10.

1.9K 155 40
                                    

         Codziennie przechadzali się po mieście, odwiedzali różne sklepy, chodzili na kolacje, do kin i pizzerii. Tak minęło im pięć dni wycieczki.

Szóstego dnia Luke zaproponował, by wzięli koc, koszyk z jedzeniem i piciem i udali się na piknik. Tak więc zrobili.

        Rozłożyli koc na trawie niedaleko wieży Eiffla i rozmawiali, jedząc i śmiejąc się.

Luke dłuższą chwilę przyglądał się Michaelowi, przez co ten zarumienił się mocno. Luke uśmiechnął się ciepło i spuścił wzrok.

- Jest coś specjalnego, co chciałbyś zrobić? Wiesz, zostały nam jeszcze dwa dni, więc może chcesz coś zmienić, dopóki masz czas?

- Co masz na myśli?

- No wiesz, codziennie chodzimy praktycznie w takie same miejsca, więc może ci się nudzi? Nie jestem zbyt dobry w organizowaniu wycieczek, a to miało być spełnienie twoich marzeń...

- Luke, spokojnie. Nie nudzi mi się. Jestem przeszczęśliwy i naprawdę wszystko jest idealne.

- Na pewno?

- Na pewno.

        Uśmiechnęli się do siebie i rozmawiali dalej.

- Jak chcesz to wieczorem możemy zrobić maraton filmowy - zaproponował Luke.

- Jasne!

- Powiem ci coś, czego nikt o mnie nie wie. Kocham oglądać bajki. Stary Disney to dla mnie coś fantastycznego. Niebo.

- Żartujesz! To co, dzisiejszy wieczór należy do nas i Disneya?

- Jeśli chcesz...

- Też kocham bajki, więc tak, chcę!


*   *   *   *


        Kiedy wrócili do domu, zasłonili wszystkie okna, przygotowali pizzę, popcorn i colę i położyli się na kanapie w salonie, włączając na laptopie Luke'a bajkę.

Oglądali uśmiechnięci, komentując zachowania postaci.

- Mike?

- Mmm?

- Tylko nie śpij.

- Nie śpię.

- A co robisz?

- Płaczę, ignorancie.

- No chyba nie dlatego, że tata Simby zmarł.

        Michael posłał Lukowi mordercze spojrzenie, po czym rzucił w niego poduszką.

- Och... - wyszeptał Luke. - W porządku, też się popłaczę, żeby ci było raźniej.

- Co? - Clifford zaśmiał się cicho, przyglądając się Lukowi.

- Dobra, żartowałem, nie umiem płakać na zawołanie. Śmierć Mufasy nie jest straszna.

- Dobra, teraz oglądamy Shreka - zadecydował czerwonowłosy.

- Ale... to nie D...

- Bez żadnych "ale".

        Oglądali właśnie scenę, w której Wróżka Chrzestna zamknęła Shreka w pokoju, a ten nie mógł dostać się do Fiony i obserwował jak syn Wróżki odbiera mu ukochaną, kiedy Michael usłyszał pociąganie nosem.

- No chyba sobie żartujesz.

         Luke posłał mu pytające spojrzenie.

- Nie płakałeś na śmierci Mufasy, a robisz to na Shreku?

- Przymknij się.

         Clifford zaśmiał się cicho.

- Dobra, chodź no tu - przybliżył się nieśmiało do Luke'a, a ten natychmiast wtulił się w chłopaka.

         Po jakimś czasie tak właśnie zasnęli. Wtuleni w siebie.

win the dream || muke ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz