Zaczęłam sie szarpać w pewnym momencie poczułam kopnięcie w brzuch, nic nie zrobiłam aby nie miał tej satysfakcji że sprawia mi ból, jeszcze raz ten sam ból tylko troche mocniejszy dalej nie dawałam za wygraną. W końcu postanowił uderzyć mnie czymś metalowym ale tym razem w plecy tym razem krzyknęłam jak w horrorze a tych facetów odrzuciło 3 kilometry dalej. Rozglądnełam sie czy aby na pewno nie ma już tej dziewczynki która spowodowała hałas na początku, na szczęście jej już nie było. Pobiegłam do domu wolnym truchtem.
[W domu]-już jestem.
-długo cie nie było, czy coś sie stało?
-nic specjalnego, tylko jakiś facet na mnie napadł.
-a okej... Czekaj co?
-no jakiś facet mówił że zabiłeś mu rodzine i osoby na których mu zależy więc on chciał zabić mnie, ale jest okej
-zrobił ci coś?
-troche mnie pokopał i uderzył czymś metalowym w plecy, ale moje pole siłowe odrzuciło ich na 3 kilosy
-to dobrze, czekaj jak to ich?
-no bo jeszcze jakiś facet trzymał mnie od tyłu.
-dobrze rozumiem. Umyj ręce i chodź na kolację.
-okej.
Poszłam na spokojnie do łazienki umyłam rece wytarłam je i poszłam do kuchni.
Na kolację były płatki z mlekiem.-dziekuje za kolację-powiedziałam po zjedzeniu- a teraz pójdę spać ponieważ jestem wykończona dzisiejszym dniem, dobranoc.
-dobranoc- odpowiedzieli mi wszyscy(mój tata i jego pracownicy)
Weszłam do pokoju od razu zabrałam piżame i bielizne. Skierowałam sie do mojej łazienki. Wzięłam prysznic przebrałam sie. Położyłam sie i od razu zasnełam.
Obudziły mnie krzyki dobiegające z kuchni jak najszybciej umiałam ubrałam sie i zbiegłam po schodach podbiegłam do kuchni a widok zwalił mnie z nóg na podłodze była kałuża krwi a po środku mój tatuś on ledwo zipiał, podeszłam do niego na chwiejących sie nogach uklęknełam przy nim łzy same spływały po moich policzkach.
-nie to nie może być prawda tato ty nie możesz umrzeć słyszysz nie możesz- zaczęłam szlochać.
-Blanko pamiętaj zawsze będziesz moją księżniczką, kocham cie.- ostatni wydech i nic wiecej.
-nieeee prosze nie odchodź, tato prosze -zaczęłam krzyczeć łzy już płynęły strumieniami. Położyłam sie koło niego- tato prosze nie odchodź proszę. Obiecuje ci znajdę tego kogoś kto ci to zrobił i dopilnuje aby umarł w takich katuszach które mu sie nawet nie śniły. Zemszcze sie.
-Blanko wstań jest już 11, śniadanie ci prawie wystygło.
Otworzyłam oczy znajdowałam sie w swoim pokoju Odwróciłam sie w stronę osoby która mnie obudziła i aż nie mogłam w to uwierzyć "czyli to był tylko sen"
Rzuciłam sie na tate i jedna samotna łza spłynęła po moim policzku.-coś sie stało?
-tylko koszmar który był bardzo realny.- jeszcze bardziej sie wtuliłam w Zorro.
- już spokojnie to tylko sen. A teraz chodź na śniadanie bo bedziesz jadła zimne naleśniki.
-jej naleśniki- zeskoczyłam z taty i Pobiegłam do kuchni prosto na krzesło.
Zjadłam szybko moje ulubione naleśniki z Nutellą i pognałam do pokoju ubrać sie w coś normalnego a nie piżame w pikachu.
CZYTASZ
Iniemamocni i ja [ZAKOŃCZONE]
Fantasinazywam się Blanka a to moja opowieść. Nie jest kolorowa. Serdecznie zapraszam