22

5.9K 325 81
                                    

   Regulus razem z Remusem, przyglądali się chodzącym zwierzętom po pokoju życzeń. Wielki pies i gepard gonili się, a jeleń z szczurem na porożu, przechadzał się z dumą. Black nie mógł powstrzymać zachwytu. Tak zapatrzył się na jelenia, że nie zauważył, że za jego plecami czai się kot. Nagle poczuł jak coś na niego skacze, a on sam upada na podłogę. Stłumił krzyk bólu, wiedząc, że ośmieszyłby się przed huncwotami.

- Złaź ze mnie. Gruba jesteś, przytyłaś? - zarechotał, a gepard przycisnął go mocniej do ziemi, tym razem trochę wysuwając pazury. Dziewczyna przemieniła się w ludzką postać i wysyczała do ucha:

- Następnym razem odsłonie całkowicie moje pazury i moje kły. - chłopak zaśmiał się, co zbiło z tropu Gryfonkę.

- Ej z takimi sobie to do sypialni! Chyba że oferujecie darmowe porno. - zawołał rozbawiony Syriusz. Aurora od razu zeszła z chłopak i zmroziła przyjaciela wzrokiem.

- U was zboczenie, to chyba rodzinne. - warknęła, a tym razem zaśmiali się wszyscy chłopcy. Regulus posłał jej głupi uśmiech, który miała ochotę zedrzeć, jednak powstrzymała się i ograniczyła do cichego przekleństwa pod nosem. 

Ich ćwiczenia odbywały się dwa razy w tygodniu, a Ślizgon szybko łapał. Jak na razie urósł mu tylko ogon, jednak to już coś. 

***

Robinson siedziała na swoim łóżku w dormitorium i przysłuchiwała się rozmowie Molly i Alicji i czasem dorzucała swoje trzy grosze. Lily za to przypatrywała się zaciekle szatynce i wypalała jej dziurę w głowie.

- Coś się stało, Lily? - zapytała w końcu. Evans westchnęła.

- Ja nie wiem jak to powiedzieć... Bo ja się zakochałam... - wydukała rudowłosa i zakryła swoje zarumienione policzki, włosami. Na twarzy Aurory pojawił się szeroki uśmiech, pisnęła z zachwytu i przytuliła mocno przyjaciółkę, chwilę później dołączyły się Alicja i Molly. Szatynka doskonale wiedziała o kogo chodziło, nawet nic nie musiała mówić. Kiedy się od siebie odsunęły, Rora nie mogła powstrzymać się od złośliwego uśmiechu.

- A nie mówiłam?! Widzisz ja zawsze mam rację. - powiedziała i założyła ręce na piersi, Lily posłała jej mordercze spojrzenie. Kto jak kto, jednak rudowłosa nie lubiła przyznawać komuś racji, tym bardziej swojej przyjaciółce, która będzie to wypominać jej na każdym kroku.

- Nawet nie wiesz o kogo chodzi. - burknęła, brwi dziewczyn uniosły się do góry i popatrzyły po sobie.

- A myślisz, że my ślepe jesteśmy? Przecież wiemy że chodzi o Jamesa! - prychnęła Alicja, Evans przerażona wyszeptała:

- Ciszej! Co ja usłyszy? - Gryfonka zaśmiała się i posłała znaczące spojrzenia swoimi przyjaciółką, po czym obróciła się do Lily. 

- Musimy porozmawiać. - westchnęła i wyprowadziła zdziwioną dziewczyna za drzwi. Ruszyły do sowiarni, gdzie Robinson chciała wysłać list do swojej mamy. Kiedy tam doszły zielonooka posłała skołowane spojrzenie swojej przyjaciółce.

- Coś się stało?

- Oh Lily. - pokręciła głową. - jesteś głupsza niż myślałam. Od dawna byłaś zakochana w Potterze, ale nie przyznałaś tego, ponieważ wmawiałaś sobie że jest dupkiem. James jest dupkiem to prawda, dajmy na to sytuację z piątego roku, gdzie dręczył Severusa. Znienawdziłaś go jeszcze bardziej, jednak tak naprawdę to go pokochałaś. Od zawsze odtrącałaś go, jednak nie widziałaś jak on przeżywał, każde odrzucenie. Jestem pod wrażeniem, że próbował się z tobą umówić tyle lat. Kiedy na szóstym roku się zaprzyjaźniliście to przestał pytać się czy się z nim umówić. Sama go do tego namówiłam, bo wiedziałam, że dopiero wtedy zauważysz co do niego czujesz. Bałaś się, że zostaniesz odrzucona. Wiem to, przyjaźnimy się, prawda? Znam cię lepiej niż ty sama. - dziewczyny cicho się zaśmiały. - Ale jak zapyta cię, czy się z nim umówisz to się zgódź, dobrze?

Evansówna posłała jej zdzwione spojrzenie, na które Robinson uśmiechnęła się delikatnie. Wiedziała, że nie wygląda na kogoś kto ma takie psychologiczne rozmowy, mimo to cieszyła się, że w końcu to powiedziała. Czekała na ten moment odkąd Lily po raz pierwszy odmówiła Rogaczowi. W tamtym czasie była bardzo rozdarta, z jednej strony była rudowłosa, którą kochała jak siostrę, a z drugiej huncowci, których również mocno kochała, i sama stała się huncwotką. Przytuliła mocno swoją przyjaciółkę, która zaczęła płakać. W jej oczach też pojawiły się łzy.

- Kocham cię, wiesz? Jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie, byłaś na mnie kiedy byłam przemądrzała i kiedy płakałam za Snapem. Byłaś moim oparciem i to dzięki tobie wyszłam z tego cało. Bez ciebie byłam bym nikim. - załkała rudowłosa, Gryfonka już nie wytrzymała i razem płakały.

- Też cie kocham ty moja rudo furio. Nie mogłam sobie wymarzyć lepszej przyjaciółki. - nastąpiła chwila ciszy, w której oby dwie się uspakajały. 

- Jesteś jedyną osobą, która może mi powiedzieć coś złego a ja jej nie zabije, wiesz? - zapytała nagle Lily, a szatynka parsknęła śmiechem.

- Wiem i bardzo się ciesze z tego przywileju. - odpowiedziała rozbawiona, odsunęła się od rudej i złapała ją za ramiona. - A teraz idę poszukać huncwotów, mam tak dobry humor że mam pełno pomysłów na kawały! - uśmiechnęła się szeroko po czym ruszyła do drzwi i pomachała rozbawionej Evans.

Nie bój się / Regulus BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz