Po tych słowach Vlad po prostu zniknął, pozostawiając bladego jak ściana Francuza samego w drzwiach. Francis próbował coś z siebie wykrztusić, ale po prostu nie mógł.
- Hej, France, everythig's ok?- Ameryka ostrożnie położył dłoń na ramieniu niższej nacji.
- Nic nie jest "ok"- wymamrotał Francja, chwytając jego ręce.- Japonia przyjeżdża...- oczy Alfreda rozszerzyły się w szoku, po czym odwrócił się w stronę korytarza.
- ALARM TĘCZOWY, ALARM TĘCZOWY- wrzasnął, ciągnąć Francję w głąb domu. Niemcy spojrzał na Alfreda jak na opętanego, Feliciano z ciekawością, ale Anglia nagle zamarł.
- Nie mówisz poważnie...- wymamrotał.
- Mówię bardzo poważnie- nie wiedzieć czemu usta Alfreda rozciągnięte były w szerokim uśmiechu.
- Czym... jest kod tęczowy?- Niemcy uniósł jedną brew, co w ciele Włoch wyglądało raczej przezabawnie. Al musiał się nieźle powstrzymywać, by nie ryknąć śmiechem.
- To znaczy, że przyjeżdża Japonia...- wymamrotał Arthur, spojrzeniem karcąc syna. (sorry, I couldn't stop myself) Ta wiadomość wywarła na Ludwigowi duże wrażenie, wręcz wbiła go w podłogę. Jednak Włochy dalej nie rozumiał, tak samo jak i Antonio. Ale on w ogóle nie wiedział co sie dzieje.
- Co w tym złego? Przecież Kiku to nasz przyjaciel- uśmiechnął się wesoło, przymykając oczy. Pozostałe nacje nagle popatrzyły na niego w horrorze.
- Przestań, bo potem bedę miał koszmary- wydusił z siebie Anglia, a Alfred gorliwie pokiwał głową. Niemcy coś mruknął w odpowiedzi pod nosem i odwrócił się, by ukryć głęboką urazę wymalowaną teraz na jego twarzy.
- Coś nie tak?- zdziwił się Feliciano, spoglądając na resztę państw.
- Słuchaj, to jest raczej... nienaturalne by widzieć Niemcy uśmiechającego się w TEN SPOSÓB. Z Gilbertem to była zupełnie inna sprawa- powiedział Alfred, ukradkiem spoglądając na Prusaka. Jednak album od tylko wzruszył ramionami.
- Ale Ludwig często się uśmiecha... Jak piecze ciasto, bawi się z jego psami, jak się przytulamy....- zaczął wyliczać Feliciano na palcach, co wyglądało co najmniej komicznie.
- Dobra, dobra, myślę, że wszyscy już widzą o co chodzi- przerwał szybko Niemiec zanim Feliciano rozkręcił się na dobre. Nagle Gilbert wlepił wzrok w brata, zatapiając się w myślach. Alfred zauważył to i pomachał przyjacielowi przed oczami.
- Halo? Ziemia do Gila!- zaśmiał się, unosząc brew. Jednak albinos jedynie odtrącił jegą rękę, dalej się nad czymś zastanawiając.
- Emmmm... Nie chcę wam przeszkadzać, ale DALEJ NIE WIEM CO TU SIĘ DZIEJE! Czemu jestem w Anglii, do tego w ciele Romy, czemu Feli zachowuje się jak Niemcy i na odwrót?! I co się stało z wami dwojga?!- wybuchnął nagle Hiszpania, wskazując na Francję i Anglię. Arthur pokręcił z niedowierzaniem głową, po czym westchnął.
- Dobra, obudźmy wszystkich, potem wszystko się wyjaśni. Mam nadzieję...- Brytyjczyk spojrzał zmęczony na Francuza, po czym odszedł.
- To.... kto budzi Rosję? Czy... kogokolwiek, kto jest w jego ciele?- zapytał się Alfred, po czym aż podskoczył, gdy ciężka ręka wylądowała na jego ramieniu.
- Ne bespokoytes' ob eto, tovarishche- uśmiechnął się szeroko Rosja, poklepując, czytaj: waląc, Amerykanina po plecach.- Sam się zdążyłem obudzić. Ale towarzysz Polska dalej śpi... Mam go obudzić?- Alfred uśmiechnął się krzywo, ukradkiem spoglądając w stronę reszty, po czym przełknął ślinę.
- Słuchaj, nie chcę by dostał zawału, więc sam się tym zajmę...- wydusił z siebie, odsuwając rękę Ivana. Rosjanin pokiwał tylko głową, po czym się odwrócił i odszedł w stronę łazienki. Nacje jeszcze przez chwilę patrzyły się za nim, pomijając Gilberta, który dalej się gapił pustym wzrokiem na Ludwiga. W końcu Alfred się ruszył i zajrzał do pokoju, w którym spali Polska i Rosja. Polak, czy ktokolwiek to był, faktycznie dalej leżał na łóżku, zwinięty w ciasną kulkę. Ale nie spał.
- Hej, wszystko ok, dude?- zapytał się Alfred, ostrożnie dotykając jego ramienia. "Polska" spojrzał na niego ze strachem.
- Ameryka? Ile was tu jeszcze jest? Gdzie ja w ogóle jestem...?- wyszeptał, a Al uśmiechnął się krzywo.
- Eee... w domu Iggy'ego. A... mogę wiedzieć z kim rozmawiam?- "Feliks" spojrzał na niego ze zdziwieniem oraz jakby Amerykanin postradał zmysły.
- To ja, Litwa... Nie rozpoznajesz mnie?- Toris zmarszczył brwi, nie rozumiejąc o co mu chodzi.
- Radziłbym najpierw sprawdzić lustro- Ludwig oparł się o framugę, co nie dało żadnego efektu, po za tym, że wyglądał jak Feli, gdy był obrażony. Litwa spojrzał na niego "wtf" wymalowanym na twarzy, ale stwierdził, że nie wart się pytać.
- Czej...- Alfred zaczął grzebać po kieszeniach, po czym wyciągnął telefon i podał go Litwinowi.- Masz, zobacz się w tym- Toris spojrzał na swoje odbicie i aż oczy rozszerzyły mu się w szoku. Pospiesznie chwycił za swoje włosy, mając jeszcze cień nadziei, ale niestety był blond.
- Jestem FELIKSEM?!-

CZYTASZ
Ty chyba żartujesz
FanfictionCzy mieliście kiedyś tak, że obudziliście się w nie swoim łóżku? Możliwe. A nie w swoim ciele? W przeciągu paru godzin świat przewrócił się do góry nogami i szybko się nie odwróci. Oto przed nami łańcuszek nieszczęść i nieśmiesznych żartów, który mo...