16.

1.6K 112 21
                                    

        Ich uczucie kwitło. Byli przeszczęśliwi. Tak szczęśliwi, że Michael był pewien, iż razem mogą sięgnąć gwiazd.

Cały czas się całowali, chodzili na urocze randki i ogłosili swój związek przed fanami, którzy natychmiastowo pokochali Michaela. Byli razem ponad rok, ale przecież nic nie trwa wiecznie. Każde dobro kiedyś się kończy, choćbyśmy nie wiem jak chcieli je zatrzymać przy sobie.


*   *   *   *


- Hej, Mikey - powiedział Luke, kiedy odwiedził Michaela w jego domu.

- Hej. O co chodzi? Przez telefon mówiłeś, że musisz mi powiedzieć coś ważnego. Brzmiałeś na zdołowanego.

         Luke podrapał się po głowie. Przeniósł dłonie na twarz i chwilę przecierał oczy.

- Co się dzieje? - spytał zaniepokojony zielonooki.

        Hemmings zmusił się, by spojrzeć na swojego chłopaka i kiedy zobaczył jego zmartwienie, poczuł się dwa razy gorzej.

- Ja... nie denerwuj się na mnie.

- Luke, nie trzymaj mnie w niepewności.

         Blondyn zamrugał kilka razy, by odgonić cisnące mu się do oczu łzy.

- Ja... dostałem propozycję.

- Jaką?

- Roczny kontrakt muzyczny z jedną z najpopularniejszych wytwórni.

- To chyba dobrze?

- Tak. Nie. Nie wiem. Raczej nie.

        Przejęty czerwonowłosy posłał mu pytające spojrzenie. Widząc stan chłopaka, przysunął się do niego i zaczął pocierać jego barki swoją dłonią w pocieszającym geście.

Luke spojrzał na niego.

- To najtrudniejsza decyzja w moim życiu.

- Dlaczego?

- Ten kontrakt... trasa, w którą miałbym wyjechać... rok w Stanach - wyszeptał, czując jak łza spływa po jego policzku. Nie zdążył jej powstrzymać. A może nie chciał. To bez znaczenia. Czuł się beznadziejnie.

         Ręka Michaela zjechała z pleców Hemmingsa na łóżko. Gapił się tępo w ścianę. Chyba wiedział, na co się zanosi i co ukochany chce mu przekazać. I dlaczego jest tak przegrany.

- To ogromna szansa - kontynuował Luke. - Stałbym się jeszcze bardziej popularny, podpisałbym kontrakt na większą ilość płyt, zarabiałbym więcej. Miałbym więcej fanów. Więcej koncertów. Więcej dawania innym szczęścia. Ale wiąże się to z tym, że... muszę wybierać.

        Michael skierował wzrok na blondyna. W oczach obu zbierały się łzy. Bingo. Strzał w dziesiątkę. Luke powiedział to, co przed chwilą przebrnęło przez myśl jego chłopakowi. Tak bardzo chciał się mylić...

- Ja albo kariera - powiedział Clifford. Jego głos był zaledwie szeptem.

         Luke pokiwał głową i wbił wzrok w podłogę.

- Sądząc po twojej minie i zdruzgotaniu... chyba już wybrałeś.

- Mike... bardzo cię kocham. Jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie. Chyba nigdy nikogo nie kochałem aż tak mocno. Oświetlasz mi każdy dzień. Sprawiasz, że się uśmiecham. Jesteś taki delikatny, uroczy i tak strasznie cię kocham... - przerwał, a jego ciałem wstrząsnął szloch. - Przepraszam...

- Rozumiem - szepnął Mike. - To życiowa szansa. Miłość nie jest czymś, co trwa wiecznie. Szkoda by było, gdybyś zaprzepaścił taką okazję dla mnie, zwłaszcza, że pewnie się nie powtórzy.

- Mógłbyś też wyjechać ze mną...

- Nie i dobrze o tym wiesz. Nie zostawię rodziny, przyjaciół, domu... nie zostawię wszystkiego na rok. Ty cały czas będziesz miał koncerty, ja bym siedział w domu i się nudził.

- Michael, ja nie chcę cię stracić... a związek na odległość nie ma szans...

- Wiem.

- Nie dalibyśmy sobie rady. Nie dalibyśmy. Nie wytrzymalibyśmy bez swojego dotyku, bez czucia oddechu drugiej osoby, bez całowania się...

- Wiem, do cholery! - Michael wstał. Luke poczuł, jak nowa fala łez wypływa z jego niebieskich oczu. Clifford oddychał ciężko. Próbował być opanowany, naprawdę próbował, ale nie potrafił. - Wybrałeś. To dobry wybór - podjął kolejną próbę, starając się powstrzymać łzy i uśmiechnąć. Wyszedł z tego jakiś bliżej nieokreślony grymas. - Chciałbym teraz zostać sam.

         Luke pokiwał głową i wstał z łóżka chłopaka. Podszedł do niego i chciał przytulić na pożegnanie, jednak po chwili doszedł do wniosku, że to nie ma sensu. Wyszedł.

Michael odczekał chwilę i rzucił się na łóżko, a każda komórka składająca się na niego paliła żywym ogniem. Płakał i wierzgał się przez godzinę, później wziął się w garść.

Została już tylko pustka. Otchłań. Dziura w sercu.



-----------------------------

wiem, jestem okropna

win the dream || muke ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz