16.

846 70 86
                                    

- Gilderoy, już musimy iść!- krzyknął z przedpokoju Gilbert. Chłopak odkrzyknął, że już idzie, po czym podbiegł do swojego wujka.

- Tschüss, Onkel, tschüss, Tante- powiedział, przytulając ich obu.- Ich liebe dich-

- Wir lieben dich auch- Włochy uśmiechnął się ciepło, odwzajemniając uścisk. Najwyraźniej spodobał mu się fakt, że został nazwany "ciocią". Również Niemcy się uśmiechnął i przytulił chłopca. Zaraz po tym, jak wszystko sobie wyjaśnili, Gilbert postanowił, że pojedzie do domu wraz z Gilderoy'em, by załatwić parę rzeczy. Również Ivan powiedział, że jedynie będzie im tutaj przeszkadzał, a poza tym musi dać znać Yao, że żyje.

- Poczekajcie na mnie!- krzyknął nagle Matthew, wbiegając do przedpokoju, jednocześnie zakładając buty. Prawie by się przez to wywalił, gdyby nie Gil.

- Co ci się tak śpieszy? Myślałem, że zostajesz- zaśmiał się Prusak, pomagając Kanadzie stanąć prosto. W odpowiedzi blondyn uśmiechnął się nieśmiało.

- Nie mam tu nic do roboty, tak samo w domu, więc pomyślałem.... czy nie mógłbym się zabrać z wami?- Matthew spojrzał najpierw na chłopca, a potem w oczy Gilbertowi. Już myślał, że się nie zgodzą, gdy nagle Prusy na powrót uśmiechnął się krzywo, a Gilderoy się zaśmiał.

- Jasne, nie ma problemu, Birdie- Gil zarzucił torbę na ramię, prostując się. Matthew zarumienił się, po czym obydwoje wyszli na zewnątrz. Gilderoy jeszcze raz uścisnął swoje wujostwo, po czym pognał za nimi w podskokach. Feliciano jeszcze przez chwilę patrzył się na zamnięte drzwi, po czym ruszył za swoim partnerem do salonu. Jednak ciągle czegoś nie rozumiał. Zaklęcie miało zamienić osoby, które ukrywały swoją miłość... Więc dlaczego on i Ludwig się zamienili? Przecież są już razem od paru miesięcy... Czy jest coś o czym Luddy mu nie mówi? Czy może jednak... Feliciano odrzucił tę myśl. Nie, Ludwig go kocha. To musi być coś innego. I Feliciano dowie się co to jest. Jednak najpierw.... trzeba przeżyć chaos w salonie. W sumie nie było tak źle. Pomijając spanikowanych Antonio i Torisa było całkiem dobrze. Alfred próbował uspokoić Litwę, Arthur siedział w jednym z foteli i coś wyszywał, a Francuz podśpiewując, robił coś w kuchni.

- Roma mnie zabije....- szepnął Antonio, głęboko wdychając powietrze.

- Ciebie zabije?! Ja nie rozpoznałem Rosji, będę miał przechlapane!- krzyknął do niego Toris, ale Hiszpan tylko machnął ręką. Siedział tak od dłuższego czasu, gapiąc się w przeciwległą ścianę. A przynajmniej w jej stronę, bo jego wzrok nie był na niczym skupiony.

- Jestem pewien, że nie będzie tak źle- Feli uśmiechnął się pocieszająco. Toni spojrzał na niego nieobecnie, po czym odwzajemnił uśmiech.

- Wiesz, Ludwig ma naprawdę miły uśmiech.... powinieneś mu pomóc uśmiechać się więcej, zawsze chodzi taki ponury- zaśmiał się lekko, na chwilę zapominając o wcześniejszych obawach. Dopóki drzwi frontowe nie stanęły otworem.

- 私は非常に重要なものを撮影するためにここに来ました!そして、誰も私を止めません!- z tą oto zapowiedzią do salonu, w całej swej chwale, wkroczył Kiku, a zaraz za nim Herakles, trzymający pod pachą kamerę i mikrofon na tym dziwnym patyku.

- Ciebie też miło widzieć...- Anglia skrzywił się, odkładając robótkę na stół.- Witaj, Grecjo, nie spodziewałem się ciebie-

- Καλημέρα...- zabrzmiała rozespana odpowiedź, a zaraz za nią podążało ziewnięcie.

- Nie ma czasu na przywitania, gdzie Polska i Romano?- Japonia już zaczął się rozglądać po pokoju, szukając wszystkich potrzebnych mu osób.

- Japan, proszę, uspokój się- westchnął Niemcy, pocierając nasadę swojego nosa.- Jeszcze nie przyjechali, nie dałeś im za dużo czasu.... Z resztą jakim cudem dostałeś się tu tak szybko?-

- To bardzo proste, Doitsu-kun- Japonia był wyraźnie zawiedziony, ale powoli zaczął wracać do swojego starego wyrazu twarzy, a raczej jego braku.- Akurat odwiedziałem Girisha-kun, kiedy zadzwonił do mnie Rūmania- odpowiedział, jakby to była najbardziej oczywista rzecz pod słońcem. O ile większość nacji zrozumiało, tak Hiszpania i Litwa patrzyli się na Japonię w otępieniu, próbując rozszyfrować wszelkie imiona, których starsza nacja użyła. W końcu Toni dał sobie za wygraną, jedynie domyślając się o kogo chodziło, a Toris sobie spokojnie wszystko logicznie przetłumaczył.

- Więc.... co tak ogólnie chcesz tutaj robić?- palnął Hiszpania, a Kiku uśmiechnął się lekko w odpowiedzi.

- Mam zamiar robić to, do czego zostałem stworzony- powiedział, wyciągając aparat fotograficzny. W tym momencie Antonio stwierdził, że bynajmniej nie chce wiedzieć. Japonia już miał coś powiedzieć, gdy coś łapnęło w wejściowe drzwi. Hiszpania zastygł w połowie kroku i zbladł. W końcu drzwi otworzyły się z hukiem, zapewnie do tego robiąc dziurę w ścianie.

- ANTONIO! ****** ******* *********!

O, zobaczcie kto przyszedł~ Od następnego rozdziału lecę s shipami, chyba nie zostało nam tego dużo. Więc tak o to z naszej opowieści zniknęli Gilbert, Gilderoy, Matthew i Ivan.... może się pojawią jeszcze ma zakończeniu, o ile do niego wytrwam i nie zginę przedwczesną śmiercią, ale nic nie obiecuję...

To teraz kto się cieszy z ostatniego tygodnia wakacji? Ja nie. Znaczy nudno, ale zaczynam nową szkołę.... kolejna klasa, która po trzech latach w ogóle nie będzie pamiętała, że ktoś taki chodził z nimi do szkoły... dobra, trzeba być pozytywnym, nie? NIE

Ty chyba żartujeszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz