Kiedy po feriach, wrócili uczniowie, można było na nowo zacząć zajęcia. Aurora przechadzała się po korytarzach z Hogwartu, kiedy usłyszała szaleńczy śmiech. Robinson westchnęła w duchu, wiedziała już z kim ma doczynienia. Kto się tak śmieje w tej szkole? Oczywiście że Bellatriks Black! Dziewczyna, postanowiła po skradać się, aby usłyszeć z kim rozmawia dziewczyna. No bo raczej nie oszalała aż tak, aby śmiać się sama do siebie.
- Ciszej Bello. - syknął Lucjusz Malfoy, przez głowę szatynki, przeszła myśl jak można nazywać tą, delikatnie mówiąc, szaloną dziewczynę, Bellą? Blondyn, w odpowiedzi usłyszał ciche prychnięcie.
- Kiedy Narcyza, zostanie jednym z nas? - zapytała.
- To ty jesteś jej siostrą, nie ja. Kiedy chcę z nią o tym porozmawiać to od razu się ulatnia.
- Oh, to Cyzia! Z nią trzeba delikatnie, a jak nie to się ją siłą zaciągnie do rozmowy, a nawet jak będzie tak potrzeba to do samego Czarnego Pana! - Black uśmiechnęła się przebiegle.
- A co z twoim kuzynem? On z Narcyzą, są w tym samym wieku a on już posiada Mroczny Znak. - Aurora otworzyła szeroko oczy i jeszcze bardziej wytężyła słuch.
- Regulus, od zawsze chciał być w szeregach Czarnego Pana. Narcyza, nie zjedzie na złą drogę jak Andromeda. Ja ją już przypilnuje, a ty mi w tym pomożesz. - powiedziała stanowczo.
- To nasz ostatni rok, Bello. Musimy bardziej postarać się aby Narcyza, była po stronie Czarnego Pana.
- Czy ty twierdzisz że moja siostra, jest jakąś plugawą zdrajczynią?! - zawołała, zezłoszczona Bellatriks.
- Daruj sobie, i nie krzycz. Nie powiedziałem tak. Chodzi mi oto aby już w tym roku dołączyła do śmierciożerców. - powiedział Malfoy po czym razem z Black, odeszli. Robinson oparła się o ścianę i powoli się po niej osunęła. Czy to prawda? - zadawała sobie pytanie. Nie dochodziło to do niej, że właśnie usłyszała jak ktoś rozmawia o Voldemorcie! Nie mogła uwierzyć, również w to że usłyszała, jak ta wariatka, mówiła, że Regulus, należy do armii Czarnego Pana. Pokręciła głową i z trudem, wstała z podłogi. Musiała porozmawiać z chłopakiem, to było teraz najważniejsze.
***
Kiedy już doszła na opuszczone piętro, zauważyła, że Ślizgon, siedzi na jednym z parapetów i przygląda się krajobrazowi za oknem. Pewnym krokiem podeszła do niego i usiadła na przeciwko.- O widzę że pojawiła się moja ulubiona, Gryfoneczka! - zakpił Black. Dziewczyna, mocno zacisnęła pięści i spojrzała na Blacka, zimnym wzrokiem.
- Nie Gryfonyczkuj, mi to teraz! Mów! To prawda?! - wykrzyczała dziewczyna, nie wiedziała dlaczego się tak złości. Nie lubiła chłopaka, tak cały czas myślała. Teraz jednak nasunęło się pytanie, czy na pewno?
- Nie za bardzo rozumiem, o co ci chodzi? - zapytał zdziwiony Regulus.
- Czy to prawda?! Czy ty jesteś śmierciożercą?! - chłopak wbił w nią zszokowane spojrzenie. Nie wiedział co ma powiedzieć. Zamarł.
- Skąd wiesz? - zapytał, po dłuższej chwili. Dziewczyna prasknęła ironicznym śmiechem.
- Czyli to prawda. Jesteś jego śmierciożercą. - powiedziała kręcąc głową, po chwili jednak odezwała się łamiącym się głosem. - A ja ci powiedziałam, o tym, że mój ojciec nie żyje. Że nie daje rady. Nie wiedzą o tym nawet huncwoci! Zaufałam ci. - znów zaśmiała się - Jaka ja byłam głupia. Przez chwilę pomyślałam, że się przyjaźnimy! Ale wiesz co? Przekaż swoich przyjaciołom, że bardzo dziękuje za zabicie mi ojca! Serdecznie ich pozdrawiam, i wysyłam całuski. - uśmiechnęła się sztucznie, a w jej oczach można było dostrzec łzy. Regulus nie wiedział co powiedzieć. Otwierał i zamykał buzie, jak ryba. Aurora patrzyła na niego przez chwilę.
- Nie chce cię znać. - powiedziała zimnym głosem i odeszła, aby po chwili zniknąć w Pokoju Życzeń i rozpłakać się na dobre.
***
Następnego dnia, dziewczyna nie poszła na śniadanie, tylko od razu na pierwszą lekcje. Kiedy pojawiła się pod klasą, podbiegli do niej huncwoci razem z Lily.
- Gdzie ty byłaś?! Szukaliśmy cię po całej szkole! Nie było cię nigdzie! - zawołała od razu Evans.
- Bywa. - odpowiedziała obojętnym tonem. Remus zmarszczył brwi.
- Jak to "bywa"?! My tutaj tworzymy historie, że ktoś cię porwał, a ty wychodzisz nam z " bywa"?!
- Aha. No dobra. Fajnie, że się martwiliście. - odpowiedziała.
- Słuchaj! Nawet nie wiesz jak się martwiliśmy! Nawet chcieliśmy iść do Dombledorea! - krzyknął Syriusz. Aurora jęknęła męczeńsko.
- Nie przesadzacie czasem? - zapytała, Lily posłała jej karcące spojrzenie. Robinson od zawsze, nie lubiła Dropsiarza. Wydawał się jej jakoś podejrzany. Musiała jednak, mieć z nim dobre kontakty aby móc, czasem użyć jego kominka fiuu.
- Tak! Ale czem... - Peter nie dokończył, bo zadzwonił dzwonek a Slughorn otworzył klasę. Robinson, która nie chciała się tłumaczyć, od razu wparowała do klasy. Usiadła koło jakiegoś Krukona, nie pytając nawet czy może się dosiąść. Chłopak posłał jej zdziwione spojrzenie.
- Moge wiedzieć czemu się do mnie dosiadłaś? - zapytał, a ona obróciła głowę w jego kierunku. Był to blondyn o zielonych oczach, i bladej cerze. Dziewczyna musiała przyznać, że był całkiem przystojny. Zakłopotała się trochę, po czym odchrząknęła.
- Wkurzyli mnie moi przyjaciele. Przepraszam za moje zachowanie, ale po prostu jest troche zirytowana. A więc, mogę tu usiąść? - zapytała z uroczym uśmiechem, chłopak cicho się zaśmiał.
- Już siedzisz, ale możesz siedzieć dalej.
- Dzięki, a tak w ogóle to Aurora Robinson. - przedstawiła się, chłopak spojrzał na nią z wysoko uniesionymi brwiami.
- Wiem kim jesteś. Jesteś huncwotką, kto by cie nie znał? Dobra, wracając ja jestem Tom Waters, miło mi. - rzekł i posłał jej szeroki uśmiech, szatynka zauważyła, że ma w dołeczki.
- Mi także, ale może zajmijmy się lekcją? - zapytała, dziewczyna lubiła nauczyciela eliksirów, nie chciała więc mu podpaść. Blondyn pokiwał głową i odwrócił wzrok na proferosa.
CZYTASZ
Nie bój się / Regulus Black
FanfictionAurora Robinson to huncwotka, dla której najważniejsi są przyjaciele. Kiedy pewnego dnia ucieka przed woźnym trafia na Regulusa Blacka, który wywraca jej życie do góry nogami. - Mówiłaś mi, że on jest tajemniczy, jednak nie wiedziałam, że aż tak! ...