Codziennie przechadzali się po mieście, odwiedzali różne sklepy, chodzili na kolacje, do kin i pizzerii. Tak minęło im pięć dni wycieczki.
Szóstego dnia Luke zaproponował, by wzięli koc, koszyk z jedzeniem i piciem i udali się na piknik. Tak więc zrobili.
Rozłożyli koc na trawie niedaleko wieży Eiffla i rozmawiali, jedząc i śmiejąc się.
Luke dłuższą chwilę przyglądał się Michaelowi, przez co ten zarumienił się mocno. Luke uśmiechnął się ciepło i spuścił wzrok.
- Jest coś specjalnego, co chciałbyś zrobić? Wiesz, zostały nam jeszcze dwa dni, więc może chcesz coś zmienić, dopóki masz czas?
- Co masz na myśli?
- No wiesz, codziennie chodzimy praktycznie w takie same miejsca, więc może ci się nudzi? Nie jestem zbyt dobry w organizowaniu wycieczek, a to miało być spełnienie twoich marzeń...
- Luke, spokojnie. Nie nudzi mi się. Jestem przeszczęśliwy i naprawdę wszystko jest idealne.
- Na pewno?
- Na pewno.
Uśmiechnęli się do siebie i rozmawiali dalej.
- Jak chcesz to wieczorem możemy zrobić maraton filmowy - zaproponował Luke.
- Jasne!
- Powiem ci coś, czego nikt o mnie nie wie. Kocham oglądać bajki. Stary Disney to dla mnie coś fantastycznego. Niebo.
- Żartujesz! To co, dzisiejszy wieczór należy do nas i Disneya?
- Jeśli chcesz...
- Też kocham bajki, więc tak, chcę!
* * * *
Kiedy wrócili do domu, zasłonili wszystkie okna, przygotowali pizzę, popcorn i colę i położyli się na kanapie w salonie, włączając na laptopie Luke'a bajkę.
Oglądali uśmiechnięci, komentując zachowania postaci.
- Mike?
- Mmm?
- Tylko nie śpij.
- Nie śpię.
- A co robisz?
- Płaczę, ignorancie.
- No chyba nie dlatego, że tata Simby zmarł.
Michael posłał Lukowi mordercze spojrzenie, po czym rzucił w niego poduszką.
- Och... - wyszeptał Luke. - W porządku, też się popłaczę, żeby ci było raźniej.
- Co? - Clifford zaśmiał się cicho, przyglądając się Lukowi.
- Dobra, żartowałem, nie umiem płakać na zawołanie. Śmierć Mufasy nie jest straszna.
- Dobra, teraz oglądamy Shreka - zadecydował czerwonowłosy.
- Ale... to nie D...
- Bez żadnych "ale".
Oglądali właśnie scenę, w której Wróżka Chrzestna zamknęła Shreka w pokoju, a ten nie mógł dostać się do Fiony i obserwował jak syn Wróżki odbiera mu ukochaną, kiedy Michael usłyszał pociąganie nosem.
- No chyba sobie żartujesz.
Luke posłał mu pytające spojrzenie.
- Nie płakałeś na śmierci Mufasy, a robisz to na Shreku?
- Przymknij się.
Clifford zaśmiał się cicho.
- Dobra, chodź no tu - przybliżył się nieśmiało do Luke'a, a ten natychmiast wtulił się w chłopaka.
Po jakimś czasie tak właśnie zasnęli. Wtuleni w siebie.
CZYTASZ
win the dream || muke ✔
Fanfictionluke jest znanym piosenkarzem, a michael jego najwierniejszym fanem. któregoś dnia chłopak wygrywa wycieczkę ze swoim idolem.