19.

772 67 50
                                    

Feliks miał dość. I to bardzo. Czemu to w ogóle się działo? Podobno Norwegia miał to wszystko naprawić. A tu co? Nagle budzi się w swoim własnym domu, w ciele Litwy. Chociaż to i tak lepsza opcja od znienawidzonego kuzyna... Przy okazji Feliks martwił się jak Toris zareaguje na to wszystko, zwłaszcza że był zmuszony do spania w pokoju z Ivanem. Zmęczony w końcu stanął przed drzwiami, po czym westchnął i donośnie w nie zapukał. Może i miał dość, ale nie zostawi przyjaciela w potrzebie... Po chwili po drugiej stronie rozległy się kroki i drzwi otworzyły się, ukazując lekko uśmiechniętego Francję.

- Z kim tym razem mam przyjemność?- westchnął Polak, ze zrezygnowaniem zerkając na blondyna. Jednak Francis lekko się zaśmiał, robiąc miejsce w przejściu.

- Tym razem jestem sobą. Wchodź, wszyscy czekają- Feliks obrzucił go zniechęconym spojrzeniem, ale wszedł do przedpokoju, powłócząc nogami. Po chwili mocowania się ze sznurówkami w końcu ściągnął wojskowe buty i od niechcenia cisnął je w kąt, nie przejmując się tym, gdzie wylądują. Nie miał ochoty na kolejny dzień spędzony w towarzystwie kuzyna, ale coś za coś. Raz po raz musiał sobie przypominać, że robi to dla Litwy, gdy wlókł się holem za Francisem. Jednak w salonie nie było Ivana. Byli za to Japonia i Grecja, drugi lekko głaszczący kota Anglii, na wpół śpiący. Za to Kiku zdenerwowany grzebał w podręcznej kamerze, Feliks nie był pewien co dokładniej robił. Z resztą nie bardzo go to obchodziło. Od razu zwrócił się do skulonej postaci siedzącej na kanapie, podchodząc do niego. Toris podniósł wzrok znad właśnie czytanej książki i niepewnie uśmiechnął się do nowo przybyłego.

- Cześć, Feliks?- odezwał się powoli. Jednak Polak tylko obok niego usiadł i go przytulił.

- Hejka, Litek- zaśmiał się, szczęśliwy, że wszystko było dobrze. No, prawie. Francis uśmiechnął się lekko, po czym wyszedł do kuchni. Przez chwilę z kimś tam rozmawiał, po czym do salonu weszli Niemcy i Włochy. Feliks uniósł brwi, zdziwiony lekko tą parą.

- Szczerze, prędzej spodziewałbym twojego durnego brata, że przyszedłby się ze mnie ponabijać, ale... w sumie nie wiem co gorsze- Polska z niezadowoleniem spojrzał na blondyna, który odwrócił lekko głowę.

- Dziękuję za te miłe słowa, ale może powiedziałbyś je patrząc na mnie, nie na Feliciano- prychnął Ludwig, krzyżując ręce na piersi. Feliksa zatkało.

- Czekaj, WAS DWÓCH ZAMIENIŁO?- nagle wybuchnął śmiechem, widząc lekki rumieniec na twarzach ich obu. Jednak Kiku szybko mu przerwał uciechę, chcąc zaczynać.

- Wszystkie niepewne pary Europy zostały zamienione, Feliks-kun- Polak zmarł. Niepewne... pary? Ale że jak...

- Że co kurwa.- wydusił z siebie, spoglądając na wściekle czerwonego Litwina.

- Feliks-kun, powiedz mi proszę, kim jest dla ciebie Toris?- zapytał Japonia, całkowicie skupiając swoją uwagę na parze. Feliks wpierw zrobił się cały czerwony, ale szybko się opanował.

- Litek jest mi bardzo bliski. Znamy się od dawna, często sobie pomagaliśmy. Jest dla mnie praktycznie jak rodzina!- Polska uśmiechnął się szeroko, próbując ukryć zażenowanie. Czemu on w ogóle musiał to powiedzieć? To nie było oczywiste? Myślał, że było, tak od 1410. Jenak Litwa spojrzał się na niego z lekkim smutkiem, po czym odwrócił głowę. Kiku za to lekko pokiwał głową, dostrzegając ten mały gest.

- Więc Litwa jest dla ciebie jak brat?- zapytał, chcąc rozwiać wszelkie wątpliwości. Jednak zanim Polak zdołał odpowiedzieć, Toris po prostu wstał i wymaszerował z pokoju. Feliksa zatkało.

- A temu co?- zapytał, marszcząc brwi. Coś powiedział nie tak? Chwila, przecież mieszkali razem od dobrych dwudziestu lat z małymi przerwami. No, może nie było to oficjalne, ale no ludzie, nie mogło o to chodzić.

- Właśnie próbuję się dowiedzieć- powiedział Kiku bez emocji, patrząc na drzwi, którymi wyszedł Litwin.- Nie odpowiedziałeś mi na moje pytanie. Czy Litwa jest dla ciebie kimś w rodzaju brata?-

- Nie!- Feliks wstał stanowczo.- Toris nie jest moim bratem! To mój chłopak!- po tych słowach ruszył zamaszystym krokiem za Litwinem. Musiał przez dłuższą chwilą błądzić między pokojami, aż w końcu usłyszał zduszony szloch dochodzący z biblioteki. Tam znalazł Torisa siedzącego za jednym z ostatnich regałów, z kolanami podciągniętymi pod brodę, twarzy ukrytej w dłoniach. Jego zielone oczy były czerwone od płaczu.

- Hej, Lietuva, co się dzieje?- Feliks zmarszczył brwi z zmartwieniu, kucając obok płaczącego mężczyzny.- No weź, nie płacz... powiedziałem coś nie tak?-

- W-widzisz m-mnie t-tylko ja-ako bra-ata...- wychlipał Litwin, próbując zatrzymać potok łez. Feliks z niedowierzaniem pokręcił głową, po czym mocno przytulił partnera. Przez chwilę Toris siedział spięty, po czym odwzajemnił uścisk z całą swoją siłą. Feliks natychmiast syknął, odskakując.

- Uważaj na plecy...- zaśmiał się lekko, a Toris cichutko wymamrotał przepraszam. Przez chwilę Feliks przypatrywał się drugiemu mężczyźnie, po czym uśmiechnął się ciepło.

- Naprawdę wydaje ci się, że myślę o tobie jako o bracie?- Litwin spojrzał na niego zdziwiony, ale nic nie powiedział.- Toris, gdy powiedziałem rodzina, nie myślałem o rodzeństwie. Myślałem, że to już od dawna wiesz. Może jednak trzeba było się zapytać wprost- zaśmiał się wesoło Feliks, jeszcze bardziej dziwiąc Litwę.

- Co masz na myśli?- szepnął Toris, spoglądając na roześmianą twarz Polaka.

- Mam do ciebie pytanie, Lietuva- Feliks spojrzał prosto w oczy drugiego mężczyzny, z powagą i miłością.- Czy chciałbyś ze mną zamieszkać jako mój partner, chłopak?- Litwę zamurowało. Jednak po chwili po jego policzkach znów potoczyły się łzy, a on uśmiechnął się szeroko.

- Tak!- powiedział, ostrożnie przytulając Polaka. Po chwili każde z nich poczuło lekkie mrowienie, ale zignorowali je. Nie obchodziło ich, który siedział z której strony, który miał ramiona na górze. Byli szczęśliwi i spokojni jak dawno już nie byli.

Japonia uśmiechnął się, widząc tę całą scenę, po czym po cichu wycofał się w biblioteki. Dostał to co chciał, teraz parze należy się trochę spokoju i prywatności. Z resztą musiał się zając następną sprawą. Powoli wrócił do salonu, ale tam zamarł. Ludwig i Feliciano zniknęli. W kuchni też ich nie było.

- Herakles-kun, gdzie oni są?

- Nie wiem


'Eeeeeejjjjjjjjj, no trochę mi to zajęło. Nie jest to może moje najlepsze dzieło, ale wierzcie mi z Geritą idzie mi o wiele gorzej. Możliwe, że sobie trochę poczekacie. Albo nie. Dalej nie wiem czemu chcecie czytać takie śmiecie, ale przynajmniej ja mam jakąś motywację. To widzimy się w następnym rozdziale, w którym zrobimy sobie wielki finał z Geritą. Spoko, będzie happy ending, kołek w serce wsadzę wam innym razem

Ty chyba żartujeszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz