Porwanie

633 55 5
                                    


– NATSU!!! – wydarła się, całkowicie zapominając, że jeszcze chwilę temu była gotowa stąd uciekać.

Zamiast odpowiedzi, usłyszała jedynie okrzyk Dragneela, który celował w bestię Ognistą Pięścią. Ta odepchnęła go z zadziwiającą łatwością. Salamander i Happy ledwo uniknęli bolesnego zderzenia z podłożem. Nie poddali się jednak i kontynuowali walkę.

Lucy była zarówno wściekła jak i przerażona. Jak ten głupek mógł rzucić się na to coś w pojedynkę? Przecież mieliśmy zaczekać na innych.

Wiwerna tak bardzo przypominała jej smoka. Nieco mniejszego, bez przednich łap, ale za to z groźnie wyglądającym kolcem na końcu ogona. Mając w pamięci ich ostatnie starcie ze smokami, nie mogła powstrzymać dreszczy strachu, które raz po raz przeszywały jej ciało. W dodatku teraz, bez swoich Gwiezdnych Duchów, była całkowicie bezbronna.

Tymczasem w powietrzu Natsu bezskutecznie próbował zadać cios wiwernie. Bestia, choć sama nie nacierała, wydawała się być coraz bardziej zirytowana jego atakami.

– Natsu, uciekaj! – Lucy bezskutecznie próbowała przemówić mu do rozsądku. Chłopak najwidoczniej zostawił go jednak na ziemi.

– Dam radę, Lucy. W końcu jestem Smoczym Zabójcą. Happy, lecimy!

– Aye sir!

Wiwerna straciła w końcu cierpliwość. Oznajmiła to światu wydając ryk, od którego wszystkie włosy na ciele Lucy stanęły dęba. Jej przeczucie, że szykuje się coś okropnego, nasiliło się jeszcze bardziej.

Bestia ruszyła do ataku. Kierowała się wprost na nadlatujących przyjaciół. Wydawałoby się, że z łatwością unikną jej ciosu, jednak wiwerna w ostatniej chwili wyrzuciła z pyska długi jęzor zakończony ostrym kolcem. Wbiła go w lewe ramię Natsu, który zawył z bólu, gdy trucizna przedostała się do jego organizmu.

Zaniepokojony Happy skierował się natychmiast ku ziemi, w miejsce gdzie stała Lucy. Wiwerna nie odpuszczała jednak i zanurkowała zaraz za nim. Exceed zrobił unik i wleciał między drzewa, gdzie zaraz za nim pobiegła Lucy. Bestia zaryczała gniewnie, w ostatniej chwili wzbijając się w powietrze, niszcząc przy tym wierzchołki drzew.

– Natsu, Happy! – Lucy dopadła do nich z okrzykiem.

Oboje leżeli na śniegu, jednak Exceed na widok dziewczyny poderwał się ze łzami w oczach.

– Lucy, coś złego stało się z Natsu...

Dragneel oddychał ciężko, nie mając nawet siły się podnieść. Patrzył na Lucy półprzymkniętymi oczami, pod którymi malowały się fioletowe sińce. Blondynka dotknęła jego czoła i z zaskoczeniem zarejestrowała, że jest lodowate. Nie wiedziała, co mogło to oznaczać, bo większość trucizn sprawiała przecież, że ciało trawiła gorączka.

Z zamyślenia wyrwał ją kolejny ryk. Wiwerna krążyła niebezpiecznie nisko nad nimi. Drzewa, które ją od nich oddzielały były dość niepewnym schronieniem, więc Lucy postanowiła z pomocą Happiego zabrać Natsu do jaskini, w której wcześniej przeczekiwali śnieżycę.

– Lucy... przepraszam. Ja myślałem, że... tak będzie szybciej... – Natsu starał się do niej uśmiechnąć przepraszająco, jednak to wyczerpało jego siły. Osunął się nieprzytomny na ziemię, a dziewczyna w ostatniej chwili zdołała go złapać. Ułożyła sobie jego głowę na kolanach i wyszeptała przez łzy:

– I na co mi teraz twoje przeprosiny, głupku?

Happy milczał, trzymając niebieską łapkę na ramieniu przyjaciela. Oboje wiedzieli, że jedyną nadzieją byli dla nich przyjaciele z gildii, którzy mieli się niedługo tutaj zjawić. Pozostawało im więc tylko czekać.

Prawdziwa magia jest miłością [z]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz