A Good Day (18)

4.6K 307 171
                                    

Camila's POV

Znasz to uczucie, gdy śpisz i budzisz się z inną energią? Dobrą energią? Tak właśnie obudziłam się dziś rano, rozciągając się w ogromnym łóżku i czując, jak wszystkie moje mięśnie są zrelaksowane bardziej, niż zazwyczaj. Otworzyłam oczy, oglądając się wokół pokoju. Był duży, luksusowy i równocześnie wygodny. Przyznaję, że wciąż byłam bardzo zmęczona. Przekręciłam się kilka razy w łóżku, myśląc o wszystkim. O Lauren. O życiu. Wyobrażałam sobie, jak ciężkie jest dla niej, by stanąć twarzą w twarz z chorobą ojca.

Z tego, co wiedziałam, Alzheimer był nieuleczalny i z czasem stawał się coraz gorszy. Michael był za młody, by spotkało go takie zło, ale niestety tak się stało. Mężczyzna wyglądał na szczęśliwego, tak długo, jak widziałam go uśmiechniętego. Clara i Taylor przystosowały się do życia z tą chorobą. Jedynie Lauren była bardziej skomplikowana i mogłam ją nawet zrozumieć.

Ostatniej nocy pokazała, jak bardzo jest krucha. Dokładnie pamiętam jej smutny błysk w oczach, gdy się we mnie wpatrywała. Widząc ją taką, łamało mi się serce. Ale to, co naprawdę mnie zaskoczyło, to prośba o przytulenie. Czy Lauren uważała mnie za przyjaciółkę? Czy raczej wydarzyło się to tylko dlatego, że znalazła się w najgorszym momencie?

Nie...

Lauren taka nie była. Widziałam ją, jako zdeterminowaną i szczerą kobietą, a wyobrażanie sobie jej w inny sposób, było dla mnie zbyt trudne. Ale wtedy... czego ona ode mnie oczekiwała? Może niczego, jedynie przyjaźni. To było jasne, że Lauren klęczała u stóp Karli, lub lepiej, u moich stóp. Ale nie podobało mi się to, że jej chciałam. Chciałam jej, chciałam czuć jej miłość, chciałam się nią zaopiekować, kochać. Ale na tym poziomie nie miałam tego mieć, robić.

Karla zdobyła Lauren ciałem, pożądaniem. A ja? Co ja zrobiłam? Nic. Co miałam zrobić, by zdobyć Lauren?

Podniosłam się z łóżka, zostawiając wszystkie te myśli za sobą. Myśl o tylu rzeczach, mogłoby spowodować, że byłabym zmieszana. Więc musiałam podjąć decyzję. Chciałabym sprawić, żeby ten weekend był jednym z najlepszych. Nie przejmowałam się Karlą, czy faktem, że Lauren była moją szefową. Tak, jak prosiła, mogłybyśmy być jedynie Lauren i Camilą. Nikim więcej.

Po gorącej kąpieli włożyłam na siebie parę jeansów, które na kolanach są podarte oraz siwą bluzkę, która odkrywała mój brzuch. Moje włosy były rozpuszczone i lekko pofalowane. Spojrzałam w lustro ostatni raz, zanim opuściłam pokój. Akurat teraz wszyscy powinni być przy stole i jeść śniadanie.

Zeszłam po schodach, nie robiąc żadnego hałasu. Usłyszałam czyiś śmiech dochodzący z zewnątrz i jak przypuszczałam, był to Mike oraz Taylor. Nie byli w jadalni. Przez wielkie okno zobaczyłam ich na zewnątrz, siedzących przy stole, jedząc śniadanie. Zbliżyłam się do nich powoli.

- Powiedzmy, że wierzę, że nie jest, ale powinna, ponieważ jest bardzo piękna. - Michael powiedział do Lauren.

Czy oni rozmawiali o mnie? Lauren zaśmiała się na słowa Mike'a, rzucając w niego kawałkiem chleba.

- Marnowanie jedzenia jest grzechem. Dzień dobry wszystkim. - powiedziałam, gdy tylko dotarłam do stołu.

Wszyscy szybko na mnie spojrzeli, wywołując u mnie zakłopotanie. Lauren wpatrywała się we mnie tak, jakby sprawdzała każdy detal mojego ciała.

- Dzień dobry, Camila! - krzyknęła podekscytowana Taylor.

- Widzisz, Lauren? Camila jest nawet religijna.

- Tato! - Lauren trąciła go łokciem. - Dzień dobry, Camz, usiądź z nami. - odparła uśmiechnięta.

Camz? Wygrałam przezwisko od Lauren? Cholera! Przestań być małą, głupią dziewczynką, Camila, to jest tylko pieszczotliwe zdrobnienie. Uśmiechnęłam się zawstydzona i zbliżyłam się do niej. Były tu dwa krzesła, jedno obok Taylor i drugie obok Lauren. Odeszłam dalej od kobiety.

The Stripper (Camren)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz