Confrontation (31)

6.2K 288 188
                                    

Lauren's POV

„Karla Camila"

Nie...

To niemożliwe.

Stałam sparaliżowana, wpatrując się w idącą kobietę, dopóki nie zniknęła z pola widzenia. Zamknęłam oczy, zaciskając kurczowo dłonie na kierownicy. Nagła wściekłość przejęła nade mną kontrolę. Coś w rodzaju gorączki z nienawiści rozgrzewało każdą komórkę w moim ciele. Boże, to mógł być jedynie skutek wypitego alkoholu, nie było innego wyjaśnienia. Rozejrzałam się po obu stronach. Ulica była ciemna i pusta, a ja wysiadłam z samochodu. Camila dałaby mi dobre wytłumaczenie tego wszystkiego.

Szłam w kierunku bramy. Chodziłam z jednej strony do drugiej, starając się przekonać samą siebie do idiotycznego pomysłu, by pójść i zakończyć tę całą szaradę. Spojrzałam pomiędzy kraty bramy, nie widząc śladu po Karli. Nie mogłam tego zrobić, nie byłam porywcza, czy emocjonalna. W tej chwili moje ciało krzyczało za bezzwłoczną odpowiedzią, ale nie mogłam, to nie byłam ja. Wręcz przeciwnie, byłam zimna i niezwykle przebiegła. Szybko ruszyłam do pojazdu, który znajdował się po drugiej stronie ulicy z szeroko otwartymi drzwiami. Weszłam do niego i mocno zamknęłam drzwi.

- Idiotka! Debilka! - krzyknęłam, uderzając w kierownicę kilka razy.

Mogłabym w tej chwili kogoś zabić ze wściekłości, która ze mnie emanowała. Zamknęłam oczy, biorąc głęboki oddech, pozwalając, by tlen dotarł do mojego mózgu, bo w każdej chwili mogłabym umrzeć. Spojrzałam raz jeszcze na budynek, w którym mieszkała Camila, pozostawiając pomysł zdemaskowania jej na później.

Przekręciłam zapłon, ruszając samochodem i zmywając się stamtąd prosto do mojego apartamentu.

Niebo wciąż było zachmurzone i obładowane deszczem, będąc przecinane przez pioruny. Ta noc nie mogła być gorsza. Wysiadłam z samochodu, trzaskając drzwiami i poszłam prosto do windy ogromnego budynku.

Pieprzona striptizerka.

Pierwszą rzecz, jaką zrobiłam, gdy weszłam do swojego mieszkania, było nalanie sobie szklanki whisky. Wypiłam to na raz, zamykając oczy, czując, jak wszystko spływa w dół, pozostawiając po sobie jedynie płomienie wewnątrz mnie.

- Jak możesz być tak głupia, Lauren?! Ta szmata oszukiwała cię przez ten cały czas! I wciąż gra rolę dobrej dziewczynki! Suka.

Ruszyłam prosto na taras, kładąc się na jednym z leżaków pod markizą. Wszystko zaczęło teraz nabierać sensu. To dlatego Karla nigdy nie zdejmowała dla mnie maski. Te oczy były takie znajome. W cholerę perfekcyjne ciało, podobne oddziaływanie. Boże, jakie zaklęcie rzuciła na mnie ta kobieta? Dokładnie na mnie.

Boże.

Camila okłamywała mnie przez ten cały czas. Nie powinna tego robić, nie powinna.

Nie wiedziała, z kim zadarła. Jeśli było coś, czego nienawidziłam, to bycie oszukanym. Karla Camila pogrywała sobie ze mną przez cały czas, manipulując mną, jak marionetką w swoim teatrze.

Potrząsnęłam głową, wciąż przetwarzając świat informacji, który zaczynał do mnie docierać. Wszystkie te momenty, pocałunki, spojrzenia. Wszystko kumulowało się w jednym kłamstwie:

- Co? Nie robię nic, Lauren!

- Kontrolujesz mnie swoimi działaniami. Tylko się zbytnio nie ekscytuj, mam własną wolę.

- Udowodnij to. Zrób coś, co chcesz zrobić.

Pragnęłam pocałować ją w usta, ale ta maska, którą miała na sobie, mi to utrudniała. Chciałam zobaczyć ją bez niej. Przeniosłam dłoń do jej twarzy, by zdjąć maskę, ale jej dłonie szybko wylądowały na owym przedmiocie, zapobiegając moim działaniom.

The Stripper (Camren)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz