Powrót

926 67 6
                                    


Kochana mamo!

Ostatnie wydarzenia sporo namieszały w naszych życiach. Najpierw wszyscy zapomnieli o moim istnieniu. Uratował mnie jedynie ukochany znak gildii na prawej dłoni, ale i tak wszystko przypominało chory koszmar. Potem w czasie misji zostałam porwana i to mnie wyczyszczono pamięć. Przyjaciele, którzy ją odzyskali przybyli by mnie uratować, ale ja... Tak mi wstyd o tym mówić mamo, ale pozwoliłam, żeby na moich oczach umierał mój najdroższy przyjaciel – Natsu. Czuję się z tym okropnie, mimo iż wiem, że byłam jedynie manipulowana.

Z relacji Happiego dowiedziałam się, że gdy pamięć mi już wróciła, uratowałam Natsu przed śmiercią. Była to naprawdę zagadkowa rzecz, która nie powinna się wydarzyć. Sam Mistrz poprosił Levy, żeby znalazła wytłumaczenie na ten cud. Ta wiedza może okazać się dla nas bardzo użyteczna.

A potem Gajeel powiedział słowa, które do teraz napawają mnie strachem. Natsu zabił Aisu. Nie mieściło mi się to w głowie, więc pobiegłam do jego chatki, żeby mi wyjaśnił... Ale, mamo, on mnie nie wpuścił do środka. To zupełnie do niego nie podobne, a jestem pewna że tam był i wszystko słyszał. Boję się tego, co mogło się z nim stać. Nie wierzę, że zrobił to z własnej woli, a jednak jego uparte milczenie zasiewa w moim sercu wątpliwości... choć nie byłabym w stanie tego nikomu powiedzieć.

Lucy westchnęła z piórem zawieszonym nad kartką. Może on po prostu potrzebuje czasu? Chociaż Natsu nie był typem człowieka, który długo nad czymś rozmyśla, postanowiła się tego trzymać. Okoliczności były niecodzienne, więc może faktycznie coś musiało się w nim zmienić.

Nagle podskoczyła nerwowo, słysząc dźwięk donośnego pukania w szybę. Gdy wyjrzała za okno, nie mogła uwierzyć własnym oczom. Na parapecie, asekurowany przez niebieskiego przyjaciela, stał Natsu. Machał do dziewczyny, posyłając jej jeden z tych najlepszych uśmiechów. Po chwili odrętwienia, blondynka rzuciła się, by im otworzyć. Wpadli na nią z hukiem, tak że wszyscy troje wylądowali na łóżku.

– Cześć Lucy! – rzucił zadowolony chłopak.

– Natsu... Dusisz...– wyspała dziewczyna przygnieciona przez Salamandra, który wcale nie był lekki jak piórko. Chociaż jego ciepły dotyk był dla niej przyjemny, to ucisk na płucach sprawiał, że sytuacja była dość niebezpieczna.

– Ach, sorki, sorki! – zeskoczył na podłogę, szczerząc się przy tym jak dzieciak, który dostał cukierka.

Blondynka zmierzyła uważnie wzrokiem jednego jak i drugiego. W jej oczach czaił się cień niepewności, jakby podejrzewała ich o jakiś podstęp. Oboje wstrzymali oddech, czekając na werdykt.

– Więc – odezwała się po chwili – co cię tu sprowadza?

– Natsu nareszcie nabrał rozumu, po tym jak Igneel... – wypowiedź Happiego została brutalnie przerwana przez rękę chłopaka, która zakrywając usta przyjacielowi, zniekształciła ostatnie słowo.

– Happy chciał powiedzieć, że trzeba wyruszyć na misję, bo nie będziemy mieli co jeść! – Dragneel szybko przetłumaczył słowa niebieskiego kota, na co ten wyjęczał coś niezrozumiale.

Niespodziewanie usłyszeli chichot Lucy. Dziewczyna trzymała się za brzuch, a jej ciałem wstrząsały spazmy coraz silniejszych napadów śmiechu. Natsu i Happy spojrzeli na siebie, z początku niepewnie, lecz już po chwili dołączyli do przyjaciółki, która zaraziła ich swoją wesołością.

– Dobra – wyrzuciła z siebie Lucy, wycierając z kącików oczu łzy i łapiąc porządny haust powietrza. – To ruszajmy do gildii.

– Aye, sir! – odpowiedzieli chórem jej przyjaciele, po czym ruszyli w kierunku drzwi.

Prawdziwa magia jest miłością [z]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz