Konsekwencje

729 67 13
                                    


– Ja chcę jeszcze raz! – wykrzyknął Natsu, otrzepując się z pyłu, który osiadł na nich po eksplozji.

– Nigdy więcej – wymamrotała Lucy, która nie miała szczęścia do lądowania i leżała jak długa na ziemi.

– Lucy, Natsu! – usłyszeli wołanie Juvii. – Pomóżcie, oni zaraz...

Nie musiała kończyć. Natsu zaalarmowany jej krzykiem rozejrzał się czujnie dookoła i w kilka sekund zorientował się w sytuacji.

– Bramo Wielkiego Raka, otwórz się! Cancer! – Lucy przekręciła klucz w powietrzu, jednak nic się nie wydarzyło. Zdezorientowana zamrugała kilka razy, jakby nie wierzyła własnym oczom. Wyraźnie czuła w sobie magiczną moc. Dlaczego więc Gwiezdny Duch nie przybywał?

W tym samym czasie Natsu rzucił się w kierunku uwięzionych przyjaciół.

– Happy, Erza, wszyscy! Trzymajcie się, zaraz was uwolnię – z tymi słowami zaczął rozrywać ręce śmierci przy pomocy swych podpalonych dłoni. Teraz, gdy jego moc nie była przez nie wysysana, był w stanie je zniszczyć.

W ten sposób oswobodził wszystkich. Z ulgą stwierdził, że choć niektórzy byli nieprzytomni, wszyscy zdołali przeżyć.

– Natsu! – Lucy wydała ostrzegawczy okrzyk, gdy zauważyła niebezpieczeństwo.

Dragneel podniósł wzrok i zauważył ogromną bryłę lodu, w której uwięziony był Shitai, a która zaczynała właśnie pękać od góry. Postanowił wykorzystać okazję i momentalnie natarł na częściowo uwolnionego Shitai'a, gdy ten miał jeszcze unieruchomione ręce.

– To za to, że zaatakowałeś moich przyjaciół! - Potężny cios wstrząsnął ciałem maga, który został wyrwany z resztek lodu i częściowo ogłuszony upadł na ziemię, przesuwając się po niej kilka metrów.

Natsu nie zamierzał dać mu okazji do tego, aby tamten zebrał siły i przypuścił kolejny atak, używając skrzydeł ognistego smoka.

– To za to, że próbowałeś nas zabić!– Ogień dotkliwie poparzył zdezorientowanego Shitai'a. Mag zawył z bólu i wyciągnął przed siebie poranioną rękę, by wezwać śmierć.

Happy, który odzyskał w międzyczasie przytomność, zauważył, że w kierunku Natsu gnają czarne ręce. Wykorzystując resztki magicznej mocy, przywołał skrzydła i szybko przyleciał do przyjaciela. Chwycił go i poszybował z nim w powietrze, tym samym ratując przed śmiertelnym dotykiem.

– Dzięki, Happy – odkrzyknął z ulgą Natsu.

Nie zdążył jednak zebrać myśli, bo skrzydła Exceeda nagle zniknęły. Poczuł, jak spada, coraz bardziej nabierając prędkości. W tej sytuacji pozostało mu już tylko jedno. Błyskawicznie podpalił całe swoje ciało i z okrzykiem przygotował się na zadanie przeciwnikowi najsilniejszego ciosu.

– Szkarłatny Lotos, Oślepiające Ostrze Feniksa!

Przyjaciele obserwowali z ziemi jak na Shitai'a wprost z nieba leci ogromna ognista kula. Mag śmierci był bez szans. Oplatające go czarne ręce spłonęły na popiół, a on sam został zmiażdżony przez cios Natsu.

– A to za to, że ośmieliłeś się tknąć Lucy – wysyczał, stojąc nad poharatanym ciałem przeciwnika. Był pewien, że ten jeszcze żyje, bo atakując go, nie miał zamiaru zabijać.

Usłyszał z tyłu czyjeś szybkie kroki. Odwrócił się i w tym samym momencie poczuł jak Lucy, trzymającą na rękach Happiego, wpada mu w ramiona. Zachwiał się lekko na nogach, zdołał jednak utrzymać równowagę.

Prawdziwa magia jest miłością [z]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz