8.

1.9K 150 19
                                        

        Nastąpił dzień wyjazdu. Michael od rana biegał po domu podekscytowany. Był już spakowany od dwóch dni, ale wciąż miał wrażenie, że o czymś zapomniał.

- Mike, kotku, usiądź na trochę, wszystko wziąłeś - uspokajała go mama.

- Um, okej - Clifford usiadł na kanapie w salonie. - O Boże, a spakowałem...?

- Michael.

- Dobra, już. Stresuję się.

- Trudno nie zauważyć.

- Boże, Luke Hemmings zaraz ma po mnie przyjechać! Przecież ja zejdę na zawał.

- Synku, spokojnie. Ja wiem, że to twój idol i teraz bardzo to przeżywasz, ale wszystko będzie dobrze.

- Wyjeżdżam. Z Lukiem Hemmingsem. Wyjeżdżam.

- Tak - mama posłała mu ciepły uśmiech, a następnie delikatnie wzięła w ramiona. - Jestem z ciebie taka dumna, synku. Cieszę się twoim szczęściem.

- Kocham cię, mamo.

- A ja kocham ciebie.

        Siedzieli tak jeszcze chwilę, aż w końcu usłyszeli dzwonek do drzwi. Michael odskoczył od rodzicieli i pobiegł do swojego pokoju, krzycząc "CHOLERA, LUKE HEMMINGS".

Jego matka pokręciła rozbawiona głową i poszła otworzyć drzwi idolowi swojego dziecka.

- Dzień dobry - powiedział wysoki blondyn z kręconymi, nieco przydługimi włosami.

- Dzień dobry. Michael za chwilę zejdzie. Na zawał - zażartowała. - Trochę panikuje.

        Luke zaśmiał się cicho.

- To dla niego aż tak ważne?

- Nawet sobie pan nie wyobraża. Michael!

        Po chwili ze schodów zbiegł czerwonowłosy, tachając za sobą wielką walizkę.

- Yyy... dzień dobry - wymamrotał, gapiąc się na Luke'a.

- Cześć, Mike.

        Twarz Michaela zbladła. O Boże, Luke Hemmings właśnie stał w progu jego domu i przyjechał po niego.

- To jak? Gotowy na przygodę? - blondyn uśmiechnął się, patrząc w zielone oczy czerwonowłosego.

- Ja... taak, gotowy.

- To świetnie. Chodźmy. Miło mi było panią poznać - zwrócił się do mamy Michaela, całując wierzch jej dłoni.

- Mi również. Michael, bądź grzeczny.

- Mamo... - chłopak wywrócił oczami.

- Kocham cię. Widzimy się za tydzień.

         Chłopak objął mocno mamę, żegnając się z nią.

- No już, idź - powiedziała, całując go w czerwony już teraz policzek.

         Luke i Michael wyszli z domu i stanęli naprzeciwko czarnej limuzyny.

- Mój menadżer nalegał - powiedział lekko zażenowany blondyn. - Zapraszam.

         Oniemiały Mike wsiadł do limuzyny, a szeroki uśmiech zagościł na jego ustach. Jechał z Lukiem Hemmingsem na lotnisko.

win the dream || muke ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz