoka.

To on wbił mi nóż najgłębiej w serce.

Z kajdankami mi do twarzy ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz