11.

1.8K 138 11
                                    

        Luke wstał wcześnie rano i natychmiast uśmiechnął się szeroko, kiedy zobaczył wciąż śpiącego Michaela wtulonego w jego ramię.

- Michael? - potrząsnął lekko jego ręką. - Mike?

- Mmm...

        Chłopak zachichotał, po czym dotknął ramienia Clifforda.

Michael podniósł głowę i ich twarze znalazły się centymetry od siebie. Popatrzyli sobie w oczy i Mike, rumieniąc się lekko, odsunął się od chłopaka.

- Przepraszam, że cię obudziłem, ale to ostatni dzień, więc fajnie by było, gdybyśmy wcześniej dziś wstali.

- Nie ma sprawy, pójdę się ogarnąć.


*   *   *   *


        Ostatni dzień. Michael nie mógł w to uwierzyć. Tydzień minął zdecydowanie za szybko. Pragnął zatrzymać czas. Chciał powtórzyć wszystko, co do tej pory robili z Lukiem.

Jednak czas płynął, nie przejmując się chłopakiem.

        Chłopcy postanowili udać się ostatni raz na miasto, poszli więc do parku, a później wieczorem wybrali się na pożegnalną kolację. Luke zamówił wino i siedzieli, rozmawiając, śmiejąc się i przyzwyczajając do myśli, że jutro wracają do domów.

- Podobała ci się wycieczka? - zapytał Luke, sącząc powoli wino z kieliszka.

- Nawet nie wiesz jak bardzo. Było... jest cudownie - Michael posłał mu smutny uśmiech. - Aż żal, że to koniec.

         Luke przytaknął. Odstawił kieliszek z trunkiem na stół i zaczął bawić się jego nóżką. Spojrzał Michaelowi w oczy i uśmiechnął się radośnie.

- Nie sądziłem, że wycieczka z moim fanem może mi się aż tak spodobać. Było tak zwyczajnie, a jednak niezwyczajnie. Rozumiesz?

- Tak, zdecydowanie rozumiem.

- Czyli co? Ten tydzień zaliczamy do wyjazdu twoich marzeń? - Hemmings zaśmiał się cicho.

- Tak. Był najlepszym tygodniem mojego życia.

- W takim razie bardzo się cieszę.

          Przez chwilę patrzyli sobie w oczy i Michaelowi zrobiło się duszno. Był pewien, że jego policzki mają taki sam kolor jak wino, którego łyk właśnie upił. Jego serce nieprzyjemnie obijało się o żebra, kiedy tak patrzył w te cudowne oczy Hemmingsa. Chciało się wyrwać z piersi. Luke uśmiechnął się pod nosem, po czym znów spuścił wzrok.

Michael wciąż nie mógł oderwać oczu od Luke'a. To wszystko było takie nierealne, takie cudowne, piękne i bajeczne.

Chyba naprawdę się zakochiwał.



-------------------------------------

jeszcze 6 rozdziałów i epilog xx

im więcej razy czytam to fanfiction, w celu poprawienia jakichś ewentualnych błędów, dochodzę do wniosku, że jest beznadziejne, idk

win the dream || muke ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz