Wstałam jakoś koło jedenastej. Nie mogłam w ogóle zasnąć, bo dość długo myślałam o tym śnie. Uchyliłam okno i zeszłam na dół. Chłopaki chyba dopiero się obudzili, bo gotuje się woda na kawę, a oni siedzą w samych spodniach dresowych, z których zapewne wystają bokserki z Calvin'a Klein'a.
- Siemka. - przywitałam się z nimi zaspana.
- Cześć. - odpowiedzieli.
Wzięłam z lodówki jajka i masło, żeby zrobić omlet. Zaczęłam je smażyć i zaczęła się gotować woda. Żeby zalać kawę przyszedł Sebastian.
- Możesz mi też zrobić? - zapytałam.
- Jasne. - odparł przeczesując włosy ręką.
- Dziękuję.
- A co robisz dobrego? - zapytał kładąc głowę na moim barku.
- Omleta.
- Dla nas też?
- A jak myślisz?
- Dziękuję.
- Ehh. Z kim ja muszę się użerać. - westchnęłam. Szczerze to nie miałam zamiaru im robić jedzenia, ale już niech stracę.
Dwa omlety ułożyłam na jednym dużym talerzu i położyłam na stole, a ze swoją kawą i śniadaniem usiadłam w fotelu obok chłopaków, i patrzyłam jak grają w Fifę.
- A gdzie nasze kawy i omlety? - zapytał Wac nie odwracając wzroku od telewizora.
- Na stole. Chyba nie myślałeś, że jeszcze wam je przyniosę.
- No miałem nadzieję. - wtrącił Sebastian puszczając oczko w moją stronę.
- Wstancie sobie.
- Mała. Proszę cię. - prawie się udławiłam po tym jak Seba to powiedział.
- Po pierwsze, nie mów tak do mnie, a po drugie, jem, więc sobie wstańcie po to.
- Księżniczka się znalazła. - mruknął Wac wstając po jedzenie.
- Książęta się znaleźli. Idę sobie od was.
***
Po zjedzeniu śniadania podeszłam do szafy, z której wyjęłam czarne rurki oraz czarną bluzę z QueQuality od Waca i wzięłam bieliznę po czym poszłam do łazienki. Umyłam się, wszytko fajnie, aż wyszłam spod prysznica.
- Kurwa! Zabiję któregoś z was! - krzyknęłam na cały dom. Ręcznik, który należy do mnie jest mokry. Zapewne jak Sebastian się mył, to wziął pierwszy lepszy ręcznik, żeby się wytrzeć i oczywiście padło na mój.
Kiedy się w pełni ogarnęłam to poszłam na chwilę do swojego pokoju po talerz i kubek po kawie, po czym zeszłam na dół.
- Co się tak darłaś? - zapytał Wac.
- Który się wycierał moim ręcznikiem? - Wac popatrzył na Sebę, a Seba na Waca.
- Ja. - odezwał się po chwili Sebastian. - Przepraszam. Wac mi żadnego nie dał a nie chciałem wam grzebać, więc wzięłem pierwszy lepszy.
- I oczywiście trafiło na mój. Dzięki.
- No nie wiedziałem.
- Spoko.
Weszłam na górę do swojego pokoju, wzięłam telefon i zeszłam spowrotem do chłopaków, usiadłam w fotelu i napisałam do Justyny.
_______________________________________
Cześć Justi. Wchodzisz coś dzisiaj?
Hejka. Pewnie, ale gdzie i o której?
Pod pałacem kultury jakoś za pół godziny? Co ty na to?
No spoko. To do zo <3
Do zo <3
_______________________________________
Wstałam z fotela i poszłam do swojego pokoju po worek. Schowałam do niego portfel, powerbanka i kabel, a do ręki słuchawki po czym zeszłam na dół. Minęłam chłopaków i powiedziałam szybkie "Wychodzę". Kiedy zakładałam buty Wac mnie zapytał:
- Gdzie idziesz?
- Na spotkanie z Justyną. Wrócę jakoś o co najmniej jedenastej.
- Okej. Narazie.
- Nara.
Słuchawki podpiełam do telefonu i włączyłam sobie piosenkę Dawida Podsiadło.
_______________________________________
Hejka!
Witam Was w kolejnym rozdziale po kolejnej przerwie.
Mam nadzieję, że rozdział się Wam spodobał.
Jeśli tak to zostawcie coś po sobie.
Miłego piątku!
Salute!
CZYTASZ
...Jestem idolem... |White 2115| ZAKOŃCZONE
FanfictionSiedemnastoletnia Sara Osiecka poznaje dwudziestodwuletniego Sebastiana "White'a 2115" Czekaja, kolegę swojego brata, Wacława. Czy dziewczyna przestanie patrzeć na rapera jako "płytką osobę" po poznaniu White'a? 〰️Przekleństwa